Dziś obudziłam się sama z siebie pełna życia i energii. Wzięłam ciuchy i pobiegłam do łazienki, poranna toaleta i makijaż. Włosy lekko pokręciłam na końcach.
Wzięłam torbę i zbiegłam na dół. Tym razem kawę pił George, przywitałam się i zjadłam śniadanie. Po chwili zszedł Will.
Pod szkołą czekał na mnie Jack, podeszłam do niego z uśmiechem.
-Cześć piękna. -Boże jaki on uroczy.
-Hej, jak tam? - chłopak mnie przytulił.
-W porządku. Dzisiaj mamy trening, może byś przyszła?
-Jasne, chętnie zobaczę czy faktycznie jesteś tak dobry jak mówisz. -zaśmiałam się.
-Twoja opinia jest dla mnie najważniejsza.
Weszliśmy do budynku i poszliśmy do sali.
Lekcje do długiej przerwy minęły szybko, cały czas rozmawiałam z Jack'iem. Czuję się przy nim swobodnie i mogę być po prostu sobą. Dawno tego nie czułam. Jak mieszkałam w Cardiff nie miałam znajomych. Po tym wszystkim co tu przeszłam zaczęłam się izolować; nie ufałam ludziom, a ich zdanie stało się najważniejsze. Starałam się wyglądać jak najlepiej żeby nikt nie miał powodu do głupich komentarzy i wyśmiewania. To miasto zmieniło mnie, a teraz robi to znowu. Wcześniej mnie zniszczyło a teraz naprawia. Jestem tu trzeci dzień i już mam znajomych, rozmawiam i śmieje się. Może tu nie będzie, aż tak źle?
Po lekcjach poszłam na boisko i usiadłam na trybunach. Drużyna szkolna miała trening. Muszę przyznać, że Jack grał chyba najlepiej z drużyny. Co chwilę na mnie spoglądał. Po treningu odprowadził mnie do domu.
-Wiesz Rose. -chłopak złapał mnie za rękę. -Ledwo co się poznaliśmy, ale... Podobasz mi się. -powiedział a motyle w moim brzuchu dostały ADHD. Uśmiechnęłam się.-Może byśmy wyszli gdzieś razem w piątek? - już miałam się zgodzić, ale oczywiście los postanowił sobie ze mnie zadrwić.
-Rose! -podszedł Charlie a ja próbowałam dać mu do zrozumienia, żeby nic więcej nie mówił. -O jak dobrze, że jesteś. Musimy pogadać o piątku. - oznajmił. Charlie idiota Lenehan.
-Jack...-spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka. -W piątek niestety nie mogę.
-Rozumiem. -chciał się odwrócić, ale złapałam go za rękę.
-Ale mam wolną sobotę. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
-W takim razie nie mogę się doczekać. -z uśmiechem na twarzy pocałował moją dłoń i odszedł. Stałam i nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Trafić na takiego chłopaka to cud.
-Rose, chodź, bo będę zazdrosny. -zaśmiał się blondyn a ja odwróciłam się do niego.
-Nienawidzę cię! Musiałeś w takim momencie?! -ruszyłam w stronę drzwi.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że ty i on coś...
-Oh dobrze wiedziałeś, zrobiłeś to specjalnie! -weszłam do domu i zdjęłam buty.
-No dobra, chciałem zobaczyć jak on zareaguje. -spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.
Zjedliśmy obiad z wszystkimi. Potem przyszedł Leo, który poszedł z Will' em grać w Fife, a ja z Charliem poszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
-To, to z tym chłopakiem to na poważanie?
-A co zazdrosny? -uśmiechnęłam się.
-Trochę. -zaśmiał się. Przekręciłam oczami.
-To co o czym chcesz rozmawiać?
-Sara domyśla się, że wymyśliłem sobie dziewczynę, więc będzie chciała mnie udupić.
-Przecież przyjdziesz z dziewczyną.
-Tak, ale pewnie będzie się wypytywać o wszystko.
-Spokojnie, parafię kłamać.
-Bardzo dobrze. Rose....-złapał mnie za rękę, ale ją wyrwałam.
-Charlie żadnego całowania!
-No proszę! To będzie wyglądać realistyczniej.
-Dobra nie ważne, wyjdź stąd. Nigdzie z tobą nie idę w piątek, mam lepsze rzeczy do roboty. -powiedziałam trochę zdenerwowana.
-Hej, dobra. Przepraszam. Już nie nalegam. -uniósł ręce. -To opowiadaj. -rozkazał i położył się zakładając ręce za głowę.
-Co mam ci opowiadać?-zmarszczyłam brwi.
-Co to za chłopak?-zaśmiał się.
-Żaden. -próbowałam go zbyć.
-Myślisz, że jestem głupi? -uniósł brwi.
-Szczerze? -zaśmiałam się.
-Oj grabisz sobie...
-Pamiętaj, że jak będziesz nie miły to ...
-Tak wiem, masz o wiele lepsze plany na piątek. Chociaż dam głowę uciąć, że ze mną będziesz się lepiej bawiła niż z nim.
-Nie znasz go.
-Ale znam siebie.
-Jesteś głupi.
Blondyn odwrócił się do mnie tyłem. Co on się obraził? Okej. Wzięłam telefon i przeglądałam jakieś stronki internetowe. Minęło jakieś 10 minut i z impetem do mojego pokoju wszedł Leo.
-Co tak długo? -zapytał jakby nigdy nic i podszedł do Charlie'go. -Śpi. -spojrzał na mnie rozbawiony. Nachyliłam się nad nim. Faktycznie spał. Zaśmiałam się cicho.
-Lene...!
-Zamknij się. Niech śpi. -skarciłam go. -Chodź. -rozkazałam i wyszliśmy z pokoju.
-Możemy pogadać? -zapytał, gdy byliśmy na korytarzu.
-Nie mamy o czym. -ruszyłam w stronę schodów, ale mnie zatrzymał łapiąc za nadgarstek.
-Proszę. -patrzył na mnie smutno.
-Gdzie jest Will?
-Wyszedł po papierosy.
-Eh. -usiadłam na schodach, a on obok.
-Kurczę, Rose przepraszam za wszystko. Zachowałem się jak ostatnia świnia... Bałem się. Bałem się, że oni mi coś zrobią, a ja chciałem tylko świętego spokoju. Chciałem cię przeprosić, ale nie wiedziałem gdzie mieszkasz.- powiedział na jednym wdechu. -Więcej już cię nie widziałem.
-Wiesz jak ja się czułam?! Mój najlepszy przyjaciel wbił mi szpile prosto w serce. Mój jedyny przyjaciel...nie miałam nikogo poza tobą. Myślałeś w ogóle kiedyś jak ja się poczułam? Co się ze mną działo?!
-Wiem, cholera, wiem i nie mogę sobie tego wybaczyć. Wyrzuty sumienia zabijają mnie. Przy każdym wywiadzie, za każdym razem, gdy myślałeś o tym wszystkim miałem ciebie przed oczami, twoja mokrą od łez twarz. Nie wiedziałem co się z tobą dzieje, bałem się o ciebie. Wiesz co było najgorsze? Myśl, że prawdopodobnie nigdy nie powiem ci "przepraszam ". Oboje ruszyliśmy na przód. Błagam zapomnijmy o tym wszystkim, bądźmy znów przyjaciółmi.
-Chyba sobie żartujesz? Tak oboje ruszyliśmy na przód. Ty zostałeś gwiazdą, a ja schudłam i przestałam ufać ludziom. Leo, wybaczę ci, ale to tyle. Nigdy nie zapomnę, jak wielką krzywdę mi zrobiłeś. Nie chcę takiego przyjaciela. -skończyłam swoją wypowiedź, a on patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Wyglądał jakby miał się rozpłakać.
-Rozumiem. Chcę tylko, żebyś wiedziała... Nie zapomniałem tego co ci zrobiłem, nadal mi z tym źle i chcę być twoim przyjacielem.
-Leondre zapomnij. Jesteśmy zwykłymi znajomymi, nie licz na to, że będziemy siedzieć razem w ławce, czy zwierzać się z problemów. -miałam wrażenie, że mnie nie słucha, ale po chwili odezwał się.
-Rozumiem. Więc gdzie byłaś przez te trzy lata, czemu się wyprowadziłaś? -nie chciałam mu odpowiadać, ale po chwili dodał. -Chyba jako kolega, mogę zapytać.
-Poczułam się poniżona, na początku nie wychodziłam z domu, a potem mama stwierdziła, że jeżeli tu nie chcę chodzić do szkoły to u ojca będzie mi lepiej.
-Więc Susan to twoja mama.
-Tak.
-Muszę przyznać, że robi najlepszą szarlotkę jaką kiedykolwiek jadłem. -powiedział. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się przez co również uniosłam kąciki ust.
-Zmieniłeś się.
-Ty też.
-Nie chodzi mi o wygląd. Jesteś lubiany, pewny siebie...
-Nadal jestem tym samym głupim Devries'em. Charlie pomógł mi trochę i nie pozwalam sobą pomiatać.
-Nigdy nie byłeś głupim Devries'em. Mimo wszystko cieszę się, że sobie poradziłeś. -uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
-Dziękuję, ty też dałaś radę.- zlustrował moje ciało.
W sumie jak tak pomyślę to co on miał zrobić? Gdyby wtedy mnie nie wyzwał, obojgu by się nam oberwało. Co ja bym zrobiła na jego miejscu? Leo był bity, mnie tylko wyzywali, także on miał gorzej. Chociaż słowa czasami bardziej bolą, niż rękoczyn. Nie wiem już sama.
-A wy tu co? -odwróciliśmy się. W drzwiach mojego pokoju stał Charlie. Miał rozczochrane włosy, rumieńce na twarzy, zaspane oczy, a głos lekko zachrypnięty.
-Zasnąłeś idioto.
-Ooo wyglądasz tak słodko. - skomentowałam. Leondre podszedł do niego i pociągnął za jego policzek.
-Ooo wyglądasz tak słodko. -przedrzeźnił mnie.
-Hej! Tej twarzy się nie dotyka! -wskazał palcem, a my wybuchliśmy śmiechem.
Wzięłam torbę i zbiegłam na dół. Tym razem kawę pił George, przywitałam się i zjadłam śniadanie. Po chwili zszedł Will.
Pod szkołą czekał na mnie Jack, podeszłam do niego z uśmiechem.
-Cześć piękna. -Boże jaki on uroczy.
-Hej, jak tam? - chłopak mnie przytulił.
-W porządku. Dzisiaj mamy trening, może byś przyszła?
-Jasne, chętnie zobaczę czy faktycznie jesteś tak dobry jak mówisz. -zaśmiałam się.
-Twoja opinia jest dla mnie najważniejsza.
Weszliśmy do budynku i poszliśmy do sali.
Lekcje do długiej przerwy minęły szybko, cały czas rozmawiałam z Jack'iem. Czuję się przy nim swobodnie i mogę być po prostu sobą. Dawno tego nie czułam. Jak mieszkałam w Cardiff nie miałam znajomych. Po tym wszystkim co tu przeszłam zaczęłam się izolować; nie ufałam ludziom, a ich zdanie stało się najważniejsze. Starałam się wyglądać jak najlepiej żeby nikt nie miał powodu do głupich komentarzy i wyśmiewania. To miasto zmieniło mnie, a teraz robi to znowu. Wcześniej mnie zniszczyło a teraz naprawia. Jestem tu trzeci dzień i już mam znajomych, rozmawiam i śmieje się. Może tu nie będzie, aż tak źle?
Po lekcjach poszłam na boisko i usiadłam na trybunach. Drużyna szkolna miała trening. Muszę przyznać, że Jack grał chyba najlepiej z drużyny. Co chwilę na mnie spoglądał. Po treningu odprowadził mnie do domu.
-Wiesz Rose. -chłopak złapał mnie za rękę. -Ledwo co się poznaliśmy, ale... Podobasz mi się. -powiedział a motyle w moim brzuchu dostały ADHD. Uśmiechnęłam się.-Może byśmy wyszli gdzieś razem w piątek? - już miałam się zgodzić, ale oczywiście los postanowił sobie ze mnie zadrwić.
-Rose! -podszedł Charlie a ja próbowałam dać mu do zrozumienia, żeby nic więcej nie mówił. -O jak dobrze, że jesteś. Musimy pogadać o piątku. - oznajmił. Charlie idiota Lenehan.
-Jack...-spojrzałam na zdezorientowanego chłopaka. -W piątek niestety nie mogę.
-Rozumiem. -chciał się odwrócić, ale złapałam go za rękę.
-Ale mam wolną sobotę. - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w policzek.
-W takim razie nie mogę się doczekać. -z uśmiechem na twarzy pocałował moją dłoń i odszedł. Stałam i nie mogłam uwierzyć w swoje szczęście. Trafić na takiego chłopaka to cud.
-Rose, chodź, bo będę zazdrosny. -zaśmiał się blondyn a ja odwróciłam się do niego.
-Nienawidzę cię! Musiałeś w takim momencie?! -ruszyłam w stronę drzwi.
-Przepraszam. Nie wiedziałem, że ty i on coś...
-Oh dobrze wiedziałeś, zrobiłeś to specjalnie! -weszłam do domu i zdjęłam buty.
-No dobra, chciałem zobaczyć jak on zareaguje. -spojrzałam na niego spod przymrużonych powiek.
Zjedliśmy obiad z wszystkimi. Potem przyszedł Leo, który poszedł z Will' em grać w Fife, a ja z Charliem poszliśmy do mojego pokoju. Usiedliśmy na łóżku.
-To, to z tym chłopakiem to na poważanie?
-A co zazdrosny? -uśmiechnęłam się.
-Trochę. -zaśmiał się. Przekręciłam oczami.
-To co o czym chcesz rozmawiać?
-Sara domyśla się, że wymyśliłem sobie dziewczynę, więc będzie chciała mnie udupić.
-Przecież przyjdziesz z dziewczyną.
-Tak, ale pewnie będzie się wypytywać o wszystko.
-Spokojnie, parafię kłamać.
-Bardzo dobrze. Rose....-złapał mnie za rękę, ale ją wyrwałam.
-Charlie żadnego całowania!
-No proszę! To będzie wyglądać realistyczniej.
-Dobra nie ważne, wyjdź stąd. Nigdzie z tobą nie idę w piątek, mam lepsze rzeczy do roboty. -powiedziałam trochę zdenerwowana.
-Hej, dobra. Przepraszam. Już nie nalegam. -uniósł ręce. -To opowiadaj. -rozkazał i położył się zakładając ręce za głowę.
-Co mam ci opowiadać?-zmarszczyłam brwi.
-Co to za chłopak?-zaśmiał się.
-Żaden. -próbowałam go zbyć.
-Myślisz, że jestem głupi? -uniósł brwi.
-Szczerze? -zaśmiałam się.
-Oj grabisz sobie...
-Pamiętaj, że jak będziesz nie miły to ...
-Tak wiem, masz o wiele lepsze plany na piątek. Chociaż dam głowę uciąć, że ze mną będziesz się lepiej bawiła niż z nim.
-Nie znasz go.
-Ale znam siebie.
-Jesteś głupi.
Blondyn odwrócił się do mnie tyłem. Co on się obraził? Okej. Wzięłam telefon i przeglądałam jakieś stronki internetowe. Minęło jakieś 10 minut i z impetem do mojego pokoju wszedł Leo.
-Co tak długo? -zapytał jakby nigdy nic i podszedł do Charlie'go. -Śpi. -spojrzał na mnie rozbawiony. Nachyliłam się nad nim. Faktycznie spał. Zaśmiałam się cicho.
-Lene...!
-Zamknij się. Niech śpi. -skarciłam go. -Chodź. -rozkazałam i wyszliśmy z pokoju.
-Możemy pogadać? -zapytał, gdy byliśmy na korytarzu.
-Nie mamy o czym. -ruszyłam w stronę schodów, ale mnie zatrzymał łapiąc za nadgarstek.
-Proszę. -patrzył na mnie smutno.
-Gdzie jest Will?
-Wyszedł po papierosy.
-Eh. -usiadłam na schodach, a on obok.
-Kurczę, Rose przepraszam za wszystko. Zachowałem się jak ostatnia świnia... Bałem się. Bałem się, że oni mi coś zrobią, a ja chciałem tylko świętego spokoju. Chciałem cię przeprosić, ale nie wiedziałem gdzie mieszkasz.- powiedział na jednym wdechu. -Więcej już cię nie widziałem.
-Wiesz jak ja się czułam?! Mój najlepszy przyjaciel wbił mi szpile prosto w serce. Mój jedyny przyjaciel...nie miałam nikogo poza tobą. Myślałeś w ogóle kiedyś jak ja się poczułam? Co się ze mną działo?!
-Wiem, cholera, wiem i nie mogę sobie tego wybaczyć. Wyrzuty sumienia zabijają mnie. Przy każdym wywiadzie, za każdym razem, gdy myślałeś o tym wszystkim miałem ciebie przed oczami, twoja mokrą od łez twarz. Nie wiedziałem co się z tobą dzieje, bałem się o ciebie. Wiesz co było najgorsze? Myśl, że prawdopodobnie nigdy nie powiem ci "przepraszam ". Oboje ruszyliśmy na przód. Błagam zapomnijmy o tym wszystkim, bądźmy znów przyjaciółmi.
-Chyba sobie żartujesz? Tak oboje ruszyliśmy na przód. Ty zostałeś gwiazdą, a ja schudłam i przestałam ufać ludziom. Leo, wybaczę ci, ale to tyle. Nigdy nie zapomnę, jak wielką krzywdę mi zrobiłeś. Nie chcę takiego przyjaciela. -skończyłam swoją wypowiedź, a on patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami. Wyglądał jakby miał się rozpłakać.
-Rozumiem. Chcę tylko, żebyś wiedziała... Nie zapomniałem tego co ci zrobiłem, nadal mi z tym źle i chcę być twoim przyjacielem.
-Leondre zapomnij. Jesteśmy zwykłymi znajomymi, nie licz na to, że będziemy siedzieć razem w ławce, czy zwierzać się z problemów. -miałam wrażenie, że mnie nie słucha, ale po chwili odezwał się.
-Rozumiem. Więc gdzie byłaś przez te trzy lata, czemu się wyprowadziłaś? -nie chciałam mu odpowiadać, ale po chwili dodał. -Chyba jako kolega, mogę zapytać.
-Poczułam się poniżona, na początku nie wychodziłam z domu, a potem mama stwierdziła, że jeżeli tu nie chcę chodzić do szkoły to u ojca będzie mi lepiej.
-Więc Susan to twoja mama.
-Tak.
-Muszę przyznać, że robi najlepszą szarlotkę jaką kiedykolwiek jadłem. -powiedział. Spojrzałam na niego. Uśmiechnął się przez co również uniosłam kąciki ust.
-Zmieniłeś się.
-Ty też.
-Nie chodzi mi o wygląd. Jesteś lubiany, pewny siebie...
-Nadal jestem tym samym głupim Devries'em. Charlie pomógł mi trochę i nie pozwalam sobą pomiatać.
-Nigdy nie byłeś głupim Devries'em. Mimo wszystko cieszę się, że sobie poradziłeś. -uśmiechnęłam się do niego, a on to odwzajemnił.
-Dziękuję, ty też dałaś radę.- zlustrował moje ciało.
W sumie jak tak pomyślę to co on miał zrobić? Gdyby wtedy mnie nie wyzwał, obojgu by się nam oberwało. Co ja bym zrobiła na jego miejscu? Leo był bity, mnie tylko wyzywali, także on miał gorzej. Chociaż słowa czasami bardziej bolą, niż rękoczyn. Nie wiem już sama.
-A wy tu co? -odwróciliśmy się. W drzwiach mojego pokoju stał Charlie. Miał rozczochrane włosy, rumieńce na twarzy, zaspane oczy, a głos lekko zachrypnięty.
-Zasnąłeś idioto.
-Ooo wyglądasz tak słodko. - skomentowałam. Leondre podszedł do niego i pociągnął za jego policzek.
-Ooo wyglądasz tak słodko. -przedrzeźnił mnie.
-Hej! Tej twarzy się nie dotyka! -wskazał palcem, a my wybuchliśmy śmiechem.
Po kilku minutach przyszedł Will i poszliśmy do jego pokoju. Czułam się lepiej, ta rozmowa mi pomogła. Nadal mam do niego żal, ale już normalnie rozmawiamy.
Porozmawiałam trochę z nimi i poszłam odrobić lekcje. Zjadłam coś, poćwiczyłam, umyłam się i poszłam spać.
Porozmawiałam trochę z nimi i poszłam odrobić lekcje. Zjadłam coś, poćwiczyłam, umyłam się i poszłam spać.
Nie mogę się doczekać następnego! *.* ♥
OdpowiedzUsuńOMG!!!
OdpowiedzUsuńTO jest naj, naj i naj ff o bam!!!
Tylko proszę nie rób tak jak w poprzednim ff że Charlie będzie z Rose bo to znowu Charls będzie miał dziewczyne a Leo nie.
A Rose nie może być z tą idiotą (NieChodziOleo)
A Rose niech będzie z Leo, plisss! <3333
Rozdział SUPER, SUPER I JESZCZE RAZ SUPERR!!!
Czekam na nexta!!!!! Oby szybko!!!
Zapraszam:
htto:mylifeisbrutalbam.blogspot.com
Paa!
~A
To tak!
OdpowiedzUsuń"spokojnie, parafie kłamać"
Okey, okey
Rozdział? Hmm... Fajny.
Żartuję!!
Supcio ❤❤❤❤
Leo taki...
Myśli, że jak przeprosi to fajerwerki będą i będzie miłość XD
Koniec mojego zbędnego gadania (pisania)
CZEKAM NA NEXT
Pamiętaj
Kocham i pozdrawiam ❤ ❤
-C
Super jak zawsze <3 Pozdrawiam życzę dużo weny i czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńSuper rozdział :) Czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńCudny jak zawsze, tylko szkoda, że taki jakiś krótki:/
OdpowiedzUsuńAle rozumiem Cię...to nie takie proste haha
Czekam na następny, kiedy mogę się spodziewać?<3
specjalnie dla ciebie wstawię w sobotę ;***
Usuń-K xx
Oo, bardzo mi miło, dziękuję <3
UsuńŻyczę weny:*
Supi, dupi jak zawsze ;*
OdpowiedzUsuńHej hej
OdpowiedzUsuńjestem, wróciłam, żyję
Mój tato jest głupi... co chwilę wyłącza mi internety i nie mogę komentować XDDD
Rozdział zaczepisty i w końcu to napisze
nawet nie wiesz jak bardzo nie mogłam doczekać się tego bloga <3 (nie było wcześniej okazji, ok. XD botata :'))
Kurka wodna co tu się porobiło :'D
coś czuję, że następnym razem jak tato wyłączy mi internet, to wezmę jego telefon i nie oddam dopóki nie włączy XD bo tracę tu takie rzeczy że kurczę aż szkoda :*
No dobra to ja się żegnam ;))
Czekam na nexta :**
joł
/Als <3
Alaaaaaaaaaa!
UsuńHejka naklejka!
Mam nadziję, że kłopoty z internetem się skończą, przecież musisz mnie motywować, nie?
hahahaha
dziękuję!
-K xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńWitam Bloggera! (takie jakby witam holiłud XD )
OdpowiedzUsuńLeło ty pipko. Zraniłeś mi Rołzi ty gnóju a teraz co? Nie no dobra wybaczam ci :DD Hehe czego ja bym mu nie wybaczyła mój mis cnie :333 Kasiu ty moja. Biore sie za pisanie rozdziału. Nareszcie XDD Cieszysz sie cnie? :DD Ja ogólnie mam takie zaległości na bloggerze że to makabra ;-; Brak tajmu mi doskwiera i nie mam kiedy czytać. Teraz te ponad 50 blogów mnie dobija XDD Za dużo tego XD Wypadłam z rytmu pomocy :o Noalekoniecomniecnie. <----- nie komentuj pls <3 XD No i co do ten tego to Rołzi tu z Czarlim ten tego :DD Ale tej Dżek to taki trochu podejrzany :0 Ja osobiście na chwile obecną w tym fanfikszyn lov Czarliego cnie. Tak jakoś Leło narazie taki smutny iwgl. To nie Leło. To jakiś klon. Leło to pojeb heloł. On ma niebieskie włosy jprdl. On nie umie być normalny. Ale i tak go kc cnie. Jezus znowu pierdziele o niebie i chlebie. Zuzia kiedy ty ogarniesz swoje życie? (tak bo mówienie do siebie w trzeciej osobie jest takie fajne (y) ) Kasia ja cie kc cnie. No i wgl to ja tak ten no sie postaram na ten rozdział dla ciebie kochanie ty moje cnie. Ej niech Czarli ją zgwałci na tej randce hahahahhhahahaah XD Bosze jestem pojebana XDD No ale wiesz że ja kocham tą akszyn XDD Omg dobra ide bo ci psychike zryje tym komentarzem XDD (Już zryłam ale ciiii XDD ) lofki kisski itp cnie <3
Policz ile razy napisałam cnie jak ci sie chce XDD
kckckckckckc <333
Luv Twoja Zuz aka mistrz pańta aka hołpful xxx
Witaj mistrzu :)
UsuńPo pierwszych dwóch słowach, pomyślałam, że się ogarnęłaś i jesteś poważna, no właśnie...tak bardzo się pomyliłam xD
Oplułam kanapką telefon, gdy przeczytałam o tym gwałcie. Spokojnie, spokojnie sytuacja opanowana, wytarłam rękawem telefon.
Tsa... Ej halo ile to już nie ma rozdziału na twoim blogu? Miesiąc ? Nie, nie może być.
MOŻE. ROZDZIAŁU NIE MA MIESIĄC.
piękny monolog.
Dobra koniec.
Jak ja ci rozkręce Leo to już nie napiszesz, że to smutas. Narazie wygląda na emosa, ale zmienię to xD
Won pisać rozdział.
Love, love, love. :*:*:*
Ps. 'cnie' napisałaś dziewięć razy.
Ps. 2. Tak jesteś pojebana, ale za to KC
-K xx
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńHeloł!
OdpowiedzUsuńJak wiesz, genialna ja pomyliłam rozdziały i zamiast pod tym rozdziałem napisać komentarz, napisałam pod wcześniejszym XDD Mądra ja XD
Rozdział perfecto (zresztą jak zwykle) XD Leo to idiota, zranił biedną Rose. Pierdyknęłabym mu w łeb XD ta, odezwała się groźna Weronika XDDD no i teraz słucham piosenki i nie mogę się skupić na napisaniu tego komentarza XDD ale to tylko mały szczegół XD dobra, weź szybciej pisz kolejny rozdział bo ja tu skisne XD no to ten... pisz! XD
Życzę weny do dłuższych rozdziałów XD
Papa!
~W (mam nadzieję, że tym razem napisałam komentarz pod dobrym postem XD)
Dlaczego dopiero teraz zobaczyłam to cudo? :(
OdpowiedzUsuńHaha dziękuję :* http://welcomebam.blogspot.com/?m=1
UsuńTo mój stary blog, dużo rozdziałów, ale możliwe, że ci się spodoba :)
-K xx
Kiedy next?
OdpowiedzUsuńZa godzinę :)
Usuń-K xx
Kejt, ja nie mam słów:') Kocham Rose:') I chyba właśnie zaczynam wariować, bo napisałam do Ciebie 'Kejt':') Hahahahahhaa jaka ja jestem głupia:') Jest północ. Zero zero jeden osiem. Hahahah zabawna liczba!!! Hehhehehehehehehehehehhehehehehhehehehhehehehehhehehehhehehehehh...
OdpowiedzUsuń~M xx
Ooo jaki biedny Leo! Idzie e dobrym kierunku! ;)
OdpowiedzUsuńYo, młoda ! xx
Ciekawe co z Lenehanem ��
OdpowiedzUsuń