*KATE*
Co mnie zdziwiło pozbierał moje ubrania z podłogi, odłożył je na kanapę i wtedy na mnie spojrzał. Z wielkim uśmiechem na twarzy z oczami przepełnionymi radością.
Złapał moją twarz w dłonie.
-Muszę jechać do studia. Przyjdę po ciebie wieczorem. -delikatnie musnął moje usta. -Jakby coś się działo dzwoń. Cześć piękna. -ostatni raz się uśmiechnął i wyszedł.
Wzięłam długą kąpiel i zadzwoniłam do Ro, która była już w pracy. Powiedziała, że nie może dziś przyjść, bo wraca późno i prawdopodobnie nie spotka się nawet z Devriesem, ale jeżeli chcę to mogę przyjść na jogurt.
Ta, 40 minut drogi, spierdalaj.
*ROSE*
Samuel wczoraj zadzwonił do mnie z prośbą czy mogę przyjdź do pracy, bo nikogo jeszcze nie znalazł, a sam ma kilka spraw do załatwienia.
Więc od siódmej biegam po barze.
O osiemnastej zadzwonił Devries i coś czułam, że to nie będzie przyjemna rozmowa.
-Tak?
-Cześć, o dziewiętnastej przyjdę po ciebie. -oznajmił, a jego radość tryskała ze słuchawki.
-Hej, jestem dziś w pracy i marzę tylko o goręcej kąpieli, możemy sobie dziś odpuścić? -zacisnęłam wargi i zamknęłam oczy czekając jak wkurzony zaraz mnie opieprzy.
-Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem. -powiedział spokojnie i nawet usłyszałam radość w jego głosie, potem się rozłączył.
Czemu od do cholery się ze mną nie kłócił? Powinien prosić o to, żebym się z nim spotkała, a potem krzyczeć i mówić, że obiecałam. Cholerny Devries.
-Frank zamówienie do cholery! -powiedziałam głośniej przez zaciśnięte zęby. Ten tylko spojrzał na mnie przez okienko i zabrał karteczkę.
-A mamusia mówiła, że to zły pomysł, nienawidzę mojego gównianego życia. -burknął pod nosem.
Stary cap. Niech spierdala do tej matki.
Do dwudziestej pierwszej obsługiwałam stoliki, potem posprzątałam i piętnaście po zamknęłam lokal.
Po drodze do domu kopałam wszystko co trafiło mi się pod nogi, nawet fotel jakiejś laski w autobusie. Miałam głęboko w dupie, że co chwilę odwracała się z koleżanką i zwracały mi uwagę. Pewnie pomyślały, że jestem jakaś upośledzona i w końcu się przesiadły.
-Kurwa. -warknęłam, gdy nie mogłam trafić kluczem do zamka. Will napisał, że jest u Charliego, więc jestem sama. I dobrze, nie mam ochoty rozmawiać z nikim o tym jak obsługiwałam ludzi dla których jestem robotem do pracy.
W końcu otworzyłam te pieprzone drzwi i weszłam do środka rzucając buty gdzieś w kąt.
Trochę się zdziwiłam, bo w łazience paliło się światło.
Czyżby gołąbeczki były w domu?
Weszłam na górę, a z łazienki wyszedł... Devries.
-Dobry wieczór kochanie. -uśmiechnął się szeroko.
-Em... Hej? Co ty tu robisz? -weszłam w głąb łazienki i prawie zemdlałam widząc co tam jest.
-Mówiłaś, że marzysz o kąpieli, a ja spełniam twoje marzenia. -wytłumaczył, gdy przyglądałam się wannie wypełnionej wodą, której nie było widać, bo była pokryta grubą warstwą piany, a dookoła były rozstawione różnego rodzaju świeczki.
Nie mogłam powstrzymać uśmiechu i gdy spojrzałam na chłopaka poczułam uścisk w brzuchu.
-Podoba ci się? -spytał, bo ja nie mogłam wydusić ani słowa.
-Jest poprawnie. -chłopak wydął dolną wargę, a ja podeszłam i pocałowałam go w kącik ust. -Dziękuję.
W tym momencie chciałam go wyściskać, wycałować, bo...czy to nie jest kochane?
-Jak przyniosę wino to dostanę buziaka? -spytał cwaniacko.
-Masz wino?
-Jeden malutki buziaczek. -zaśmiałam się.
-Jeden malutki. -powtórzyłam cicho i złożyłam krótki, nic nie znaczący pocałunek na jego ustach.
Już nie był tym pewnym siebie chłopakiem, patrzył na mnie łagodnie i za bardzo nie wiedziałam co oznacza ten wzrok. Wręcz krępowałam się.
W końcu położył dłoń na moim policzku, noi już wiedziałam o co chodzi.
Nie mogę robić takich gestów.
-Leondre... -spuściłam wzrok.
-Miałaś nie mówić nie. -zaśmiał się krótka, ale mi w cale nie było do śmiechu.
-Nie bądź świnią. -podniosłam oczy na niego i odpuścił, pobiegł gdzieś na dół i wrócił z butelką oraz kieliszkami. Potem po prostu staną.
Stał i patrzył się.
-Mogę wziąć tą kąpiel? -uniosłam brwi, a jego wzrok z moich piersi przeniósł się na twarz.
Typowe.
-Możesz.
-Więc możesz wyjść?
-Nah, kąpiel weźmiemy razem.-oznajmił swobodnie, a mnie aż przeszły ciarki.
Razem? Że ja i on w jednej wannie?
Nie żartował, zdjął bluzę, t shirt (nie pożerałam go wzrokiem) i spodnie.
Patrzyłam na niego czekając aż zacznie się śmiać, co byłoby typowe dla niego, ale tym razem nie.
-No dawaj, pomóc ci? -uniósł kącik ust.
Chciałbyś idioto.
-Nie rozbiorę się przed tobą. -spuściłam wzrok na swoje skarpetki.
-Wiem. Zostaniemy w bieliźnie. -oznajmił co mnie w sumie ucieszyło, ale tak czy siak, to jednak bielizna. -No nie mów, że się boisz...-uniosłam wzrok na jego drwiącą mordę. -Tchórz?
-Ugh. -tyle opuściło moje usta. Szybko pomyślałam czy przypadkiem nie mam tych byłych majtek w serduszka, zwykłe czarne, dobrze, potem zdjęłam spodnie i skarpetki na raz. Cały czas patrzył na mnie czekając na więcej i oh, zdjęłam tą pieprzoną bluzkę.
Nie mogę mu pokazać, że nadal jestem tą wstydliwą dziewczyną. Niech się nacieszy, bo to ostatni raz.
Wciągnęłam brzuch żeby chociaż trochę podkoloryzować swój wygląd.
-Możesz nie patrzeć na moje cycki?
Chłopak szybko odwrócił wzrok w stronę wanny i wszedł pierwszy uprzednio gasząc światło. Marzyłam o takiej kąpieli. Znów uśmiechnęłam się od ucha do ucha i powoli weszłam do wody.
-Chodź tutaj, tam są świeczki. -rozszerzył nogi.
Ugh.
Usiadłam między jego nogami, a on przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej.
Błagam nie nie nie.
Tak.
Poczułam jego...ugh na dole moich pleców.
Rose zachowujesz się jak dziewica...no, bo przecież nią jesteś.
Leondre nalał nam czerwonego wina i gdy dostałam kieliszek do ręki poczułam się jak w jakimś filmie.
Tak zdecydowanie jestem romantyczką.
To urocze, że zrobił mi taką niespodziankę.
Wciągnęłam brzuch, gdy położył na nim rękę, bo nie chciałam żeby poczuł tych cholernych fałd.
-Nie rób tak, jesteś idealna. -szepnął do mojego ucha aż mnie ciarki przeszły i nie wiem czy to przez ciepłe powietrze na skórze czy przez komplement.
Przestałam wciągać brzuch i czekałam na jakiś gest obrzydzenia, którego ostatecznie nie było.
-Zagramy w pytania. -wystrzelił w końcu.
-Pytania?
-No wiesz ktoś pyta, potem...
-Wiem na czym to polega.
-Więc kobietom pierwszeństwo.
-Em... -o co ja miałam go zapytać? -Skąd miałeś klucze od domu?
-Serio Rose? Zabrałem dla Willa. Całowałaś się z Michaelem?
Przekręciłam oczami. Więc to będą takie pytania.
-Tak. -powiedziałam, a potem była chwila ciszy.
-Ile razy? Kiedy to było?
-Teraz moja kolej. Ile dziewczyn całowałeś od naszego rozstania?
-Żadnej. Ile razy się z nim całowałaś?
-Raz. Czy myślałeś kiedyś, że jestem tylko przygodą?
-Tak, na samym początku.
Zabolało.
-Jesteś dziewicą?
Odwróciłam się do niego, ale nie dałam rady go zobaczyć może to i dobrze.
-Nie.
-Cco? -szybko mnie odwrócił do sobie. -Z kim? -warknął.
-Leondre to boli. -spojrzałam na jego rękę, która za mocno uciskała mój brzuch. Nie zareagował, nadal patrzył na mnie surowym wzrokiem. -Leondre żartowałam. -złapałam go za dłoń, którą poluzował. Spojrzał w dół, a potem splótł nasze palce.
-Ja... Przepraszam. -spojrzał na mnie przerażony.
-Nie rób tego więcej.
-Na prawdę nie chciałem.
-Dlaczego taki jesteś? -zlustrowałam jego twarz. Na prawdę nie wiem dlaczego taki jest. Najpierw jest miły, powiem coś nie tak, staje się agresywny, a potem przeprasza.
-Rose przepraszam. -dotknął dłonią mojego policzka.
-Nie chodzi mi o przeprosiny. Ciągle przepraszasz.
-Ugh... Nie wiesz jak się czuję, gdy słyszę od znajomych, że widzieli jak całujesz się z jakimś chłopakiem... Gdy sam to widzę. Sama mi mówisz. Rosie boję się, że cię stracę. -pogładził mój policzek.
Nie wiedziałam za bardzo co mam powiedzieć, on przecież już mnie stracił.
Bałam się, że wszystko zajdzie za daleko, więc nic nie powiedziałam.
Leondre odsunął mnie i wstał. Wyszedł z wanny i zdjął swoje mokre bokserki, gdy zobaczyłam jego pośladki szybko odwróciłam wzrok.
Po prostu wyszedł.
Wypiłam duszkiem wino z kieliszka mojego i jego. Lekko zakręciło mi się w głowie i również wyszłam z wanny.
Zdjęłam bieliznę i owinęłam się białym ręcznikiem.
Wrzuciłam jego bokserki do suszarki. Jakby ktoś je zobaczył...
Jego ciuchy nadal były porozwalane na ziemi, więc nadal tu jest. Zabrałam je i poszłam do swojego pokoju.
Siedział na moim łóżku i przyglądał się mi z ustami zakrytymi dłońmi.
-Proszę. -położyłam jego ubrania na krzesełku. -Twoje bokserki wysusza się za piętnaście minut.
Zabrałam czystą bieliznę i ubrania, a potem poszłam do toalety. Szybko się ubrałam i stwierdziłam, że na trzeźwo nie dam rady z nim siedzieć, więc sięgnęłam po wino.
Całkiem smaczne.
Usiadłam na muszli klozetowej i "powoli" je sączyłam. Z gwinta znaczy się.
-Rose, jest okay? -usłyszałam pukanie.
-Proste.-burknęłam bardziej do siebie i zaśmiałam się.
-Ubrałaś się?
-Nah. -znów zachichotałam.
Otworzył drzwi i wszedł do środka.
Zmarszczył brwi, co? To takie dziwne?
-Wypiłaś całą? -zabrał butelkę z mojej ręki i pomachał nią.
-Ty też piłeś. -wzruszyłam ramionami.
Doskonale wiem, że wypiłam to za szybko, ale inaczej bym nic nie poczuła.
-Twoje bokserki są już suche.-oznajmiam, bo faktycznie suszarka wyłączyła się jakieś osiem minut temu.
Chłopak odstawił butelkę i wziął bieliznę. Gdy je zakładał stał tyłem i już nie krępowałam się obserwować go.
-Spałeś kiedyś z kimś? -spytałam nagle, bo na prawdę byłam ciekawa.
Odwrócił się na chwilę, a potem zaczął gasić świeczki i ogólnie sprzątać pomieszczenie.
-Nie odpowiesz mi? -uniosłam brwi.
-Nie spałem.
-Więc dlaczego... Było coś innego.-odpowiedziałam sama sobie. Skrzywiłam się mając w głowie obraz, gdy jakaś blondynka robi mu loda.
-Podobało ci się?
Znów odpowiedział mi ciszą.
Czyli, że tak.
-Kiedy to było?
-Dawno.
-Możesz na mnie spojrzeć? -wstałam i przytrzymałam się ściany, bo zakręciło mi się w głowie. Nic, zbierał już zgaszone świeczki. -Spójrz na mnie.-pociągnęłam go za ramię.
Odwrócił się i spojrzałam na mnie z zaciśniętymi ustami.
-Co mam ci powiedzieć?! Że jakaś przypadkowa laska mi obciągała i podobało mi się, bo była podoba do ciebie?!-wrzasnął, a ja nie mogłam nawet o tym pomyśleć, bo poczułam pustkę w żołądku, a potem uścisk w gardle.
-Nie dobrze mi. -zakryłam dłonią usta, a potem padłam przed muszlę klozetową na kolana.
Tak szybko jak wypiłam wino, tak szybko je zwróciłam.
Jaki wstyd...
Chciałam, żeby wyszedł, a nie patrzył na mnie w takim stanie, ale zebrał moje na wpół mokre włosy w garść.
-Chodź położysz się.-puścił moje włosy i pogładził je, gdy ja leżałam z ręką na desce, a głową nad nią.
-Leondre chce tu zostać.
-Ostatnio dużo pijesz. -stwierdził, a ja na prawdę nie chciałam się odzywać.
-Chyba tak.
-Jeżeli masz problemy... Alkohol nie jest rozwiązaniem.
-Wiem, ale zasadniczo woda też nim nie jest.
-Rose...
-Proszę, mów mi Rosie.
Leondre usiadł za mną, rozchylił nogi i przyciągnął mnie do swojej klatki piersiowej, oparłam na niej głowę, która latała na boki.
-Chyba powinnam umyć zęby.
-Mhm. -pocałował mnie w policzek i razem wstaliśmy. Leżałam na umywalce, gdy myłam zęby i myślałam, że tam zasnę.
Leondre pomógł mi dostać się do pokoju i ułożył mnie na łóżku, a sam się ubrał.
-Poprzytulamy się? -spytałam jak mała dziewczynka, gdy on zbierał swój telefon i portfel. Odwrócił się do mnie zaskoczony propozycją, a potem lekko uśmiechnął. Położył się na łóżku i przyciągnął mnie do siebie.
-Chcę spać.
-Więc śpij księżniczko.
Zarzuciłam na niego nogę i mocno wtuliłam w niego twarz, a on pocałował mnie w głowę.
-Chciałabym żeby tak było zawsze. -szepnęłam.
-Ja też. -znów mnie pocałował i wtedy już zasnęłam.
***
*KATE*
Charlie napisał żebym przyjechała do skateparku, może w końcu spędzimy czas normalnie.
Ogarnęłam się i kilka minut po 18 wchodziłam na teren placu.
Super, jest Will.
Uwielbiam tego gościa, ale musi być właśnie teraz?
-Jo skinie. -machnęłam głową w stronę łysego Willa, który siedział na rampie i uśmiechnęłam się do Charliego, który był obok.
-Zaprosiłeś A.K.?-zdziwił się, ale nie było to takie chamskie.
-Właśnie, my... -zaczęłam, ale blondyn mi przerwał.
-Jako nasza ochrona. -zaśmiał się, a mnie ukuło to w serce.
Na prawdę tak o mnie myśli?
Ave podoba ci się chłopak, który traktuje cie jak.... Kupla, czy co?
Kupla od seksu.
Błagam... Nie chce się mieszać w takie relacje. A jeszcze w nocy był taki miły.
Wdrapałam się na obiekt i usiadłam obok Willa.
-Emmm...nie dodane buziaka? -Charlie wychylił się ze zmarszczonymi brwiami.
Na to czekałam idioto.
Wychyliliśmy się za Willem i chłopak krótko mnie pocałował.
Turner nawet nie był zdziwiony, więc obstawiam, że Charlie mu powiedział o NAS.
Ale, że niby co? Przecież nie jesteśmy razem...
-Myślałem, że będziesz moją żoną...
-Jeszcze mogę. -zażartowałam i spotkałam się z surowym wzrokiem blondyna.
-Nie nie możesz. -wstał i usiadł za mną, spuszczając nogi z rampy po moich obu bokach, a moje plecy przyciągnął do swojej klatki piersiowej.
-Spokojnie... Nawet nie będziesz wiedział.
-Will, kurwa, to, że jesteś łysy nie znaczy, że możesz więcej.
-Spierdalaj, wraz z moimi włosami, A.K. do mnie wróci. -uniósł dumnie brodę.
-Idioci...
-A propo idiotów, Conor się odzywał? -Charlie wychylił głowę żeby na mnie spojrzeć.
-Nie. Nie rozmawiajmy o tym.
Poczułam jego ciepłe usta na moim ramieniu i to było takie...ugh. Conor nigdy nie robił takich gestów.
Położył dłonie na moich udach, a kciukami gładził ich wewnętrzną stronę.
-A gdzie tak w ogóle jest Rose?
Dlaczego on pyta o Rose?
-Jest w pracy.
-A Devries?
-Zajebał mi klucze i poszedł.
-A ty mu na to pozwoliłeś? -odwróciłam głowę w stronę łysego, który wzruszył ramionami.
-Niech się cieszy póki może, Rose do niego nie wróci.
-Zamknij mordę stary, on ją na prawdę kocha.
-Idiota. Kocha, kocha, kocha, chciał ją uderzyć, zdradzał ją, to dupek. -zwróciłam się do blondyna, który jako jedyny go bronił.
-Tak jak ty i Conor, co Kate?
-Charlie, spierdalaj, dobra?
-Niedobra. On serio się stara, a nikt tego nie widzi. -uniósł się i zabrał dłonie z moich ud, przeniósł za siebie i podparł na nich.
-Bo on kurwa nie zasługuje na nią. -zaśmiałam się krótko. -Ciągle go bronisz i wychodzisz na idiotę.
Chyba powiedziałam coś nie tak, bo zapadła cisza.
Odwróciłam się do blondyna, który szybko odwrócił wzrok.
-Zadzwonię do Michaela. -wstałam i odeszłam trochę od nich.
Faktycznie czasem mogłabym zamknąć mordę.
Jak można powiedzieć dla "chłopaka", że jest idiotą?
No ja potrafię.
Wróciłam do chłopców po kilku minutach i nagle ich rozmowa ucichła.
-Subtelnie.-stwierdziłam.
-Co? -Will zmarszczył brwi. -Jak tam u Michaela?
-Dobrze. W niedziele już wychodzi. -powiedziałam podekscytowana i założyłam nogę na ramię blondyna. -Poproszę Rose, żeby pomogła mi ogarnąć jego mieszkanie i kurwa... Może z nim zamieszkam. -założyłam drugą nogę i tym sposobem znalazłam się na jego ramionach.
Prawie spadłam, gdy blondyn gwałtownie odchylił głowę, ale złapał za moje dłonie.
-Zamieszkasz z nim?!
-Kolejna? Powiedział mi, że jak Rose skończy osiemnaście lat to z nim zamieszka. -zaśmiał się Will.
-Niech spierdala, to mój brat.
-A co na to twoi rodzice?!
-Charlie, oni nie mają nic do powiedzenia.
Spojrzałam w dół na niego, dziwnie zareagował.
-Nie lubicie go, co? -przymknęłam jedno oko.
-Póki Rose ze mną mieszka, lubię go. -Will wzruszył ramionami.
Charlie nic nie odpowiedział i opuścił głowę.
Było najzwyczajniej nudno, oni rozmawiali o jakimś meczu, a ja bawiłam się włosami blondyna.
Lubię Willa, ale mógłby pójść sobie do domu. Nadal nie wiem co jest ze mną i Charliem będziemy zachowywać się jak para, będziemy parą, czy może przyjaciółmi z przywilejami?
Nie mam pojęcia czego on chce, wszystko działo się tak szybko, że sama się w tym gubię.
Podoba mi się. Lubię go. Sprawia że czuję się lepiej. Ale znam siebie.
Przywiąże się do niego, zakocham jak głupia, a potem, albo będę tego żałować (jak z Conorem), albo wykorzystam to, że jest słabszy ode mnie i sama zniszczę ten związek.
-Idę do domu. -zeszłam z jego ramiona i puściłam jego dłonie.
-Co? -obaj odwrócili się do mnie.
-Spać mi się chce. -wzruszyłam ramionami. -Cześć.
Zsunęłam się po rampie i przeszłam parę metrów, a na skate park wszedł Conor.
Cholera.
Zauważył mnie.
Z uśmiechem podszedł do mnie i chciał mnie pocałować, ale odwróciłam głowę.
-Pocałuj mnie.
-Conor, źle się czuję, idę do domu. -chciałam go ominąć, ale złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie.
-Mogę sprawić, że poczujesz się dobrze. -przyłożył usta do mojej szyi.
-Conor, przestań. -próbowałam go odepchnąć.
-Miśka... -włożył rękę pod moją bluzkę na brzuch.
W jednej chwili gwałtownie się odsunął, a ja podniosłam wzrok. Charlie stał obok mnie z zaciśniętymi pieśniami.
Boże, przecież Conor go zabije.
-Co kurwa? -warknął podchodząc do blondyna.
-Nie zbliżaj się do niej.
-Bo co? -popchnął go, a serce podeszło mi do gardła. -Ty mi zabronisz?!
-Nie będziesz jej tak traktował! -oddał mu.
-Kurwa, chłopie... Spierdalaj i poszukaj sobie innej suki.
Aha.
Charlie w jednej chwili rzucił się na niego, a ja próbowałam ich rozdzielić, co wyglądało tak, że krzyczałam i ciągałam ich za koszulki.
Zobaczyłam Willa, który ledwo podszedł do nas i już wiedziałam, że to się źle skończy. Zamknęłam oczy na sekundę, a gdy je otworzyłam Conor siedział na ziemi z dłonią przy nosie.
-Pożałujesz tego.
No nieźle, Will mu przyjebał.
-Zobaczymy.-odpowiedział cicho, widziałam jaki jest blady i spuścił głowę.
-Pilnuj lepiej siostry. -podniósł się z ziemi. -Nigdy nic nie wiadomo. -zaśmiał się krótko, Will poniósł gwałtownie głowę i chciał do niego podejść, ale ten już odszedł.
-Spróbuj ją tylko tknąć! -wyrwał się, a ja go przetrzymałam. Po chwili oparł głowę na moim ramieniu. -Muszę usiąść. -Charlie złapał go za ramiona i poszliśmy pod ogrodzenie gdzie usiadł ze zgiętymi nogami, oparł na nich ręce i głowę.
-Wszystko okay? -spytałam niepewnie.
-Nie kurwa.-podniósł głowę, a po chwili wstał. -Jeżeli on jej coś zrobi to będzie wasza wina.
Doskonale to wiem.
Gdyby nie ja nikt nie miałby kłopotów. Wiem, że Conor nie odpuści dopóki się nie odegra, na nas wszystkich.
Nie chcę żeby mieli przeze mnie problemy.
Odwróciłam się i poszłam na przystanek.
*CHARLIE*
A.K. poszła do domu, a ja odprowadziłem Will, który ledwo stał na nogach.
-Dasz radę, no wiesz? -podrapałem się po karku, jest strasznie czuły na punkcie swojej chwilowej słabości, że tak powiem.
-Nie jestem pieprzonym dzieckiem. -warknął. -Cześć. -podał mi rękę i powoli poszedł do domu.
Poszedłem do domu po samochód i pojechałem do Kate.
Cała sytuacja z nią jest dziwna. Nie mam pojęcia czy ona chcę być ze mną w związku, tak jak ja, czy dla niej to po prostu zabawa.
Ta dziewczyna jest skomplikowana.
Mogłaby powiedzieć mi wszystko o Conorze i jakoś bym rozwiązał sprawę, a wygląda to tak, jakby ona nadal chciała z nim być. Wiem, że ze mną byłoby jej lepiej, ale nie dam robić z siebie frajera.
Zatrzymałem się pod jej domem i zadzwoniłem dzwonkiem. Pewnie zobaczyła mnie w kamerze i otworzyła bramkę, a potem drzwi czekając w progu aż przyjdę.
Oh jezu, musiała sie tak ubrać?
-Hej. -stanąłem przed nią nie wiedząc co mam powiedzieć. Nie mogłem znaleźć konkretnego celu dlaczego przyszedłem. Było ich dużo, a za razem żaden nie był tak ważny.
-Hej. -wymusiła uśmiech i mnie wpuściła.
Ten tyłek.
Zdjąłem buty i poszedłem za nią do jej pokoju.
Usiadła na łóżku i wróciła do przeglądania stron internetowych, bo pewnie to robiła za nim przyszedłem.
Usiadłem za nią, odgarnąłem jej włosy i pocałowałem miękką skórę na jej ramieniu.
-Wyszedłem dzisiaj na frajera. -nawiązałem do tego, że to Will uderzył Conora. Chory Will. Moje męskie ego w tym momencie było poniżej poziomu.
-Nie graj bohatera. Conor jest niebezpieczny, a przeze mnie teraz wszyscy mamy przejebane.
-On może coś zrobić tobie? Albo Rose? -znów pocałowałem jej ramię, a ona nawet mi nie odpowiedziała. -Ave to ważne.
-Wiem, kurwa Charlie wiem. -odwróciła się do mnie przodem. -Will go wkurwił, boję się, że może coś zrobić Rose. Jest nieobliczalny. -ogarnęła włosy do tyłu.
-Więc musimy coś z tym zrobić. -położyłem dłoń na jej kolanie, którą od razu zrzuciła.
-Myślę, że nie powinniśmy się spotykać. -spuściła wzrok. -Porozmawiam z nim... Jakoś to odkręcę.
-Nie. -powiedziałem od razu, bo to kurwa była najgorsza opcja z możliwych. -Nie pozwolę ci się z nim spotykać.
-Charlie... Czy ty nie rozumiesz? Znam go bardzo dobrze, wiem jaki jest zawzięty, poniżyliśmy go, a teraz jego ruch. Zrobi wszystko żebyśmy wiedzieli, że z nim się nie zadziera.
-Wcale nie jesteś taka za jaką mają cię ludzie. Twoje życie jest zależne od niego, podporządkowałaś się mu i teraz masz problem, bo nie możesz się mu sprzeciwić. I co teraz?! Wrócisz do niego i pozwolisz, żeby traktował cię jak ostatnią szmatę?! Bo ja na to nie pozwolę. Nie pozwolę, żeby się do ciebie zbliżył.
-Nie będziesz mi kurwa mówić co mam robić.-spojrzała na mnie oburzona.
Zaśmiałem się pod nosem.
-Będę. -droczyłem się, bo już miałem dość tej poważnej atmosfery.
-Spierdalaj.
To jest właśnie A.K.
-Masz niewyparzony język.
-Jak ci się nie podoba to żegnam. -odwróciła się do komputera.
Co mnie do niej tak ciągnie?
Złapałem ją w talii i położyłem tak, że jej głowa była na moim podbrzuszu.
-Charlie zostaw mnie. -chciała się podnieść, ale ją przytrzymałem. -Charlie!-zaczęła się wiercić i była taka zła, że aż urocza.
-Jesteś urocza.
-A ty wkurwiający. -przestała się wyrywać i wystawiła język.
-Do mnie tak? -uniosłem brwi.
-Mhm.
Wyglądała jak dziecko z językiem na brodzie i szeroko otwartymi oczami.
Złapałem za jej język i specjalnie pociągnąłem. Zapiszczała, a ja go puściłem.
-Zapamiętaj ,że do mnie się tak nie robi.
-Jesteś okropny.
-Wkurwiający, okropny...coś jeszcze?
-Mogę usiąść? -chciała się podnieść, ale trzymałem ją za ramiona.
-A co za to będę miał?
-Mogę dać ci coś do jedzenia.
-Przekonałaś mnie.
Zeszliśmy oboje na dół. Oparłem się o blat i obserwowałem jak przygotowuje danie.
Nie wiem dlaczego, ale podobał mi się ten widok. Patrzyła w dół więc oczy więc miała przymknięte, jej dłonie zgrabnie kroiły warzywa, a długie fale opadły prawie do pośladków i kurwa....patrzenie na nią to chyba moje nowe uzależnienie.
-Czego się kurwa gapisz?-rzuciła przez ramię.
-Twój tyłek wygląda w tych spodenkach zajebiście.
-I dlatego się do niego uśmiechasz? Przykro mi, ale tym razem nie dobierzesz mi się do majtek.
-Ostatnio to ty się do mnie dobrałaś. -uśmiechnąłem się cwaniacko, już nie wiedziała co ma powiedzieć, więc powie...
-Spierdalaj Charlie.
-Wiedziałem, że to powiesz. Jesteś taka przewidywalna...
Gwałtownie rzuciła nóż na blat i odwróciła się do mnie.
-A przewidzisz swoje wyjście? Wypierdalaj.
Zmarszczyłem brwi i wycofałem głowę.
-Avril wyluzuj...
-Nie mów do mnie Avril! -machnęła rękoma. -Zostaw mnie w spokoju! Czego tu przyłazisz?! No?! -podeszła i popchnęła mnie, raz i drugi i trzeci...,aż w końcu złapałem ją za nadgarstek i wykręciłem. Wiedziałem, że to poczuję, ale też nie sprawi jej wielkiego bólu. -Puszczaj mnie!
-Nah.
-Charlie kurwa. Zaraz się zdenerwuje.
-Ty jesteś chodzącym wkurwem.
-Więc sobie kurwa idź!-odepchnęła mnie.
Ma rację.
Po co ja tu tak właściwie jestem? Jeżeli nie chce mojego towarzystwa to okay, nie mam zamiaru się narzucać.
Prychnąłem i na jej życzenie wyszedłem.
Pojechałem prosto do domu, nawet nie zdejmując butów wbiegłem na górę i trzasnąłem drzwiami.
Sprawdziłem wszystkie social media i włączyłem konsole, ale szybko mi się znudziło.
Leżałem patrząc w sufit.
Cholerna A.K. nie mogłaby być po prostu normalna?
Normalnie ze mną rozmawiać, spędzać czas, śmiać się i robić te wszystkie gówna jak normalna dziewczyna?
Nie. Bo to A.K.
Chodząca bomba emocji.
Zgoda, może źle zaczęliśmy, pieprząc się, ale czy to takie ważne?
W sensie... Jak byliśmy sami, gdy jeszcze nie wiedziałem o Conorze, oboje byliśmy inni. Po prostu inni.
Prawdziwi.
Gdy niczym się nie przejmuje, taką ją lubię.
Lubię ją.
Co ja mam zrobić?
Usiadłem na łóżku i wybrałem numer do Leo, jest pierwsza w nocy, więc pewnie go obudzę.
-Kurwa... Charlie? Popierdoliło cię? -odebrał za drugim razem.
-Chyba tak. Mam problem.
-Super. O pierwszej w nocy. Idź spać debilu.
-Musisz mi pomóc.
-Tak jakby nie mam czasu... Jestem u Rose.
-U Rose? Super. Obudź ją.
-Pojebało cię? Mów szybko o co chodzi.
-O kogo...A.K.
-W takim razie nie mam czasu.
-Spróbuj się rozłączyć, a będę musiał poważnie porozmawiać z Rose. -zagroziłem.
Oczywiście bym tego nie zrobił, ale cel uświęca środki.
-Eh... Mów.
-No więc byłem u niej, ale mnie wygoniła.
-Może nie chce żebyś traktował jej jak dziwkę?
-Nie traktuje! Ja na prawdę ją lubię...
-To jej to powiedz.
-Ciągle to robię.
-Powiedziałeś jej to w twarz?
-Skoro ją przytulam, całuje...
-Charlie, jesteś starszy, a jesteś takim niedorozwojem. To jest A.K., ona tego nie rozumie. Ten jej koleś, myślisz, że on ją lubi, gdy ją całował? Ona wie, że pocałunki nic nie znaczą.
Czy on mnie porównał do Conora? Czy ona myśli o mnie jak o Conorze?
-Kurwa.
-A teraz wybacz. Idę się nacieszyć Rosie, bo jak się obudzi to mnie wypierdoli ze swojego łóżka. -rozłączył się.
Pierwsza dziesięć.
Nie wytrzymam do rana.
Złapałem kluczyki od samochodu i po piętnastu minutach byłem pod jej domem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sieeeemson!
Pierwsza i najważniejsza sprawa, przepraszam, że nie odpisałam na komentarze pod wcześniejszym rozdziałem, ale wiecie byly święta i ciągle coś do roboty, nawet o tym nie myślałam. Przeprasza.
No i właśnie jak tam święta?
Chyba jestem stara, bo w ógole się z nich nie cieszyłam, nawet ich nie czułam.
Nie wiem, czy mi się uda wrzucić jeszcze jeden rozdział prze nowym rokiem, postram się.
Miłego dnia!
-KATE xx
Omggg rozdział cudooowny!!! (Z resztą jak zawsze hehehe)
OdpowiedzUsuńAle ja dalej shippuje Rose z Charliem hahha #teamlenehan <33
Btw czekam aż wydasz książkę, szybko polece do empiku i bd pierwszą osobą, która ją kupi <333
A święta jak święta, też ich zbytnio nie czułam. Brakuje mi takich świąt jak bylam mała, jak za oknem padał śnieg, jak wyczekiwałam pierwszej gwiazdki i wierzyłam w Mikołaja hahaha A teraz tylko siedzę i myślę co mnie czeka jak wróce do szkoły...
Życzę dużo weny i (jak nie uda Ci się dodać kolejnego rozdziału) to szczęśliwego nowego roku!!!
Do następnego Kate
Buźkaaa
~Werka
Dziękuję, również życzę szczęśliwego nowego roku! :*
UsuńKurcze. Ja taka stara nie jestem a też się wgl nie cieszyłam świętami. Chyba ich nie lubię xd Tak na chwilę co do rozdziału. Super noo jak zawsze xd. Mam nadzieję że jeszcze uda się z nowym rozdzialem w 2016. W sumie zaraz koniec semestru więc... Jak twoje oceny i przygotowania do matury? Powodzenia oczywiście xd I w sumie możesz napisać z czego będziesz maturę pisała bo jestem ciekawa. Czekam na next
OdpowiedzUsuńTa... Święta kiedyś były lepsze... Miło, że pytasz o moją maturę, mam dopiero za rok, ale już nas przygotowują :/ ustna z polskiego to dno. Co do semestru, to angielki leży. A jak tam u ciebie? :)
Usuń-K xx
Ojej, myślałam, że jesteś w klasie maturalnej. U mnie.. niby najlepsze oceny w klasie, ale.. kompletnie olałam szkołe. Taki wiek? Tak sobie tłumacze xd Moja średnia być może to 4,10.. truuudno. Będzie lepiej
Usuń4.10 to nie jest zła średnia, ja mogę o takiej pomarzyć xD
UsuńWeź mnie nie wkurwiaj z tym Charliem i A.K bo już rzygam nimi, serio, jak czytam, że oni maja być razem to mam ochotę wypierdalać z tego bloga.
OdpowiedzUsuńI tak tego nie zrobię bi mama nadzieje, ze kiedyś Rose i Charlie się razem najebią wylądują razem w łóżku i to będzie wielka miłość, bo kurwa, póki Devries nie zjebł im kontaktu, to było między nimi słodko.
To był.jej pierwszy chłopak, no halo.
Potem mówił do niej słońce, ajak zerwała z Devriesem to chuj z tego wszystkiego.
Avril bardzo dobrze mówi,Leo nie zasługuje na Rosie, a Charlie broniąc go jest idiotą, ona nie powinna żałować tych słów, nawet jeśli blondyn ma się o to wkurwiać.
I nie wiem, ale mam przeczucie, że Conor zgwałci Rose, jak będzie pewnego dnia najebana.
Avril to taka zła postać w tym ff, naprawdę, psuje mi plany Lenehana z Nixton.
Życzę weny i czekam na następny xx
~ Edi (#TeamLenehanForeva)
Hahahaha Bożeeeee Kocham cię xD
UsuńAvriel jest zła. XD
Rozdział już jest
Nie było to najlepszy święta , kiedyś były lepsze . Nie czułam atmosfery świąt ... ale co będę narzekać.
OdpowiedzUsuńWrócę do rozdziału , boziu kocham czytać twoje rozdziały . One są świetne , nooo .
Charliłeł taki mrau ..XD dajcie mi takie Charliłego , błagam ! ����
Lijondrej taki bad boy ... podoba mi się ! ����
Kc i miłego sylwestra ❤ :)
Kc, również życzę miłej zabawy!! :*
UsuńTo FF skupia się bardziej na A.K, a ja bym grzecznie (na razie) chciała się dowiedzieć co się stanie z Ro i Leo!
OdpowiedzUsuńOczywiście jak zawsze rozdział zajebisty i czekam na NEXT <3
Oj jest ich troszkę xD za tydzień będzie ich trochę więcej (:
UsuńWięcej Leo i Rose mniej A.K i Charliego 😉
OdpowiedzUsuńJuż się robi!😁
Usuń