Obudziłam się dopiero o 12, po wczorajszej rozmowie byłam wściekła, nawet nie na nich. W mojej głowie było tyle sprzecznych myśli... Przez całą noc czytałam te kartki od Leo, znam każde słowo na pamięć, a gdy się obudziłam byłam już pewna.
Miałam osiem godzin. Zadzwoniłam do A.K. i udało mi się skontaktować z Clarke.
Usiadłam na łóżku i poraz kolejny to przeczytałam. I jak za każdym razem wylałam morze łez. Nie wiem co się stało, ale czułam się dziwnie, czułam się tak gdy pierwszy raz to czytałam.
Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko wytarłam policzki i włożyłam kartki do szafki.
-Proszę!
A.K. weszła do środka, myślałam, że będzie zła, ale ona po prostu usiadła obok mnie i przytuliła.
-On nadal czeka.
Nie rozmawiałyśmy długo, bo zaraz przyszła Clarke i zaczęło się.
Nauka tańca, wybieranie sukienki, malowanie paznokci, fryzura, makijaż...
Miałam osiem godzin. Zadzwoniłam do A.K. i udało mi się skontaktować z Clarke.
Usiadłam na łóżku i poraz kolejny to przeczytałam. I jak za każdym razem wylałam morze łez. Nie wiem co się stało, ale czułam się dziwnie, czułam się tak gdy pierwszy raz to czytałam.
Usłyszałam pukanie do drzwi, szybko wytarłam policzki i włożyłam kartki do szafki.
-Proszę!
A.K. weszła do środka, myślałam, że będzie zła, ale ona po prostu usiadła obok mnie i przytuliła.
-On nadal czeka.
Nie rozmawiałyśmy długo, bo zaraz przyszła Clarke i zaczęło się.
Nauka tańca, wybieranie sukienki, malowanie paznokci, fryzura, makijaż...
Najgorszej było z tańcem, nie potrafię tańczyć, a zapamiętanie kroków to była masakra. Clarke musiała iść się przygotować, więc zostałyśmy we dwie.
-No więc co mu powiesz? -spytała zakręcając kolejny kosmyk moich włosów na lokówce.
-Nie wiem, coś jak "cześć"?
-Ja pierdolę...
-Avril, boję się. -zacisnęłam powieki.
-Ej, nie. Rose on cię kocha. -potrząsnęła moimi ramionami.
-Co jeśli mu przeszło, albo nie wiem... Ostatnio byłam taką suką.
Zorientowałam się, gdy była 19.56, szybko pomalowałam usta czerwoną, matową pomadka i ze szpilkami w ręku zbiegłam po schodach.
-Zadzwoń! -zaśmiała się Avril, machnęłam ręką i na dole założyłam buty.
-A więc idziesz? -przestraszyłam się trochę, bo nie zauważyłam Loczka, który siedział na kanapie.
-Emm, tak. -wyprostowałam się i złożyłam dłonie czekając aż mnie opieprzy. Byłam zdziwiona, gdy zaproponował, że mnie podwiezie, oczywiście się zgodziłam, bo kompletnie zapomniałam o transporcie.
Szkoła jest dość blisko, więc 20.01 byliśmy już na parkingu szkoły.
Przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy i było mi nawet głupio.
-Will, wiem, że ci się to nie podoba, ale ja na prawdę... No nie wiem. Co ja mam zrobić? Zależy mi na nim. -ostatnie zdanie szepnęłam ze spuszczoną głową. Ciężko było mi to przyznać, ale taka jest prawda i chociaż nie wiem ile bym zaprzeczała tęsknię za nim.
-Rosie, Rosie... -zaśmiał się i pokręcił głową. -No biegnij już. -uśmiechnął się i odpiął mój pas. Nie czekałam, od razu wysiadłam z auta i pobiegłam w stronę szkoły.
-Ślicznie wyglądasz! -krzyknął przez otwarte drzwi, odwróciłam się jeszcze żeby posłać mu uśmiech i weszłam do budynku.
Było dość cicho, pomijając głosy dochodzące z sali gimnastycznej.
Oby nie było za późno.
Drzwi na salę były zamknięte, więc praktycznie wpadając na nie, otworzyłam je.
Wszystkie oczy skierowały się na mnie, bo narobiłam sporego hałasu. Sala była ładnie ozdobiona, było kilka stolików, DJ i mnóstwo ludzi.
Trochę mi ulżyło, bo na środku były już pary ustawione do tańca.
Rozejrzałam się dookoła i od razu go znalazłam. Siedział na jednym z krzesełek z łokciami opartymi na kolanach i spuszczoną głową.
Szybko podeszłam, a on chyba słysząc w tej ciszy stukot moich obcasów podniósł głowę.
Ten wzrok był bezcenny. Na początku był zaskoczony, potem nie dowierzał, a na końcu jego oczy zrobiły się większe niż zwykle. Powoli wstał, gdy byłam już blisko i zmierzył mnie wzrokiem.
-Wy... -chrząknął. -Wyglądasz pięknie. -powiedział patrząc mi w oczy.
-Ty też. -powiedziałam bez namysłu.
-Dziękuję. -uniósł kącik ust. -Mógłbym. -uniósł ramię, którego się złapałam.
-Oczywiście.
Stanęliśmy w okręgu z innymi parami.
-Co się nagle stało? -spytał nachylony nad moim uchem. Położył dłoń na mojej talii, ale powoli przesunął ją na dół moich pleców. Poczułam jakby z tego miejsca popłynęła fala ciepła rozlewająca się po całym moim ciele.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zaczęła lecieć muzyka. Szybko jedną dłoń położyłam na jego ramieniu, a drugą złapał za jego dłoń.
Na początku starałam się nie pomylić kroków i myślałam tylko o tym, ale gdy podniosłam na chwilę wzrok i spotkałam te brązowe oczy, zapomniałam o wszystkim. Jego oczy zawsze wydawały się takie obojętne, jakby wszystko miał gdzieś i nic nie miało znaczenia, ale zawsze gdy się przyglądam widzę więcej. Czuję więcej. Nie da się tego określić, po prostu ten wzrok powodował gęsią skórkę, dziwne uczucie w moim brzuchu i to, że nie mogłam, a nawet nie chciałam oderwać od niego wzroku.
Byliśmy skupieni, ale nie na tańcu, na sobie. Chciałam mu w tym momencie tak wiele powiedzieć, a zarazem wiedziałam, że i tak nie dam rady. Chciałabym, żeby po prostu wiedział.
Nagle Leondre obrócił mnie, a gdy wróciłam do podstawowych kroków moim partnerem był już Jeremy. Leondre był z jakąś nieznaną mi dziewczyną, uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
-Wiedziałem, że przyjdziesz.
-Aż tak to widać? -spojrzałam na niego.
-Gdybyś go nie kochała od razu kazałabyś mu spierdalać. Leondre nie jest zły, potrzebuje tylko osoby dla której chce być dobry.
Przełożył dłonie na moją talię i uniósł do góry obracając nas o 180 stopni i znów zamienił się na Leo.
Jego dłoń na mojej talii.
Jego oczy wpatrzone we mnie.
Jego zaciśnięte wargi.
Przymknęłam oczy na dłuższą chwilę.
Nie chciałabym go stracić.
Wypchnęłam go, żeby nie przeszkadzać tym, którzy faktycznie tańczyli i wbiłam się w jego usta.
Zacisnął palce na mojej talii i pociągnął mnie lekko do góry.
-Jesteś niedojrzałym dupkiem. -przerwałam pocałunek, ale zaraz znów musnęłam jego wargę. -Ale nic nie poradzę na to, że cie kocham.-chciałam ponownie złączyć nasze usta, ale złapał moje policzki nie pozwalając mi się zbliżyć. Patrzy w moje oczy i nawet nie musi nic mówić, wiem, że mnie kocha.
Wszyscy zaczęli klaskać, a my zaczęliśmy się śmiać. Dużo osób na nas patrzyło, ale te oklaski nie były dla nas.
Nagle muzyka zmieniła się na dyskotekową i wszyscy zaczęli tańczyć.
Złapałam bruneta za rękę i wyciągnęłam z sali. Na korytarzu odwróciłam się na chwilę, by kolejny raz musnął moje wargi, a potem weszliśmy do najbliższej sali. Pociągnął mnie za ręki i zaczął zachłannie całować, nie byłam dłużna. Złapał mnie za uda i posadził na biurko nauczyciela przekładając dłonie na moje pośladki.
Właśnie tak chciałam spędzić ten wieczór, całując się i macając z tym dupkiem.
-Leondre, poczekaj. -poprosiłam, ale on zaczął całować moją szyję. -Tylko chwilę. -zaśmiałam się i odchyliłam głowę. Położył dłonie na moich kolanach i zaczął coraz wyżej podwijać moją sukienkę dokładnie obserwując to co robi.
-Tylko szybko. -podniósł wzrok.
-Musimy zacząć nad sobą pracować. -zaczęłam, a on przekręcił oczami. -Musisz mniej pić, a jak już ci się zdarzy i przyjdziesz do mnie pijany, masz iść spać tak jak ci karze. Żadnych przygód z innymi dziewczynami. Jak jakiś chłopak będzie ze mną rozmawiał, nie masz prawa go uderzyć. Nie kłóć się z Michaelem. I nie bądź zazdrosny. -założyłam ręce na jego kark. -To chyba wszystko.
-Za to ty nie masz prawa mnie zostawić. -musnął moje wargi. -Już nigdy. -przyciągnął mój tułów do siebie.
***
-Pomyślałabyś pięć lat temu, że teraz będziemy razem? -spytał, gdy szliśmy do jego domu. Wyszliśmy wcześniej, bo stwierdziliśmy, że wolimy spędzić czas sami.
-Ledwo mieściłam się w drzwiach. Nie myślałam, że kiedykolwiek ktoś na mnie spojrzy. -owinęłam się ciaśniej jego marynarką.
-Nie byłaś taka gruba...
-Leondre jesteś kochany, ale nawet pod płotkami na wfie nie mogłam przejść.
-No dobra, byłaś trochę większa, ale byłaś i jesteś jedyną dziewczyną, która skradła mi serce.-pocałował mnie w skroń, a ja zaśmiałam się.
-Uwielbiam takie tandetne rzeczy.
-Wiem, dlatego je mówię.
Byliśmy już pod jego domem, gdy wziął mnie na ręce i wniósł do domu.
-Gdzie twoja mama?
-Wyszła. Czy to ważne? -postawił mnie na ziemię i zaczął zachłannie całować.
W swoim krótkim życiu towarzyskim całowałam się z Charliem, Willem, Jackiem i Michaelem. (Plus z chłopakami z imprez, ale tego nie pamiętam zbyt dobrze.) Leondre z nich wszystkich całuje najlepiej, zazwyczaj jest zachłanny i natarczywy, ale, w odpowiednich momentach potrafi być czuły. Zawsze w tych odpowiednich momentach.
Złapał za moje udo, poniósł je, a ja owinęłam w okół niego nogę. Czułam jak delikatnie przesuwa dłoń wzdłuż uda i z powrotem. Całował moją szczękę, szyję, dokolt.
-Zamierzacie się pieprzyć już dzisiaj? -usłyszałam i odskoczyłam od Leo poprawiając sukienkę. Na schodach siedziała A.K. z Charliem. Światło było zapalone tylko w korytarzu, dlatego ich nie zauważyliśmy. Blondyn podśmiechiwał się pod nosem, a dziewczyna łupała orzeszki, które pewnie wygrzebała z szafki.
-Okay...mogę wiedzieć jak weszliście? -spytał wyraźnie zdenerwowany brunet.
-Przyszliśmy jak była jeszcze Victoria. Tak myślałem, że nie będziecie siedzieć na tym balu.
-Tak. Przyszliśmy tutaj żeby być SAMI.
-No. My jesteśmy waszą antykoncepcją. -oznajmiła A.K. i wszyscy wybuchliśmy śmiechem, wszyscy poza Devriesem. -Myślisz, że pozwoliłabym wyruchać ci moją koleżankę?-podeszła do niego i lekko uderzyła w ramię.
-Nie. Oczywiście, że nie. Miałem nadzieję, że dowiesz się po fakcie.
-Słyszałaś Ro? Chciał cię wyruchać.
Pewnie byłam czerwona jak burak, bo mimo, że to moi przyjaciele nie śmieszyły mnie takie żarty.
-Pójdziecie już, czy...
-Nie. Posiedzimy jeszcze trochę. Nocuje u Charliego, więc... W sumie to może zrobimy sobie nockę, co? -mówiła idąc do salonu po drodze zapalając światła. Oczywiście wiedziałam, że ona żartuje, ale Leo tego nie wiedział i jego mina była wręcz komiczna. -Żartuje idioto. -odwróciła się do niego. -W końcu zabrałeś te włosy z mordy i nie wyglądasz jak menel, ale mógłbyś założyć spodnie od garnituru. -rzuciła się na kanapę.
-Nie wytrzymasz jak mnie nie obrazisz, co?
-Nah.
-Chłopie od wczoraj słucham jaki to jesteś super. -zaśmialiśmy się, a Avril kopnęła blondyna w udo.
-Wiem że mnie uwielbiasz. Chcecie coś do picia?
-Przynieśliśmy ze sobą. -Charlie wyjął w torebki dziewczyny przezroczystą butelkę.
-Woooodka! Opijemy was!
Oczywiście, że miała gdzieś nasz związek, po prostu chciała się napić.
Leondre spojrzał na mnie pytająco, a ja uśmiechnęłam się. Więc teraz będę decydować o tym, czy może wypić, czy nie. Będę jedną z tych dziewczyn, które zabraniają imprezować swoim chłopakom, wychodzić bez nich z domu... Bluszcz.
Ta... Nie jestem taka, sam musi się pilnować i wiem, że jak chce to potrafi postawić sobie granicę.
Odpuściłam po trzecim kieliszku, bo dawno nic nie piłam już czułam jak kręci mi się w głowie. Za to oni... Eh, byli tak pijani, że rozmawiali na tematu, które u mnie w towarzystwie nie przejdą, więc siedziałam cicho, zawieszona na ramieniu Leo.
-Myślicie, że Will zaliczył już tą swoją... Jak jej tam...
-Nell. -pomogłam.
-No. W ogóle jej nawet nie widziałam, ładna jakaś?
-Nie dziwię się. -zadrwił Charlie. -Ona jest... Za delikatna na ciebie. -zaśmialiśmy się. -Gdyby zobaczyła twoją minę pewnie by uciekła.
-Aha? Co to miało znaczyć?
-Że jesteś sukowata. -Leo pociągnął ją za policzek. -Ale potrafisz być miła. Czasem.
-Gdyby nie ja, nie bylibyście razem.
-Wiem. -objął ją ramieniem.
To był jeden z najlepszych widoków jaki widziałam. Od samego początku się nie lubili, a teraz proszę bardzo. Moja przyjaciółka i mój chłopak nawet się lubią!
Okazało się, że torebka Avril jest bez dna i nie skończyło się na jednej butelce. Z Charliem sobie odpuściliśmy, i kolejną butelkę wypili we dwoje.
-Chyba powinniśmy już iść. -stwierdził Charlie pomagając wstać Avril.
-Tak, chyba tak. -spojrzałam na Devriesa, który nawet nie dał rady wstać. -Leż sobie, zaraz przyjdę.
-Paa Leeeo.
-Chodź Słońce. -blondyn zaprowadził ją na schody i podał buty. -Zakładaj.
-Nie jestem dzieckiem Charlie.
Zaśmiał się i spojrzał na mnie.
-Jakby coś się działo dzwoń.
-Nic nie będzie się działo. Twoja mama jest w domu?
-Tak... Załamie się gdy zobaczy Avril, jakoś za nią nie przepada.
-Dziwne... Twoja mama lubi wszystkich.
-Nie wiem o co jej chodzi.
-Avril jest specyficzna o to jej chodzi.
-Chciałbym żeby ją lubiła, będę musiał coś wymyślić. -podszedł do dziewczyny. -Chodź, idziemy Skarbie.
Pożegnaliśmy się i wyszli, zamknęłam dom i wróciłam do Devriesa.
-Rosie, musimy porozmawiać.
-Jutro porozmawiamy, jesteś pijany i idziemy spać. -podniosłam go i prawie zaniosłam do łóżka.
-Zostaniesz na noc?
-Mam inne wyjście? -zaczęłam zdejmować jego spodnie, bo leżał jak kłoda i nawet nie miał zamiaru się rozebrać. Z szafy wygrzebałam jakieś dresy i przebrałam go. Sama poszłam się umyć i założyłam jego t-shirt.
Myślałam, że jak wrócę będzie już spał, ale czekał na mnie. Położyłam się i chciałam go pocałować, jednak zrezygnowałam.
-Śmierdzisz Leo.
-Właśnie to chciałem teraz usłyszeć. -zaśmiałam się i położyłam głowę na jego torsie. Stare nawyki wróciły, bo złapał mnie za dłoń i dokładnie się jej przyglądał.-Masz zimne rączki. -szepnął, a potem pocałował moje palce.
-A więc idziesz? -przestraszyłam się trochę, bo nie zauważyłam Loczka, który siedział na kanapie.
-Emm, tak. -wyprostowałam się i złożyłam dłonie czekając aż mnie opieprzy. Byłam zdziwiona, gdy zaproponował, że mnie podwiezie, oczywiście się zgodziłam, bo kompletnie zapomniałam o transporcie.
Szkoła jest dość blisko, więc 20.01 byliśmy już na parkingu szkoły.
Przez całą drogę się do siebie nie odzywaliśmy i było mi nawet głupio.
-Will, wiem, że ci się to nie podoba, ale ja na prawdę... No nie wiem. Co ja mam zrobić? Zależy mi na nim. -ostatnie zdanie szepnęłam ze spuszczoną głową. Ciężko było mi to przyznać, ale taka jest prawda i chociaż nie wiem ile bym zaprzeczała tęsknię za nim.
-Rosie, Rosie... -zaśmiał się i pokręcił głową. -No biegnij już. -uśmiechnął się i odpiął mój pas. Nie czekałam, od razu wysiadłam z auta i pobiegłam w stronę szkoły.
-Ślicznie wyglądasz! -krzyknął przez otwarte drzwi, odwróciłam się jeszcze żeby posłać mu uśmiech i weszłam do budynku.
Było dość cicho, pomijając głosy dochodzące z sali gimnastycznej.
Oby nie było za późno.
Drzwi na salę były zamknięte, więc praktycznie wpadając na nie, otworzyłam je.
Wszystkie oczy skierowały się na mnie, bo narobiłam sporego hałasu. Sala była ładnie ozdobiona, było kilka stolików, DJ i mnóstwo ludzi.
Trochę mi ulżyło, bo na środku były już pary ustawione do tańca.
Rozejrzałam się dookoła i od razu go znalazłam. Siedział na jednym z krzesełek z łokciami opartymi na kolanach i spuszczoną głową.
Szybko podeszłam, a on chyba słysząc w tej ciszy stukot moich obcasów podniósł głowę.
Ten wzrok był bezcenny. Na początku był zaskoczony, potem nie dowierzał, a na końcu jego oczy zrobiły się większe niż zwykle. Powoli wstał, gdy byłam już blisko i zmierzył mnie wzrokiem.
-Wy... -chrząknął. -Wyglądasz pięknie. -powiedział patrząc mi w oczy.
-Ty też. -powiedziałam bez namysłu.
-Dziękuję. -uniósł kącik ust. -Mógłbym. -uniósł ramię, którego się złapałam.
-Oczywiście.
Stanęliśmy w okręgu z innymi parami.
-Co się nagle stało? -spytał nachylony nad moim uchem. Położył dłoń na mojej talii, ale powoli przesunął ją na dół moich pleców. Poczułam jakby z tego miejsca popłynęła fala ciepła rozlewająca się po całym moim ciele.
Nie zdążyłam nic odpowiedzieć, bo zaczęła lecieć muzyka. Szybko jedną dłoń położyłam na jego ramieniu, a drugą złapał za jego dłoń.
Na początku starałam się nie pomylić kroków i myślałam tylko o tym, ale gdy podniosłam na chwilę wzrok i spotkałam te brązowe oczy, zapomniałam o wszystkim. Jego oczy zawsze wydawały się takie obojętne, jakby wszystko miał gdzieś i nic nie miało znaczenia, ale zawsze gdy się przyglądam widzę więcej. Czuję więcej. Nie da się tego określić, po prostu ten wzrok powodował gęsią skórkę, dziwne uczucie w moim brzuchu i to, że nie mogłam, a nawet nie chciałam oderwać od niego wzroku.
Byliśmy skupieni, ale nie na tańcu, na sobie. Chciałam mu w tym momencie tak wiele powiedzieć, a zarazem wiedziałam, że i tak nie dam rady. Chciałabym, żeby po prostu wiedział.
Nagle Leondre obrócił mnie, a gdy wróciłam do podstawowych kroków moim partnerem był już Jeremy. Leondre był z jakąś nieznaną mi dziewczyną, uśmiechnął się, co odwzajemniłam.
-Wiedziałem, że przyjdziesz.
-Aż tak to widać? -spojrzałam na niego.
-Gdybyś go nie kochała od razu kazałabyś mu spierdalać. Leondre nie jest zły, potrzebuje tylko osoby dla której chce być dobry.
Przełożył dłonie na moją talię i uniósł do góry obracając nas o 180 stopni i znów zamienił się na Leo.
Jego dłoń na mojej talii.
Jego oczy wpatrzone we mnie.
Jego zaciśnięte wargi.
Przymknęłam oczy na dłuższą chwilę.
Nie chciałabym go stracić.
Wypchnęłam go, żeby nie przeszkadzać tym, którzy faktycznie tańczyli i wbiłam się w jego usta.
Zacisnął palce na mojej talii i pociągnął mnie lekko do góry.
-Jesteś niedojrzałym dupkiem. -przerwałam pocałunek, ale zaraz znów musnęłam jego wargę. -Ale nic nie poradzę na to, że cie kocham.-chciałam ponownie złączyć nasze usta, ale złapał moje policzki nie pozwalając mi się zbliżyć. Patrzy w moje oczy i nawet nie musi nic mówić, wiem, że mnie kocha.
Wszyscy zaczęli klaskać, a my zaczęliśmy się śmiać. Dużo osób na nas patrzyło, ale te oklaski nie były dla nas.
Nagle muzyka zmieniła się na dyskotekową i wszyscy zaczęli tańczyć.
Złapałam bruneta za rękę i wyciągnęłam z sali. Na korytarzu odwróciłam się na chwilę, by kolejny raz musnął moje wargi, a potem weszliśmy do najbliższej sali. Pociągnął mnie za ręki i zaczął zachłannie całować, nie byłam dłużna. Złapał mnie za uda i posadził na biurko nauczyciela przekładając dłonie na moje pośladki.
Właśnie tak chciałam spędzić ten wieczór, całując się i macając z tym dupkiem.
-Leondre, poczekaj. -poprosiłam, ale on zaczął całować moją szyję. -Tylko chwilę. -zaśmiałam się i odchyliłam głowę. Położył dłonie na moich kolanach i zaczął coraz wyżej podwijać moją sukienkę dokładnie obserwując to co robi.
-Tylko szybko. -podniósł wzrok.
-Musimy zacząć nad sobą pracować. -zaczęłam, a on przekręcił oczami. -Musisz mniej pić, a jak już ci się zdarzy i przyjdziesz do mnie pijany, masz iść spać tak jak ci karze. Żadnych przygód z innymi dziewczynami. Jak jakiś chłopak będzie ze mną rozmawiał, nie masz prawa go uderzyć. Nie kłóć się z Michaelem. I nie bądź zazdrosny. -założyłam ręce na jego kark. -To chyba wszystko.
-Za to ty nie masz prawa mnie zostawić. -musnął moje wargi. -Już nigdy. -przyciągnął mój tułów do siebie.
***
-Pomyślałabyś pięć lat temu, że teraz będziemy razem? -spytał, gdy szliśmy do jego domu. Wyszliśmy wcześniej, bo stwierdziliśmy, że wolimy spędzić czas sami.
-Ledwo mieściłam się w drzwiach. Nie myślałam, że kiedykolwiek ktoś na mnie spojrzy. -owinęłam się ciaśniej jego marynarką.
-Nie byłaś taka gruba...
-Leondre jesteś kochany, ale nawet pod płotkami na wfie nie mogłam przejść.
-No dobra, byłaś trochę większa, ale byłaś i jesteś jedyną dziewczyną, która skradła mi serce.-pocałował mnie w skroń, a ja zaśmiałam się.
-Uwielbiam takie tandetne rzeczy.
-Wiem, dlatego je mówię.
Byliśmy już pod jego domem, gdy wziął mnie na ręce i wniósł do domu.
-Gdzie twoja mama?
-Wyszła. Czy to ważne? -postawił mnie na ziemię i zaczął zachłannie całować.
W swoim krótkim życiu towarzyskim całowałam się z Charliem, Willem, Jackiem i Michaelem. (Plus z chłopakami z imprez, ale tego nie pamiętam zbyt dobrze.) Leondre z nich wszystkich całuje najlepiej, zazwyczaj jest zachłanny i natarczywy, ale, w odpowiednich momentach potrafi być czuły. Zawsze w tych odpowiednich momentach.
Złapał za moje udo, poniósł je, a ja owinęłam w okół niego nogę. Czułam jak delikatnie przesuwa dłoń wzdłuż uda i z powrotem. Całował moją szczękę, szyję, dokolt.
-Zamierzacie się pieprzyć już dzisiaj? -usłyszałam i odskoczyłam od Leo poprawiając sukienkę. Na schodach siedziała A.K. z Charliem. Światło było zapalone tylko w korytarzu, dlatego ich nie zauważyliśmy. Blondyn podśmiechiwał się pod nosem, a dziewczyna łupała orzeszki, które pewnie wygrzebała z szafki.
-Okay...mogę wiedzieć jak weszliście? -spytał wyraźnie zdenerwowany brunet.
-Przyszliśmy jak była jeszcze Victoria. Tak myślałem, że nie będziecie siedzieć na tym balu.
-Tak. Przyszliśmy tutaj żeby być SAMI.
-No. My jesteśmy waszą antykoncepcją. -oznajmiła A.K. i wszyscy wybuchliśmy śmiechem, wszyscy poza Devriesem. -Myślisz, że pozwoliłabym wyruchać ci moją koleżankę?-podeszła do niego i lekko uderzyła w ramię.
-Nie. Oczywiście, że nie. Miałem nadzieję, że dowiesz się po fakcie.
-Słyszałaś Ro? Chciał cię wyruchać.
Pewnie byłam czerwona jak burak, bo mimo, że to moi przyjaciele nie śmieszyły mnie takie żarty.
-Pójdziecie już, czy...
-Nie. Posiedzimy jeszcze trochę. Nocuje u Charliego, więc... W sumie to może zrobimy sobie nockę, co? -mówiła idąc do salonu po drodze zapalając światła. Oczywiście wiedziałam, że ona żartuje, ale Leo tego nie wiedział i jego mina była wręcz komiczna. -Żartuje idioto. -odwróciła się do niego. -W końcu zabrałeś te włosy z mordy i nie wyglądasz jak menel, ale mógłbyś założyć spodnie od garnituru. -rzuciła się na kanapę.
-Nie wytrzymasz jak mnie nie obrazisz, co?
-Nah.
-Chłopie od wczoraj słucham jaki to jesteś super. -zaśmialiśmy się, a Avril kopnęła blondyna w udo.
-Wiem że mnie uwielbiasz. Chcecie coś do picia?
-Przynieśliśmy ze sobą. -Charlie wyjął w torebki dziewczyny przezroczystą butelkę.
-Woooodka! Opijemy was!
Oczywiście, że miała gdzieś nasz związek, po prostu chciała się napić.
Leondre spojrzał na mnie pytająco, a ja uśmiechnęłam się. Więc teraz będę decydować o tym, czy może wypić, czy nie. Będę jedną z tych dziewczyn, które zabraniają imprezować swoim chłopakom, wychodzić bez nich z domu... Bluszcz.
Ta... Nie jestem taka, sam musi się pilnować i wiem, że jak chce to potrafi postawić sobie granicę.
Odpuściłam po trzecim kieliszku, bo dawno nic nie piłam już czułam jak kręci mi się w głowie. Za to oni... Eh, byli tak pijani, że rozmawiali na tematu, które u mnie w towarzystwie nie przejdą, więc siedziałam cicho, zawieszona na ramieniu Leo.
-Myślicie, że Will zaliczył już tą swoją... Jak jej tam...
-Nell. -pomogłam.
-No. W ogóle jej nawet nie widziałam, ładna jakaś?
-Nie dziwię się. -zadrwił Charlie. -Ona jest... Za delikatna na ciebie. -zaśmialiśmy się. -Gdyby zobaczyła twoją minę pewnie by uciekła.
-Aha? Co to miało znaczyć?
-Że jesteś sukowata. -Leo pociągnął ją za policzek. -Ale potrafisz być miła. Czasem.
-Gdyby nie ja, nie bylibyście razem.
-Wiem. -objął ją ramieniem.
To był jeden z najlepszych widoków jaki widziałam. Od samego początku się nie lubili, a teraz proszę bardzo. Moja przyjaciółka i mój chłopak nawet się lubią!
Okazało się, że torebka Avril jest bez dna i nie skończyło się na jednej butelce. Z Charliem sobie odpuściliśmy, i kolejną butelkę wypili we dwoje.
-Chyba powinniśmy już iść. -stwierdził Charlie pomagając wstać Avril.
-Tak, chyba tak. -spojrzałam na Devriesa, który nawet nie dał rady wstać. -Leż sobie, zaraz przyjdę.
-Paa Leeeo.
-Chodź Słońce. -blondyn zaprowadził ją na schody i podał buty. -Zakładaj.
-Nie jestem dzieckiem Charlie.
Zaśmiał się i spojrzał na mnie.
-Jakby coś się działo dzwoń.
-Nic nie będzie się działo. Twoja mama jest w domu?
-Tak... Załamie się gdy zobaczy Avril, jakoś za nią nie przepada.
-Dziwne... Twoja mama lubi wszystkich.
-Nie wiem o co jej chodzi.
-Avril jest specyficzna o to jej chodzi.
-Chciałbym żeby ją lubiła, będę musiał coś wymyślić. -podszedł do dziewczyny. -Chodź, idziemy Skarbie.
Pożegnaliśmy się i wyszli, zamknęłam dom i wróciłam do Devriesa.
-Rosie, musimy porozmawiać.
-Jutro porozmawiamy, jesteś pijany i idziemy spać. -podniosłam go i prawie zaniosłam do łóżka.
-Zostaniesz na noc?
-Mam inne wyjście? -zaczęłam zdejmować jego spodnie, bo leżał jak kłoda i nawet nie miał zamiaru się rozebrać. Z szafy wygrzebałam jakieś dresy i przebrałam go. Sama poszłam się umyć i założyłam jego t-shirt.
Myślałam, że jak wrócę będzie już spał, ale czekał na mnie. Położyłam się i chciałam go pocałować, jednak zrezygnowałam.
-Śmierdzisz Leo.
-Właśnie to chciałem teraz usłyszeć. -zaśmiałam się i położyłam głowę na jego torsie. Stare nawyki wróciły, bo złapał mnie za dłoń i dokładnie się jej przyglądał.-Masz zimne rączki. -szepnął, a potem pocałował moje palce.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Siemson!
Rozdział, bo ferie.
Cholercia to już 49...szybko poszło.
Miłego dnia!
-Kate xx