Wieczorem Charlie odwiózł wszystkim do domów, a my musieliśmy sprzątać cały syf, który zostawili.
-Pamiętasz jak rozmawialiśmy o tych dziewczynach, które spotykają się z kilkoma naraz? -zadał pytanie.
Był jakiś dziwny, dziwnie na mnie patrzył i prawie się nie odzywał.
-Mhm, puszczalskie. -zaśmiałam się, ale on był całkiem poważny.
-Ja bym tego tak nie nazwał.
-No to co z nimi?
-Zamieniasz się w jedną z nich. -założył ręce i oparł się o blat.
Aha?
-Co proszę? -zamrugałam kilka razy.
-Nie wiem co robisz, ale przestań, bo nie jesteś taka.
-Czyli jaka? O co ci chodzi?
-Widzę, że z Leo wcale nie skończyłaś, a z Michaelem nie jesteście tylko przyjaciółmi. Myślałem, że mówimy sobie wszystko. -powiedział z wyrzutem.
-Myślisz, że gram na dwa fronty? Nie jestem taka.
-Wiem, dlatego nie rozumiem dlaczego to robisz.
-Will, nic im nie obiecywałam, powiedziałam Devriesowi, że nic z tego nie będzie. -powiedziałam lekko zdenerwowana.
-To jest Leo. Nazywa się Leo. Jeżeli nie chcesz z nim być, to nie rób mu nadziei. Nie musiałaś codziennie się z nim spotykać, nie musisz iść na ten gówniany bal, a i tak to robisz. Dlaczego? Na prawdę chcesz mu się tak odpłacić? Nigdy nie byłem święty, ale nie potrafiłbym w taki sposób bawić się uczuciami innych. To świństwo Rose, bo on cie kocha.
-Zrozum, że nic mu nie obiecywałam! -krzyknęłam już zdenerwowana.
Nic nie rozumie i nie ma prawa mnie oceniać. On nie ma prawa tak o mnie myśleć
-Pokazałaś mu, że ma szansę. Znam go i wiem, że nie odpuści. Ty też to wiesz. A Michael? On też jest częścią gry? Nigdy nie sądziłem, że będziesz zdolna do czegoś takiego. Wiesz co mnie dziwi najbardziej? Wiedząc jak to boli, gdy ktoś cię krzywdzi masz czelność robić to komuś innemu.-jego ton był tak irytujący, przesiąknięty niechęcią do mnie. Chciał żebym poczuła to bardzo dobrze, umyślnie wbił mi szpile w serce.
Nawet nie pomyślałam o tym, uderzyłam go otwartą dłonią w twarz. A potem zaszklonymi oczami patrzyłam mu prostu w twarz.
-Zrób to jeszcze raz. -powiedział poważnie. -Uderz jeszcze raz. No dalej. -szturchnął mnie. -Wcale ci nie ulży. Jesteś wściekła, bo powiedziałem ci prawdę? -zadrwił. -Nie jesteś dla mnie tylko siostrą, traktuję cię jak przyjaciółkę i nie mam zamiaru mówić, że jest okay. Bo nie jest. Zrób coś z tym. -odepchnął się od blatu i tak po prostu poszedł do swojego pokoju.
***
-Myślisz, że to dobry pomysł?
-To bardzo dobry pomysł.
-Ja wcale tak nie myślę. -powiedziałam, gdy Leondre wprowadził mnie na sale gimnastyczną, a wszystkie oczy skierowały się na mnie.
Nie były to wcale. miłe spojrzenia.
Na szczęście sytuację uratował Jeremy, który podszedł do nas tanecznym krokiem.
-O patrzcie kto przyszedł. -wystawiłam rękę, więc przybił mi piątkę, a następnie brunetowi. -Nie sądziłem, że z nim przyjdziesz. -zaśmiał się, a Devries uderzył go pięścią w ramię, Jeremy oddał i tak zaczęli się szarpać, popychać itd.
-Twój chłopak to takie same dziecko jak mój. -usłyszałam dziewczęcy głos i spojrzałam na dziewczynę, na któą wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi. Była ode mnie wyższa może 10 centymetrów, miała brązowe włosy do ramion, lekko falowane, oczywiście jak przystało na Jeremiego była bardzo ładna.
-To nie mój chłopak, jesteśmy znajomymi.
-Były chłopak, no tak. Jeremy coś mówił o złamanym sercu Leo. -przekręciła oczami. -Clarke. -podała mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Rosalie. Nie wiedziałam, że Jeremy ma dziewczynę.
-To świeża sprawa... Właściwie jesteśmy ze sobą od wczoraj. -zaśmiałyśmy się. -Wcześniej byliśmy przyjaciółmi. Chyba cie nie lubią, co? -zmieniła temat. -Oczywiście się nie obraź, ale wszyscy się na ciebie patrzą.
-Uczyłam się tu, ale...
-Nie rozmawiajmy o tym.-uśmiechnęła się. Na pewno zauważyła, że to zły temat. Jest bardzo sympatyczna, myślę, że pasują do siebie z Jeremym, mimo, że znam ją krótko.
Chłopcy zakończyli swoją walkę, gdy jeden przyłożył drugiemu pięścią w czoło i obaj zaczęli się śmiać.
Przyszła nasza wychowawczyni i jeżeli to ona ma uczyć tego tańca to na prawdę nie ma to sensu.
Wszyscy staliśmy w kole dookoła niej słuchając co mówi. Zauważyłam Jacka, wyprzystojniał i zmężniał. Nawet nie zauważyłam, że też się na mnie patrzy, dopóki Devries nie położył dłoni na mojej talii.
-Wszystko w porządku? -spytał szeptem.
-Ona nawet chodzi krzywo, jak ma nas nauczyć tańczyć. -zerwałam kontakt wzrokowy z Jackiem, a Leo się zaśmiał.
-Pamiętasz jak rozmawialiśmy o tych dziewczynach, które spotykają się z kilkoma naraz? -zadał pytanie.
Był jakiś dziwny, dziwnie na mnie patrzył i prawie się nie odzywał.
-Mhm, puszczalskie. -zaśmiałam się, ale on był całkiem poważny.
-Ja bym tego tak nie nazwał.
-No to co z nimi?
-Zamieniasz się w jedną z nich. -założył ręce i oparł się o blat.
Aha?
-Co proszę? -zamrugałam kilka razy.
-Nie wiem co robisz, ale przestań, bo nie jesteś taka.
-Czyli jaka? O co ci chodzi?
-Widzę, że z Leo wcale nie skończyłaś, a z Michaelem nie jesteście tylko przyjaciółmi. Myślałem, że mówimy sobie wszystko. -powiedział z wyrzutem.
-Myślisz, że gram na dwa fronty? Nie jestem taka.
-Wiem, dlatego nie rozumiem dlaczego to robisz.
-Will, nic im nie obiecywałam, powiedziałam Devriesowi, że nic z tego nie będzie. -powiedziałam lekko zdenerwowana.
-To jest Leo. Nazywa się Leo. Jeżeli nie chcesz z nim być, to nie rób mu nadziei. Nie musiałaś codziennie się z nim spotykać, nie musisz iść na ten gówniany bal, a i tak to robisz. Dlaczego? Na prawdę chcesz mu się tak odpłacić? Nigdy nie byłem święty, ale nie potrafiłbym w taki sposób bawić się uczuciami innych. To świństwo Rose, bo on cie kocha.
-Zrozum, że nic mu nie obiecywałam! -krzyknęłam już zdenerwowana.
Nic nie rozumie i nie ma prawa mnie oceniać. On nie ma prawa tak o mnie myśleć
-Pokazałaś mu, że ma szansę. Znam go i wiem, że nie odpuści. Ty też to wiesz. A Michael? On też jest częścią gry? Nigdy nie sądziłem, że będziesz zdolna do czegoś takiego. Wiesz co mnie dziwi najbardziej? Wiedząc jak to boli, gdy ktoś cię krzywdzi masz czelność robić to komuś innemu.-jego ton był tak irytujący, przesiąknięty niechęcią do mnie. Chciał żebym poczuła to bardzo dobrze, umyślnie wbił mi szpile w serce.
Nawet nie pomyślałam o tym, uderzyłam go otwartą dłonią w twarz. A potem zaszklonymi oczami patrzyłam mu prostu w twarz.
-Zrób to jeszcze raz. -powiedział poważnie. -Uderz jeszcze raz. No dalej. -szturchnął mnie. -Wcale ci nie ulży. Jesteś wściekła, bo powiedziałem ci prawdę? -zadrwił. -Nie jesteś dla mnie tylko siostrą, traktuję cię jak przyjaciółkę i nie mam zamiaru mówić, że jest okay. Bo nie jest. Zrób coś z tym. -odepchnął się od blatu i tak po prostu poszedł do swojego pokoju.
***
-Myślisz, że to dobry pomysł?
-To bardzo dobry pomysł.
-Ja wcale tak nie myślę. -powiedziałam, gdy Leondre wprowadził mnie na sale gimnastyczną, a wszystkie oczy skierowały się na mnie.
Nie były to wcale. miłe spojrzenia.
Na szczęście sytuację uratował Jeremy, który podszedł do nas tanecznym krokiem.
-O patrzcie kto przyszedł. -wystawiłam rękę, więc przybił mi piątkę, a następnie brunetowi. -Nie sądziłem, że z nim przyjdziesz. -zaśmiał się, a Devries uderzył go pięścią w ramię, Jeremy oddał i tak zaczęli się szarpać, popychać itd.
-Twój chłopak to takie same dziecko jak mój. -usłyszałam dziewczęcy głos i spojrzałam na dziewczynę, na któą wcześniej nawet nie zwróciłam uwagi. Była ode mnie wyższa może 10 centymetrów, miała brązowe włosy do ramion, lekko falowane, oczywiście jak przystało na Jeremiego była bardzo ładna.
-To nie mój chłopak, jesteśmy znajomymi.
-Były chłopak, no tak. Jeremy coś mówił o złamanym sercu Leo. -przekręciła oczami. -Clarke. -podała mi dłoń, którą uścisnęłam.
-Rosalie. Nie wiedziałam, że Jeremy ma dziewczynę.
-To świeża sprawa... Właściwie jesteśmy ze sobą od wczoraj. -zaśmiałyśmy się. -Wcześniej byliśmy przyjaciółmi. Chyba cie nie lubią, co? -zmieniła temat. -Oczywiście się nie obraź, ale wszyscy się na ciebie patrzą.
-Uczyłam się tu, ale...
-Nie rozmawiajmy o tym.-uśmiechnęła się. Na pewno zauważyła, że to zły temat. Jest bardzo sympatyczna, myślę, że pasują do siebie z Jeremym, mimo, że znam ją krótko.
Chłopcy zakończyli swoją walkę, gdy jeden przyłożył drugiemu pięścią w czoło i obaj zaczęli się śmiać.
Przyszła nasza wychowawczyni i jeżeli to ona ma uczyć tego tańca to na prawdę nie ma to sensu.
Wszyscy staliśmy w kole dookoła niej słuchając co mówi. Zauważyłam Jacka, wyprzystojniał i zmężniał. Nawet nie zauważyłam, że też się na mnie patrzy, dopóki Devries nie położył dłoni na mojej talii.
-Wszystko w porządku? -spytał szeptem.
-Ona nawet chodzi krzywo, jak ma nas nauczyć tańczyć. -zerwałam kontakt wzrokowy z Jackiem, a Leo się zaśmiał.
Byłam zaskoczona, bo okazało się że układ jest piękny. Z Leo dużo się śmialiśmy było na prawdę sympatycznie, moja była wychowawczyni nas nienawidzi i ciągle zwracała nam uwagę, ale nie przejeliśmy się nią.
-Pójdę jeszcze do toalety. -poinformował Leo, a ja oparłam się plecami o ścianę. Ostatni z sali wyszedł Jack z Jennifer, powiedział jej coś i podszedł do mnie. Był trochę zdenerwowany i zakłopotany, ale gdy się uśmiechnęłam trochę się rozchmurzył.
-Cześć Rose.
-Hej.
-Jak się trzymasz?
-Dobrze, jak widzisz będę z wami na balu.
-Trochę się zdziwiłem. Ty? Tańczyć? -zaśmialiśmy się.
-Przestań, byłam całkiem niezła.
-Prawda, na mnie Jennifer ciągle narzekała, okay nastąpiłem na nią raz czy dwa, ale ogólnie było dobrze.
-Jak wam się układa?
-Jest denerwująca, nerwowa, zazdrosna i lubi kontrolować, ale ją kocham.
Uśmiechnęłam się, bo nawet w jego oczach widziałam tą miłość.
Każda potwora znajdzie swojego amatora.
Życzę im szczęścia.
Chciałam to powiedzieć, ale chłopak nagle został pociągnięty do tyłu i uderzony pięścią w twarz przez Devriesa. Od razu zareagowałam i go odepchnęłam.
-Zwariowałeś?! -kucnęłam przy Jacku, który został tak mocno uderzony, że aż uparł. Dostał w szczękę, nie było krwi, ale jestem pewna, że twarz mu spuchnie.
Devries nawet się tym nie przejął, pociągnął mnie za ramię żebym wstała.
-Masz się do niej nie zbliżać, rozumiesz?!- wyrwałam się i pomogłam Jackowi wstać.
-Nic ci nie jest?
-Nie, nie, wszystko w porządku, ja już pójdę. -uciekł, a ja spojrzałam na Devriesa.
-Czy ty upadłeś na głowę? Mogłeś mu zrobić krzywdę!
Teraz stał jak niewinny szczeniaczek i nawet nie wiedział co powiedzieć.
-Ja tylko... Nie chcę żebyś z nim rozmawiała. -powiedział ze spuszczoną głową.
-Heh. Nie Chcesz żebym z nim rozmawiała... Wiesz co? Pierdol się. -odwróciłam się na pięcie i wyszłam ze szkoły. Stało tam kilka osób z mojej byłej klasy, było już ciemno i zimno. Potarłam ramiona i stwierdziłam, że nie wrócę do domu, bo będę musiała jechać autobusem z Devriesem.
-Rosie! Poczekaj!-jak na zawołanie poczułam jak ciągnie mnie za ramię. Trochę mnie odrzuciło, ale nie zatrzymałam się.-Daj mi chwilę! -stanął mi na drodze, więc musiałam się zatrzymać.
-Czego ty ode mnie chcesz? -założyłam ręce i uniosłam brodę.
-Ja po prostu jestem zazdrosny. Co mam na to poradzić? Okay, nie powinienem tak reagować, ale nie potrafię tego kontrolować. Kocham cię i no... Nie kontroluję tego. -dotknął dłonią mojego policzka, a ja na chwilę zamknęłam oczy.
-Co jeżeli znów stracisz kontrolę i uderzysz mnie? -spojrzałam na niego.
Nie wiem czy się tego bałam. W ostatnich dniach był czuły i troskliwy, ale co jeśli znów się napije i straci kontrolę?
-Dobrze wiesz, że nie zrobiłbym tego. -pokręcił głową. Złapałam za jego dłoń i kciukiem gładziłam jej skórę.
-Właśnie nie wiem tego Leo. Ja sobie to przemyślałam i... Nie powinnam się na to zgadzać, to był błąd i przepraszam, że narobiłam ci nadziei, ale to już koniec.
Chłopak zamkną oczy i wziął kilka głębokich oddechów.
-Nie rób mi tego Rosie, błagam. -otworzył załzawione oczy i widząc je, przegryzłam wargę, żeby się nie złamać. -Ja... Nie będę chodził na imprezy, codziennie będę z tobą, będę się tobą opiekował, obiecuję, nie będę zazdrosny. Tylko błagam zostań ze mną. -załamał mu się głos i już dalej nie mogłam się powstrzymywać. Łzy ciurkiem zaczęły spływać po moich policzkach.
Nie jestem pewna, kogo to rozstanie bolało bardziej.
-Nie pójdę na bal i proszę nie dzwoń do mnie. -puściłam jego dłoń i poszłam na przystanek, po drodze wycierając litry łez.
Miałam idealny dojazd do Kate i na prawdę potrzebowałam z nią porozmawiać.
Brama była otwarta, a klucze od domu zawsze trzyma w wazonie przy drzwiach. Otworzyłam je i weszłam na górę. Już na schodach było słychać jej śmiech, więc pewnie rozmawiała przez telefon. Stanęłam przy otwartych drzwiach jej pokoju, nawet mnie nie zauważyła. Leżała na łóżku i na skypie rozmawiała z Charliem.
-Ugh, tak strasznie tęsknię. Kiedy w końcu wrócisz?
-Miło mi to słyszeć. -zaśmiał się. -Słońce przecież wiesz, że gdybym mógł byłbym już w samolocie.
-Wiem, wiem. Muszę kupić kilka rzeczy i potrzebuję kierowcy, Mich nie lubi zakupów, więc...
-O nie, już zapomniałem jak to jest mieć dziewczynę.
-Nie jestem taka jak twoje byłe...
-Każdego dnia mi to udowadniasz.
Nie mogłam już tego słuchać, bo byłam bliska załamania nerwowego, więc zapukałam delikatnie w drzwi.
Dziewczyna szybko się odwróciła.
-O hej Ro... -mina jej zrzedła, gdy mi się przyjrzała.
-Rose przyszła? -zapytał się Charlie, ale zignorowała to.
-Zadzwonię później. -oznajmiła i się rozłączyła.
*KATE*
-Co się stało? -podeszłam do niej i objęłam ramieniem.
Była cała zapłakana, spod kaptura wystawały kosmyki rozczochranych włosów, nie wyglądała za dobrze.
Usiadłyśmy razem na łóżku i czekałam aż coś z siebie wydusi, domyślałam się o co może chodzić.
-Chodzi o Devriesa, prawda?
-Kate... Ja go chyba na prawdę kocham. -wybuchła jeszcze większym płaczem.
-To chyba dobrze. Prawda? -dodałam, gdy na mnie spojrzała.
-Nie. Ja nie chcę. Tyle się wydarzyło. Nie powinnam. -objęłam ją i uśmiechnęłam się. Jeszcze kilka dni temu powiedziałabym, że ma się przestać mazać i zerwać z nim kontakt, ale wszystko się zmieniło.
-Wiesz Ro, nie mówiłam ci, bo wiem, że się wkurwisz, ale był u mnie po tym waszym piątym dniu.
-O matko... Jeszcze tego brakowało.
-Nie, nie zrobił nic złego. Był na prawdę miły. I wiesz... Po rozmowie z nim stwierdziłam, że nie chce być w jego sytuacji. Obejrzałabym się, gdy byłoby już za późno i Charlie miałby mnie w dupie. Mam na myśli, hmmm, to co powinniśmy a to czego chcemy to dwie różne rzeczy, Rose. Nie mogę ci powiedzieć co masz zrobić, bo tylko ty wiesz czego chcesz, ale pamiętaj żebyś nie obejrzała się za późno.
-Wszystko jest tak cholernie trudne, nic by się nie stało gdybym tu nie wróciła.
-Tak... Nie poznałabyś mnie, Willa, Michaela. Co mu powiedziałaś?
-Rozmawiałam ze znajomym, a on po prostu podszedł i go uderzył. Za nic. Sam przyznał, że nie potrafi nad sobą panować, a ja nie mogę być z taką osobą. Chciałabym chłopaka, który byłby normalny, odpowiedzialny, ułożony...Leondre taki nie jest. -pociągnęła nosem i wytarła policzki.
-Może Leo jest nieodpowiedzialnym dupkiem, ale wiesz, że kocha cię najbardziej na świecie i zrobiłby dla ciebie wszystko.
-Co ty tak go bronisz? Myślałam, że będziesz po mojej stronie. -nagle wstała i wyszła z pokoju.
-Ja pierdolę... -wybiegłam za nią i dogoniłam ją na schodach.
-Rose, dobrze wiesz, że jestem po twojej stronie!
-Nie, nie jesteś! -odwróciła się i krzyknęła.
-Przecież staram się ci pomóc, więc to doceń!
-Wy wszyscy staracie się mi pomóc. -zacisneła wargi. Było mi jej szkoda, ale ktoś musi powiedzieć jej prawdę. -Will mówi, że jestem głupia, bo robię mu nadzieję, a ty, że powinnam z nim być. Ja już na prawdę nie wiem co mam robić. -spuściła ręce. -Chcę żeby zostawił mnie w spokoju. Nie chcę utrzymywać z nim kontaktu.
-Kurwa, Rose. -zaśmiałam się krótko. -Jak możesz oczekiwać, żeby przestał cię kochać?! Powinnaś się cieszyć, że masz kogoś takiego. Powiem ci więcej, to ja mu powiedziałam, żeby nie odpuszczał.
Była trochę zdziwiona, ale włożyła ręce do kieszeni i udawała, że się tym nie przejmuje.
-Dzięki Kate, za to, że jesteś taką wspaniałą przyjaciółką. -prychnęła i skierowała się go wyjścia.
-Wiesz co?! Wal się Rose! Doceń to co masz, bo w każdej chwili możesz to stracić!-trzasnęła drzwiami.
Wkurwiłam się jak nigdy.
***
*ROSE*
Pod domem stał jakiś samochód, a przy bramce czarna postać. Podeszłam bliżej była to dziewczyna, chudziutka jak patyk, z włosami związanymi w koka, w czarnej bluzie i spodniach.
-Mogę w czymś pomóc? -burknęłam i otworzyłam bramkę.
Miałam nadzieję, że pomyliła adresy.
-Em... Ja przyszłam... Właściwie to... Chyba pomyliłam adresy. -spojrzałam na nią, była średniego wzrostu, a twarz miała bardzo dziewczęca. Dałabym jej max 16 lat, nie miała makijażu więc może nawet mniej.
-A kogo szukasz? Może pomogę.
-Kolegi, ale to nieważne. Pójdę już. -odwróciła się i już chciała iść, ale ją zatrzymałam.
-Williama?
-Właściwie...tak.
Odwróciła się, była bardzo nieśmiała i wydawała się miła.
-Pewnie jest w domu, wejdź. -uśmiechnęłam się na tyle ile mogłam i weszłyśmy do domu.
-Wszystko w porządku? -spytała, gdy zobaczyła mnie w świetle.
-Tak, chcesz czegoś do picia? -weszłyśmy w głąb domu. W jadalni siedział tylko George.
-Cześć.
-Dzień dobry.
-Cześć dziewczyny. -spojrzał na nas zza komputera i podszedł. -Nowa koleżanka?
-Przyszła do Willa, to... -teraz zdałam sobie sprawę, że nawet się nie przedstawiłam.
-Nell.
-George, miło mi. Will jest u siebie. -uśmiechnął się. -Jak tam Rosie?
-Okay.
-Okay?
-Okay. -powtórzyłam i z dziewczyną poszłam na górę.
-Rosie, zejdź za chwilę na dół.-powiedział za nim otworzyłam drzwi do pokoju Willa.
Siedział na łóżku w samych dresach i grał na konsoli. Spojrzał na nas, zawstydzając swoim uśmiechem Nell.
-Masz gościa. -oznajmiłam jakby nie zauważył. Od razu zauważył, że coś się stało, ale pokręciłam głową, żeby się nie przejmował.
-Nell? Co ty tu robisz? -odłożyłam joystick i wstał założył koszulkę.
-Przejeżdżałam tędy i pomyślałam, że wpadnę zobaczyć co u ciebie.
Nie znałam jej, a od razu zauważyłam, że kłamie. Czyżby adoratorka Williama? Nie wygląda na łatwą, więc nie mam pojęcia co tutaj robi.
-O. To fajnie.
Zauważyłam, że nie patrzy na nią obojętnie, ale ten tekst to kompletna porażka.
-George coś chciał, więc zostawiam was.
Zeszłam na dół i usiadłam przy stole podczas, gdy mężczyzna robił coś w kuchni. W końcu przyszedł stawiając dwa kubki gorącej czekolady z bitą śmietaną i piankami.
-Dziękuję George.-podparłam brodę na dłoni i zaczęłam łyżeczką grzebać w kubku, bo chociaż wyglądało to smacznie nie miałam na to ochoty.
-To opowiadaj, jak było.
-Nie lubię tańczyć.
-Każdy lubi tańczyć.
-Ja nie.
-Okay... Pokłóciliście się?
-George, wiem, że nie chcesz o tym rozmawiać, robisz to z uprzejmości.
-Robię to, bo nie chcę żebyś była smutna. Ty jesteś smutna kłócisz się z Willem i Susan, Susan chodzi zła, wszyscy chodzicie źli... Uznajmy, że robię to dla własnego spokoju.
-Postanowiłam zerwać z nim kontakt. To bez sensu.
-Bez sensu wasz związek?
-Tak.-bardziej zapytałam i spojrzałam na niego jakby to było oczywiste. -Nie wiesz wszystkiego, ale dużo się kłóciliśmy, jest nieodpowiedzialny, nierozważny, jest niemiły dla ludzi, nie chce być z takim kimś.
-Dla ciebie też taki jest? -zjadł piankę i śmiesznie to wyglądało, bo nie trafił do buzi za pierwszym razem.
Zamyśliłam się, bo w sumie dla mnie, oczywiście na trzeźwo, zawsze był dobry.
-To nie ma znaczenia.-pokręciłam głową.
-I co łatwo było ci go zostawić?
-Nie udawaj eksperta od związków proszę.
-Wiesz... Teoretycznie, i praktycznie w sumie też, rzecz biorąc byłem w dwóch udanych związkach.
-Przed mamą Willa nie miałeś nikogo? -zdziwiłam się.
-Nie. -pokręcił głową. -Byłem taki jak Will, nie spotykałem się z nikim na dłużej. Dopiero na studiach poznałem miłość swojego życia, a potem drugą wspaniałą kobietę, twoją mamę.
-No nieźle.
-Tak, ale nie wszyscy są tak idealni jak ja. -rozbawił mnie. -Jesteś młoda Rosalie, masz prawo popełniać błędy, ale już jesteś na tyle dorosła, że powinnaś umieć je naprawiać. Jeżeli uważasz, że to definitywny koniec, skończ to, jeżeli nie jesteś pewna, nie podejmuj pochopnych decyzji.
-Jestem tego pewna. -oznajmiłam, ale on uniósł brwi jakby wiedział, że kłamie. -Na prawdę.
-Skoro tak to po co płakałaś?
-Nie...
-Widzę, że masz opuchnięte oczy.
-Możemy zmienić temat?
-Oczywiście, co to za dziewczyna?-szepnął i ruchem głowy pokazał na schody.
-Nie mam pojęcia, stała pod domem, a Will nic nie mówił.
-Myślałem, że on coś z tą Kate.
-Kate? Ona jest z Charliem.
-Uf, to dobrze. Fajna dziewczyna z niej, ale spokojna to na pewno nie jest.
Jak życie?
Zaczęłam swoje ferie, niestety pierwszy tydzień się już kończy, a ja skończyłam wszystko co miałam do oglądania.
Ogólnie obejrzałam SKAM w 3 dni xD zdziwiłam się, bo w sumie norweski jest tak denerwujący, że ciężko było to oglądać, gra aktorska jakaś świetna nie była, wykonanie pozostawia dużo do życzenia, ale pomysł jest fantastyczny. Na prawdę tak mi się podobały te historie, że całymi dniami to oglądałam. Teraz czekam na kolejny sezon i wersje amerykańską. Wszyscy piszą, że to będzie kompletny shit, a ja w sumie jestem ciekawa.
Rozpisałam się xd oglądacie? Która historia, którą postać lubicie najbardziej?
Dla mnie 2 i 3 sezon wygrywają.
Koniec.
A wam jak mijają ferie? Ci co mają, a tym co nie mają to jak tam w szkole?
Pozdrawiam
-Kate xx
Ps.:Absolutnie kocham to zdjęcie.
Zaczęłam swoje ferie, niestety pierwszy tydzień się już kończy, a ja skończyłam wszystko co miałam do oglądania.
Ogólnie obejrzałam SKAM w 3 dni xD zdziwiłam się, bo w sumie norweski jest tak denerwujący, że ciężko było to oglądać, gra aktorska jakaś świetna nie była, wykonanie pozostawia dużo do życzenia, ale pomysł jest fantastyczny. Na prawdę tak mi się podobały te historie, że całymi dniami to oglądałam. Teraz czekam na kolejny sezon i wersje amerykańską. Wszyscy piszą, że to będzie kompletny shit, a ja w sumie jestem ciekawa.
Rozpisałam się xd oglądacie? Która historia, którą postać lubicie najbardziej?
Dla mnie 2 i 3 sezon wygrywają.
Koniec.
A wam jak mijają ferie? Ci co mają, a tym co nie mają to jak tam w szkole?
Pozdrawiam
-Kate xx
Ps.:Absolutnie kocham to zdjęcie.
Rozdział mega.
OdpowiedzUsuńRo dobrze robi zostawiając Leo, a Charlie niech się męczy. Wydaje mi się, że Will i ta dziewczyna jeszcze dużo namieszają.
SKAM to życie. Zaczynam 3 sezon, ale 2 jest zdecydowanie najlepszy <3 Noora i William (nwm jak to tam było) najlepsi<3 Ten norweski faktycznie troszku denerwuje, ale przez to wiem jak po norwesku jest nie <3 Może się kiedyś przydać
Hahaa ja wiem jak jest "dobrze" ! XD nauczymy się norweskiego
UsuńRozdział cuudowny...
OdpowiedzUsuńDalej czekam na związek Rosie i Charliego hahahah, oni meeega do siebie pasują, ale znając życie się nie doczekam XDDD
Jeśli chodzi o Leo, to przez tą zazdrość jest zarazem słodki, jak i wkurwiający :)))
I MEEEEEGA jestem ciekawa jak potoczysz tą historię, bo z rozdziału na rozdział, przekonuję się, że nie da się Ciebie rozgryźć hahahha
SKAM ŻYCIEM
To jest jedyny serial, który oglądałam, bo nie mogę trafić na coś równie wciągającego XD Mój ulubiony sezon to zdecydowanie 2 <333 I tak zgadzam się że norweski jest strasznie denerwujący hahaha
Jeśli chodzi o moje ferie, to następuje straszliwy koniec :(((
Zostało mi tylko kilka dni wolności, a potem wracamy do monotonnego życia...
Buźka
~Werka
Skam to życie na serio, obejrzałam cały w niecałe 3 dni, co jak co ale 3 sezon wygrał ogólnie to znam wszystkie dni tygodnia po norwesku XD amerykańska wersja oczywiście obejrzę ale już wyobrażam sobie ze to dno zakochałam się w tych aktorach i nie chce żadnych zmian i nic nie podrobi tego a rozdział ogólnie spoko mega mnie wkurza Rose i niech ona się ogarnie bo jest jakaś nie wiem i nie może być z Devriesem Michela bym zabiła bo on tu wszystko psuje a Nell pewnie sucz jakas ogólnie pozdrawiam
OdpowiedzUsuńSkam to życie Noora i William ahh ❤️
OdpowiedzUsuńLEO I ROSE RAZEM PROSZEEEEE!
OdpowiedzUsuńBoże dziewczyno
OdpowiedzUsuńBardziej się już namieszać nie dalo?
Ehhh
Kocham to ff bo nigdy nie wiem czego się spodziewać
Ogólnie żyje bardziej nim niż własnym życiem i płacze za każdym razem razem z bohaterami :')))
Skamu nie oglądam Ale planuje zacząć haha
Btw dawaj mi kochana szybciutko nowe rozdziały skoro masz ferie!
~Kłęk ❤
Skoro sobie życzysz, to zabieram się za pisanie!!
UsuńSzkoła, szkoła, szkoła.. a ferie dopiero 14 lutego... Chciałam zacząć oglądać SKAM ale nie mogłam nigdzie znaleźć xdd Rozdział jak zawsze super i wgl.. ten jakoś bardzo przyjemnie się czytało xd ale to chyba dobrze. Ta Rose jest okropna xd Jak kiedyś ją uwielbiałam teraz jestem zdania co Will. Jest strasznie nie miła i nie docenia tego co ma. Czekam na next
OdpowiedzUsuńCo do skam to wystarczy wpisać nazwe serialu sezon i odcinek, wszystko jest na cda :)
UsuńDziękuję za komentarz :))
Boskie rozdział i.... i... brak słów ❤
OdpowiedzUsuńJestem chora , poniekąd fajnie , bo nie muszą chodzić do szkoły i nie odliczam dni do ferii , ale są też musimy chorej być .
Skam nie oglądałam , ale planuje obejrzeć . Może jak będę miała ferie to obejrzę .
Jak masz ferie to korzystaj z nich i pisz nam dużo rozdziałów , będę miała co czytać , a często się nudzę :D
Weny ❤❤❤❤❤
Ps. Na tym zdjęciu powinna być moja ręka
UsuńGłupia jesteś? 1 i 2 sezon to wygryw, a 3 to męczarnia.
OdpowiedzUsuńPosłuchaj,
Ogólnie wszystko fajnie
tu tańce, tam buzibuzi, gdzieś jeszcze indziej lowe
ale po co te łzy?
Wszystko spieprzyłaś, wiesz??????????
Masz u mnie przesrane, wiesz?????????
bez pozdrowień.
Pozdrów mnie
UsuńNie oglądam skam'u ale może powinnam zacząć skoro to takie świetne XDD
OdpowiedzUsuńCo do rozdziału
ZEPSUŁAŚ
ONI MAJĄ BYĆ RAZEM
jako rozumna dziewczynka zrozumiałaś za pierwszym razem i nie muszę powtarzać :))
Miłej reszty ferii, ja już jutro idę do szkoły ( szloch szloch)
Ale urodziny friendsa są jutro więc ten
Pisz dalej szybkoooo
Buźka
~13 :D <33
Dzięki dzięki, i nie wiem... Miłej szkoły? Xd
Usuń❤
SKAM to serial o nastolatkach dla nastolatków xD Polecam na nudę
OdpowiedzUsuń❤