Od poniedziałku do piątku tydzień był prze nudny. Lekcję spędziłam sama, a na przerwach jadłam swoje sałatki owocowe w towarzystwie Will'a i jego znajomych. Nie przepadam za nimi, rzucają się na każdą ładną dziewczynę, tylko Charlie jest inny. Niestety nie było go przez ten tydzień, razem z Leo mieli kilka koncertów. Dziś wieczorem z Will'em idziemy ich zobaczyć, jestem mega podekscytowana, słyszałam ich piosenki,ale nigdy na żywo. Ubrałam się i zrobiłam mocniejszy makijaż.
Mama pozwoliła nam wziąć swój samochód. Droga zajęła nam 30 minut.
Ochroniarz wprowadził nas do niedużego budynku, przynajmniej taki się wydawał, bo w środku okazał się wielki, dziesiątki drzwi i korytarzy, które były jak labirynt.
Już było słychać krzyki fanek i grający support.
Mężczyzna zaprowadził nas do jakiejś sali gdzie byli nasi znajomi.
-Fanom wstęp wzbroniony. -zaśmiał się Lenehan.
-Chcesz co możemy wyjść. -Will przybił im piątki.
Podeszłam do Charlie'go, który mocno mnie przytulił i Leo... Nie wiedziałam jak mam się zachować, więc powiedziałam ciche 'hej'.
Brunet uśmiechnął się i podszedł mnie przytulić. Miałam wrażenie, że trwa to za długo, a on nie wyrażał chęci odsunięcia się.
Kurde co pomyśli sobie Will.
Wbiłam palce w żebra chłopaka a on odsunął się z grymasem na twarzy.
Jak to Devries nie umiałby powstrzymać się od głupich tekstów czy objęcia mnie ramieniem, dlatego postanowiłam go nie prowokować i usiadłam na kanapie między Charlie'm i Will'em.
-Zaraz wracam, ojciec dzwoni... -z kanapy wstał Will.
Czemu los jest przeciwko mnie?!
No to chyba oczywiste, że Devries nie ukrywając uśmiechu usiadł obok.
Stanowczo za blisko.
Próbowałam jakoś się od niego odsunąć w stronę Charlie'go. Chociaż on, nie świadomie, ale jednak, jest po mojej stronie; mój kochany blondasek objął mnie ramieniem, przez co Devries od razu się odsunął.
Uff.
Z Charlie'm robiliśmy sobie jakieś głupie zdjęcia, a Devries patrzył na nas jakbyśmy mu całą rodzinę wystrzelali.
Prędzej bym go zastrzeliła.
Zaśmiałam się, przez co zwróciłam uwagę chłopców, ale tylko pokręciłam głową.
Czy to dziwne, że śmieje się do siebie?
Bałam się, że zaraz zrobi mi awanturę, że mu przyjaciela zabieram. Z tym nic nie wiadomo.
Serio te, teraz już, małe, czarne oczka były straszne.
-Wiecznie ma jakieś problemy... -do pomieszczenia wszedł Will.
-Co znowu?
-Nie wiem... Robi awanturę o gówno.
-Emm gdzie jest toaleta? -zapytałam zwracając się bardziej do Lenehan'a.
-Chodź, zaprowadzę cię. -powiedział przemiłym głosem Devries.
W tym momencie chciałam powiedzieć, że jednak mi się nie chcę, ale to chyba byłoby głupie. Wstałam poprawiając ubrania. Brunet położył dłoń rękę na moich plecach, co od razu wywołało u mnie dreszcz, kierując mnie w stronę korytarza, gdy tylko do niego weszliśmy zrzuciłam rękę bruneta.
-Oj Rosie, Rosie. Zdecyduj się czego chcesz, najpierw mnie całujesz, a potem tulisz się do mojego przyjaciela.
-Miałeś mi tego nie wypominać.-warknęłam.
-Nic takiego nie mówiłem.
-To był ostatni raz, kiedy się całowaliśmy.
Brunet w mgnieniu oka przywarł mnie do ściany intensywnie patrząc w moje oczy.
-Czyżby?
-Ttak.
-Rose, sama w to nie wierzysz. -już nasze usta miały się złączyć, ale w ostatniej chwili zakryłam się dłonią.
-Muszę siku.
-Rose... Jeden malutki buziaczek.
-To już na mnie nie działa.
Chłopak zabrał moją dłoń z ust, więc położyłam drugą, którą z resztą też zabrał. Próbował mnie pocałować a ja machałam głową we wszystkie strony.
-Devries przestań!- zaczęłam się śmiać.
-No jeden malutki buziaczek.
-Nie. -szarpaliśmy się śmiejąc głośno. Po chwili usłyszeliśmy chrząkniecie, szybko odwróciłam się w stronę gdzie stał Charlie.
Myślałam, że mi oczy z orbit wypadną.
Szczerze? Nie mam pojęcia dlaczego. Może dlatego, że już od początku mi się podobał?
Jest inny. Inny, niż Leo, inny niż Will i w ogóle inny od wszystkich chłopców jakich znam.
Rose debilu, każdy człowiek jest inny.
No tak, ale on jest bardziej inny niż powinien, cokolwiek to znaczy.
Jest czuły, miły, przystojny...
Może po prostu mam nadzieję, że coś między nami będzie?
Taa, szczególnie, gdy zobaczył cię w takiej sytuacji z jego przyjacielem.
A noi dodajmy jeszcze, że rozmawiam, ze swoim alter ego.
Nie miał za przyjemnego wyrazu twarzy. Próbowałam odsunąć się jakoś od bruneta, ale on owinął ręce wokół mojej talii i nic sobie nie robił z obecności blondyna.
-Leondre musimy porozmawiać. -oznajmił poważnie i dopiero wtedy chłopak mnie puścił.
-To ja pójdę do Will'a.- spuściłam głowę i szybko, docelowo trafiłam do pomieszczenia gdzie był William.
*LEO*
-Co ty odpierdalasz? Rozmawialiśmy o tym. -Charlie podszedł do mnie bliżej.
-Nic...-próbowałem go jakoś zbyć, nie chce się z nim kłócić, to mój przyjaciel.
-Mówiłeś, że ją zostawisz w spokoju!
-Ciszej... Bo tak było, ale spójrz tylko na nią...
-Przecież to siostra Will'a! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Nie pozwolę ci jej skrzywdzić, nie zasłużyła sobie...
-Mówiłeś, że ci się nie podoba!
-Bo nie podoba, ale to moja przyjaciółka! Zabraniam ci się do niej przystawiać!
-Ha! Zabraniasz?! Słuchaj będę robił co chcę, jak chcę i kiedy chcę! A ty masz gówno do powiedzenia!
-Jeżeli przyjdzie do mnie z płaczem, nie ręczę za siebie. -blondyn odwrócił się na pięcie i wrócił do naszych znajomych.
Co on sobie wyobraża? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a on robi mi awanturę o jakąś laskę. No może nie byle jaką, ale jednak. Co mu do tego z jaką laską kręcę? Moje życie moja sprawa.
Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić.
Poszedłem do pomieszczenia, gdzie wszyscy siedzieli. Tylko dziewczyna stała bawiąc się swoimi palcami, widać, że jest zdenerwowana.
-Rosalie może przyjdziesz dziś wieczorem do mnie? -uśmiechnąłem się patrząc na początku na Lenehan'a a potem na dziewczynę.
-Heh, po co? -zapytał Will nie odrywając wzroku od telefonu. Już miałem mu odpowiedzieć, coś, co by zdenerwowało Rose, która nie wykazywała chęci zgodzenia się na moją propozycję, ale jednak mnie wyprzedziła.
-Musimy zrobić referat do szkoły.-oznajmiła cicho. -Przyjdę. -zwróciła się do mnie. Objąłem ją i potarłem jej ramię. Blondyn zabijał mnie wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się dumnie.
Jest moim przyjacielem, więc nie powinien się wtrącać w to co robię. Pokaże mu, że nawet on nie ma nade mną kontroli.
Chwilę potem byliśmy już na scenie, światła, dziewczyny krzyczące nasze imiona i spełniane marzenia. Kocham uczucie, które towarzyszy mi na scenie. To mój żywią.
Było niesamowicie jak zawsze, no może starałem się bardziej i miałem większy stres, bo oglądała mnie Rose. Byłem trochę zawiedziony, bo pod koniec koncertu już jej nie było, z resztą tak samo jak Will'a.
Zeszliśmy ze sceny.
-Gdzie oni są?
-Nie mam pojęcia.
Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie byli nasi znajomi. Rosalie siedziała w fotelu a Will przy niej kucał.
-Coś się stało?
-Rose zemdlała. -do pomieszczenia weszła mama Lenehan'a i podała dziewczynie butelkę wody.
-Wszystko w porządku? -podszedłem bliżej i przyglądałem się bladej twarzy Rose.
-Tak, było po prostu duszno... Ale już jest okej. -uśmiechnęła się lekko.
-Będziecie musieli zrobić ten referat u nas.-powiedział Will, taa referat...
-Pojadę od razu z wami. -oznajmiłem.
Martwiłem się o nią.
Zabraliśmy swoje rzeczy, pożegnaliśmy się z Charlie'm i wyszliśmy z klubu. Objąłem brunetkę ramieniem i poszliśmy do auta.
Była blada jak ściana, widać było, że źle się czuje.
Rose prosiła, żeby nic nie mówić jej mamie, więc od razu poszliśmy do jej pokoju. Will wyszedł do znajomych i zostaliśmy sami.
-Już wszystko okej?
-Tak, tak. To nic takiego. Lepiej powiedz co ty wyprawiasz?
Znów to pytanie.
-Chciałem spędzić z tobą czas jak z koleżanką, to ty skłamałaś, że mamy referat.
Dziewczyna przekręciła oczami.
-Dostaliśmy piątki. -położyła się na łóżku i otworzyła swojego laptopa.
*ROSE*
Devries położył się obok mnie. Kątem oka widziałam, że z lekkim uśmiechem się mi przygląda, co było dla mnie dość krępujące.
Po pewnym czasie, zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
-Co ty robisz?
-Nic. Piękna jesteś.-odpowiedział nie przerywając czynności.
-O mój boże... -wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia.
-Co?-chłopak położył się do na mnie przytulając do moich pleców. -Jennifer i Jack są razem?!
-No chyba tak. Ale jak?!
-Jesteś zazdrosna?
-O tego idiotę? Oszalałeś? -zaśmiałam się.-Złaź ze mnie. Przecież Jennifer gdy tylko cię widziała miała mokro w gaciach, a teraz... Jack?
-Wszystkie mają mokro jak mnie widzą.
-Co to się z tym światem dzieję... -pokręciłam głową.
-Mogę zrobić ci warkoczyka?
-Niee.
Oczywiście Devries mnie nie posłuchał, usiadł na moich plecach i zaczął plątać mi włosy.
-Całkiem ładnie. -dotknęłam tego 'warkocza', który w ogóle nie przypominał warkocza.
-Myślę, że ładnie.
-Jak muzyka mi nie wyjdzie to zostanę fryzjerem. -zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że dostanę jakieś rabaty.
-Ta kupon, dziesiąta wizyta gratis. -zszedł ze mnie i usiadł obok.
-Głupek.Mam nadzieję, że jednak zostaniesz przy muzyce.-zaśmialiśmy się.
-Rose mogę cię o coś zapytać? -spojrzałam na niego i lekko kiwnęłam głową.-Tylko się nie obraź... Dlaczego zrobiłaś to z Jack'iem? -zmarszczyłam brwi. -Byliście ze sobą chyba tydzień... Zmusił cię do tego? -dodał z troską.
-Boże... Co?
-No wtedy jak byliśmy na imprezie powiedziałaś, że...
-Devries, nie wiem co ci powiedziałam, ale najwyraźniej skłamałam.
-Czyli...?
-Nie chce z tobą o tym rozmawiać. -wróciłam do przeglądania stron internetowych.
Powiedziałam mu, że ja i Jack... Fuuu.
Brunet położył się obok, objął mnie i oparł brodę na moim ramieniu.
Już zaczęłam ignorować to co robi, chyba się przyzwyczaiłam.
-Może kawa? -zapytałam po chwili.
-Może randka? -uniósł z uśmiechem brwi.
-W kuchni? Jasne. -zaśmialiśmy się.
Zeszliśmy na dół, ja włączyłam ekspres, a Leo usiadł po turecku na wysepce kuchennej. Też zawsze tak robię.
Wyjęłam ciastka, a gdy kawa była już gotowa usiadłam naprzeciwko chłopaka.
-I co z twoim ojcem?
-Hmm?
-No kiedy chcesz tam wrócić? -zapytał przyglądając się ciastku. Tak, bardzo ciekawe te czekoladowe ciastko.
-Nie wiem. Powoli zaczyna mnie to denerwować. Mówi, że ciągle szuka a jakoś nie widać efektów. Myślałam, że potrwa to miesiąc max i będę mogła wrócić do Cardiff... Nie wiem, może on nie chce żebym z nim mieszkała...- upiłam łyk kawy.
-Nie mów tak. -Leondre potarł dłonią moje kolano. -Widziałem jak się cieszył, gdy wtedy przyjechałaś.-uśmiechnął się pokrzepiająco. -Nie sądzisz, że lepiej byłoby zostać w Bristol? Masz nową rodzinę...
-Tato jest moją rodziną. Chcę być tam. Nienawidzę tego miasta.
-Nienawidzisz mnie... -chłopak spuścił wzrok.
-Nie o to chodzi. Leondre rozumiem dlaczego mi to zrobiłeś. Nie miałeś wyjścia, gdybyś mnie nie wyzwał pobiliby cię.
-Noi co z tego?! -spojrzał na mnie. -Nie miałem prawa ci tego zrobić. Wtedy mieliśmy tylko siebie, zniszczyłem naszą przyjaźń, jedyne co miałem. -jego oczy się zaszkliły. Czy on na prawdę tak to przeżywa?- Nie chcę żebyś wracała do Cardiff. Chcę nadal się z tobą przyjaźnić.
-Leondre ja nie ufam ludziom. Nie potrafię być dobrą przyjaciółką.
-Tak ci się tylko wydaje. Gdybyś mi nie ufała nie rozmawialibyśmy teraz.
-Skończmy już temat...
-No dobrze... To jak, podobał ci się koncert?
-Tak, jesteście świetni, aż zemdlałam. -wybuchliśmy śmiechem.
-No nie dziwię się w sumie. Na swój widok sam ledwo trzymam się na nogach.
-Narcyz... Nie wiem co te wszystkie dziewczyny w tobie widzą...
-Ja też nie. Chociaż...może te moje piękne oczy. -mrugnął kilka razy.
-Mam ładniejsze!
-E-e.
-Ty masz jakieś takie brązowe prawie czarne, jak kupa, a ja niebieskie jak ocean.- znów wybuchliśmy śmiechem.
-Nie wierzę, że to powiedziałaś! I tak uważam, że moje są ładniejsze.
-Nie, ja mam takie czysto niebieskie.
-Niemożliwe. -położył dłoń na moim policzku. Chwilę się wpatrywał w moje oczy, a ja spoważniałam. -Masz rację twoje są ładniejsze. -powiedział prawie szeptem. Pogładził kciukiem mój policzek, a jego wzrok zjechał na usta. Odruchowo przegryzłam wargę.
O nie Rose, zły nawyk, zły nawyk.
Brunet zaczął się niebezpiecznie zbliżać, a gdy był już za blisko spuściłam głowę i odsunęłam się na tyle ile mogłam na tej małej wysepce.
-Wiem co myślisz... -zaczął a ja odważyłam się na niego spojrzeć. -Nie jestem taki, jaki wszyscy myślą.
-Masz na myśli to, że nie znajdujesz sobie dziewczyny na tydzień, bawisz się nią, a potem masz w dupie? -zapytałam pewna siebie.
-Rose nie o to chodzi... -złapał mnie za dłoń. -Faktycznie tak było, ale kurczę... Nigdy nic im nie obiecywałem, wiedziały jaki jestem.
-No właśnie, taki jesteś.-wyrwałam swoją dłoń. -Nie chce być kolejną.
-I nie będziesz kolejną. Chcę tylko odnowić naszą przyjaźń. Obiecuję, że już nigdy nie zrobię czegoś czego nie będziesz chciała. -uniósł ręce.
-Obiecujesz?
-Tak. -pokiwał głową jak małe dziecko.
Resztę wieczoru spędziliśmy na luźnych rozmowach, muszę przyznać, że było miło.
Przenieśliśmy się do salonu, ja usiadłam na małym stoliku na kawę, a Devries rozłożył się na kanapie. Dziwne, że po takim czasie nadal mamy wspólne tematy.
Po dość długim czasie usłyszałam otwieranie drzwi i od razu spoważniałam, Devries usiadł prosto i przestał się śmiać, a do salonu wszedł Will z Charlie'm.
-Projekt zrobiony dzieci? -zapytał Will rzucając się na kanapę.
-O i co robicie? -Charlie spojrzał groźnie na Devries'a.
Szczerze? Nie wiem o co mu chodzi, ale wolałabym, żeby między mną, a nim nie było żadnych spięć.
-Nic, tak rozmawiamy.
-Zostaje na noc nie chce mi się wracać do domu. -oznajmił blondyn kładąc nogi na kanapie.
Leondre stwierdził, że musi już iść, więc zostaliśmy we trójkę. Opowiadali jakieś głupie historię związane z dziewczynami, a ja pękałam ze śmiechu.
***
-Roseee! Rusz dupę!- do mojego pokoju wszedł Will.
-Zrób mi śniadanie.-przeciągnęłam się i patrzyłam jak zapina koszulę.
-Chyba sobie żartujesz. -prychnął i wyszedł.
-Charliee! -krzyknęłam, a blondyn po chwili pojawił się w progu pokoju.
-Co chcesz Słońce? -usiadł na moim łóżku.
Słońce...Uwielbiam, gdy tak do mnie mówi.
-Zrobisz mi jakąś kanapkę?- wydęłam dolną wargę.
-Musimy pogadać o Leo... Wiem jaki jest i nie chce żeby cię skrzywdził...
-Charlie polubiłam go, ale spokojnie, to tylko przyjaciel. Te wszystkie sytuację to... nie ważne. Rozmawiałam z nim na ten temat i obiecał, że już więcej mnie nie dotknie. -zaśmialiśmy się.
-Mądra dziewczyna. -pogłaskał moje włosy. -Dobra ty się ubieraj a ja zrobię nam śniadanie.
-Dziękuję!-krzyknęłam, gdy wychodził.
Ogarnęłam się i ubrałam.
Charlie jest taki kochany, że zrobił mi śniadanie. Miło z jego strony.
Zjedliśmy wspólnie i pojechaliśmy do szkoły zabierając po drodze Devries'a.
-Idziemy po szkole coś zjeść? -zapytał brunet, gdy weszliśmy do klasy. Miło z jego strony, że usiadł ze mną.
-No dobrze.-wypakowałam swoje rzeczy. Spojrzałam na Jack'a i Jennifer, którzy właśnie weszli do sali. Wyglądali na szczęśliwych.
-Nie myśl o nim. -uśmiechnął się i usiedliśmy w ławce.
-Nie myślę...
-Yhy, to przestań się na nich gapić. Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet, on nie chciał z tobą być, byłaś tylko zakładem.
-No tak tylko zakładem... Pocieszyłeś mnie.
-Rose nie obrażaj się, przepraszam... -objął mnie i potarł moje ramię.
-Nie obrażam się, ale kurczę... mój pierwszy związek był głupim żartem.
-Będzie tego żałował. -uśmiechnął się tajemniczo, a do klasy weszła nauczycielka.
Devries całą lekcję siedział w telefonie a ja próbowałam zrozumieć co mówi nauczycielka chemii. Cholera, nie potrafię zrozumieć tych liczb, które wstawia w wiązania. Skąd one się biorą?!
Następna lekcja była godzina wychowawcza, czyli czas wolny.
Leo poszedł do toalety, a ja do klasy. Nie czułam się swobodnie, wiem, że nikt w klasie mnie nie lubi, jak idę z Devries'em to boją się nawet spojrzeć, a gdy jestem sama, czuję się ofiarą.
-Hej Rosalie! Co tam słychać? -Jennifer uśmiechnęła się sztucznie, gdy przechodziłam obok jej ławki. Przytulała Jack'a tak mocno, jakby miał jej zaraz uciec.
-Dobrze. -powiedziałam pod nosem. Chciałam już iść, ale zatrzymała mnie.
-Mam nadzieję, że nie jesteś zła o Jack'a?
Co ona do mnie ma? Czy to ją bawi?
-Coś się stało? -podszedł do nas Leondre i objął mnie ramieniem.
-Nie... -powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Jeff, dawno nie błagałaś mnie o spotkanie... Tydzień? Nie, czekaj trzy dni. Tak, trzy dni. Oj Jackuś, Jackuś, twoja laska od początku roku do mnie wypisuje...ale spokojnie.-uniósł ręce. -Jej prawie pomarańczowa morda mnie nie pociąga, sam rozumiesz. -uśmiechnął się, a cała klasa wybuchła śmiechem oprócz mnie, Jennifer i Jack'a. -No nic, życzę szczęścia. -ponownie mnie objął i poszliśmy do naszej ławki.
-Wszystko okej? -zapytał cicho, a ja pokiwałam głową.
-Nie musiałeś jej obrażać.
-Nie pozwolę, żeby cię tak traktowała.-potarł mój policzek.
-Myślisz, że jak będziesz mnie bronił, to przestanie? Sama sobie poradzę.
-Właśnie widziałem jak sama sobie radzisz. -zdenerwował się. Usiadłam prosto i wyjęłam telefon.
Połowa lekcji minęła mi na przeglądaniu Instagrama.
Nie chcę żeby traktował mnie jak dziecko. Nie potrzebuje ochroniarza.
Devries w końcu się do mnie odwrócił, jedną rękę położył na oparciu krzesełka a drugą objął mnie w talii. Bez słowa się do mnie przytulił. Czułam jego ciepły oddech na szyi.
-Ej, przepraszam. -odsunął się i zrobił słodką minę.
-Nic się nie stało. Po prostu...to są moje sprawy i nie chcę żebyś się wtrącał.
-No dobrze, już nie będę.
-Rozmawiałam z Charlie'm... -spojrzałam na niego poważnie, trochę niepewnie. -Kazał mi na ciebie uważać.
-O mój boże....-chłopak przekręcił oczami. -Nie słuchaj go. Tak w ogóle, mam pytanie.
-No to słucham.
-Co myślisz o Charlie'm?-zmarszczyłam brwi, widząc moją reakcję dodał:- Zauważyłem, że strasznie się o ciebie martwi.
-Nie wiem... Znaczy nic. Kolega mojego przyszłego brata, który robi mi śniadanie. -zaśmiałam się. -Lubię go, jest... Inny.
-Dziwny? -uniósł brwi.
-Raczej wyjątkowy. -zauważyłam, że gdy to powiedziałam Leo zacisnął szczękę.-W sensie... Boże co ja mówię.... -pokręciłam głową. -Lubię go i tyle.
-Lubisz? No tak, Charlie to pieprzony romantyka jak mogłabyś go nie lubić...-fuknął i usiadł prosto.
-Hej? Devries, czy ty jesteś zazdrosny? -zaśmiałam się.
-Po nazwisku to po pysku. -myślałam, że wybuchnę ze śmiechu. Czy on jest zazdrosny? No tak przecież to Leondre Devries, każda dziewczyna jest jego.
-Devries.
-Nie mów tak do mnie.
-Devries.
-Nixton.
-Devries.
-Przestań.
-Devries.-zero reakcji. -Devries.- nadal nic.
Obraził się biedny.
Zrobiłam coś czego bym się po sobie nigdy nie spodziewała, podniosłam jego rękę i przytuliłam się do jego boku.
-O nie. Ty się do mnie przytuliłaś. Mogę zrobić zdjęcie? -zaśmiał się.
-Jeżeli ci to przeszkadza... -chciałam się odsunąć, ale brunet przytulił mnie mocniej.
-Chyba żartujesz. Już dzisiaj cię nie puszczę.
-Ej teraz ja ci zadam pytanie.
-Nie, nie podoba mi się Charlie.
-Nie o to mi chodzi geju... -zaśmiałam się. -Jennifer do ciebie pisała? Nie patrz się teraz na nią... -dziewczyna całą lekcję zabijała mnie wzrokiem. Devries oczywiście mnie nie posłuchał i spojrzał na nią. -Głupku miałeś nie patrzeć.
-Milion razy chyba. Nękała mnie wiadomościami aż ją zablokowałem. -zaśmialiśmy się.
-Nie lubię jej.-chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem a potem pocałował mnie w policzek. Automatycznie wytrzeczyłam oczy i chciałam usiąść prosto, ale chłopak mocno mnie trzymał.
-Co ty robisz?
-Nic, to tylko na złość Jennifer.
-Nie chcę robić jej na złość. Tylko... Mam nadzieję, że też jest tylko zakładem .-Leondre wybuchł śmiechem.
-Niemiła jesteś...-pokręcił głową.
-Ja? To ona robi wszystko by mnie zdenerwować.
Usłyszeliśmy dzwonek i poszliśmy na następną lekcję.
*LEO*
-To co obiad? -zapytałem gdy wychodziliśmy ze szkoły.
-Tak, jestem strasznie głodna...
-Grubas... -skomentowałem, ale Rose nawet się nie uśmiechnęła.
Leondre idioto, kiedyś się z niej śmiali, że jest gruba.
Przybiłem sobie mentalną piątkę...w twarz.
-Jezuu... Ona zaraz go zje. -powiedziała gdy przechodziliśmy obok liżących się Jennifer i Jack'a, dosłownie się lizali.
-Zazdrosna?
-Raczej zniesmaczona. -zaśmiałem się i poszliśmy do restauracji, która była niedaleko naszej szkoły.
Spędziliśmy ze sobą cały dzień.
*ROSE*
Leondre odprowadził mnie do domu, przytulił mnie i poszedł.
Odrobiłam lekcję, te 6 zadań z chemii były męczarnią, pomalowałam paznokcie i włączyłam muzykę.
Leo wcale nie jest taki zły, wręcz przeciwnie, potrafi mnie rozbawić, wysłuchać, a jego wieczny okres chyba się skończył, bo od końca godziny wychowawczej ani razu się nie obraził, dla niego to wyczyn.
-Mogę? -do mojego pokoju wszedł Loczek.
-Pewnie chodź, może obejrzymy film?
Chłopak od razu otworzył okno i odpalił papierosa.
-No może. Gdzie byłaś cały dzień?
-Z Leo na obiedzie.
-Z Leo na obiedzie... Mhmm. Tak długo?
-No trochę się zasiedzieliśmy... -zaśmiałam się.
-Rose wiesz jaki jest Leo. On nie jest dla ciebie.
-Will nie denerwuj mnie. Między nami nic nie ma. Po prostu się przyjaźnimy, dobrze mi się z nim rozmawia.
-Rose, on jest moim kumplem, wiem jak potrafi namieszać dziewczynie w głowie. Nawet się nie zorientujesz kiedy...
-Spokojnie, jestem na to odporna. Obejrzymy coś?-uśmiechnęłam się.
-Jasne. -chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
______________________________________________________________________
Siemnon!
Pierwsza sprawa to LBA.
Nominowała mnie Kaja, dziękuję bardzo :* (zapraszam na bloga koleżanki XD)
A i Majka czekam na twój rozdział!
No to tyle
Kocham was
-Kate xx
Mama pozwoliła nam wziąć swój samochód. Droga zajęła nam 30 minut.
Ochroniarz wprowadził nas do niedużego budynku, przynajmniej taki się wydawał, bo w środku okazał się wielki, dziesiątki drzwi i korytarzy, które były jak labirynt.
Już było słychać krzyki fanek i grający support.
Mężczyzna zaprowadził nas do jakiejś sali gdzie byli nasi znajomi.
-Fanom wstęp wzbroniony. -zaśmiał się Lenehan.
-Chcesz co możemy wyjść. -Will przybił im piątki.
Podeszłam do Charlie'go, który mocno mnie przytulił i Leo... Nie wiedziałam jak mam się zachować, więc powiedziałam ciche 'hej'.
Brunet uśmiechnął się i podszedł mnie przytulić. Miałam wrażenie, że trwa to za długo, a on nie wyrażał chęci odsunięcia się.
Kurde co pomyśli sobie Will.
Wbiłam palce w żebra chłopaka a on odsunął się z grymasem na twarzy.
Jak to Devries nie umiałby powstrzymać się od głupich tekstów czy objęcia mnie ramieniem, dlatego postanowiłam go nie prowokować i usiadłam na kanapie między Charlie'm i Will'em.
-Zaraz wracam, ojciec dzwoni... -z kanapy wstał Will.
Czemu los jest przeciwko mnie?!
No to chyba oczywiste, że Devries nie ukrywając uśmiechu usiadł obok.
Stanowczo za blisko.
Próbowałam jakoś się od niego odsunąć w stronę Charlie'go. Chociaż on, nie świadomie, ale jednak, jest po mojej stronie; mój kochany blondasek objął mnie ramieniem, przez co Devries od razu się odsunął.
Uff.
Z Charlie'm robiliśmy sobie jakieś głupie zdjęcia, a Devries patrzył na nas jakbyśmy mu całą rodzinę wystrzelali.
Prędzej bym go zastrzeliła.
Zaśmiałam się, przez co zwróciłam uwagę chłopców, ale tylko pokręciłam głową.
Czy to dziwne, że śmieje się do siebie?
Bałam się, że zaraz zrobi mi awanturę, że mu przyjaciela zabieram. Z tym nic nie wiadomo.
Serio te, teraz już, małe, czarne oczka były straszne.
-Wiecznie ma jakieś problemy... -do pomieszczenia wszedł Will.
-Co znowu?
-Nie wiem... Robi awanturę o gówno.
-Emm gdzie jest toaleta? -zapytałam zwracając się bardziej do Lenehan'a.
-Chodź, zaprowadzę cię. -powiedział przemiłym głosem Devries.
W tym momencie chciałam powiedzieć, że jednak mi się nie chcę, ale to chyba byłoby głupie. Wstałam poprawiając ubrania. Brunet położył dłoń rękę na moich plecach, co od razu wywołało u mnie dreszcz, kierując mnie w stronę korytarza, gdy tylko do niego weszliśmy zrzuciłam rękę bruneta.
-Oj Rosie, Rosie. Zdecyduj się czego chcesz, najpierw mnie całujesz, a potem tulisz się do mojego przyjaciela.
-Miałeś mi tego nie wypominać.-warknęłam.
-Nic takiego nie mówiłem.
-To był ostatni raz, kiedy się całowaliśmy.
Brunet w mgnieniu oka przywarł mnie do ściany intensywnie patrząc w moje oczy.
-Czyżby?
-Ttak.
-Rose, sama w to nie wierzysz. -już nasze usta miały się złączyć, ale w ostatniej chwili zakryłam się dłonią.
-Muszę siku.
-Rose... Jeden malutki buziaczek.
-To już na mnie nie działa.
Chłopak zabrał moją dłoń z ust, więc położyłam drugą, którą z resztą też zabrał. Próbował mnie pocałować a ja machałam głową we wszystkie strony.
-Devries przestań!- zaczęłam się śmiać.
-No jeden malutki buziaczek.
-Nie. -szarpaliśmy się śmiejąc głośno. Po chwili usłyszeliśmy chrząkniecie, szybko odwróciłam się w stronę gdzie stał Charlie.
Myślałam, że mi oczy z orbit wypadną.
Szczerze? Nie mam pojęcia dlaczego. Może dlatego, że już od początku mi się podobał?
Jest inny. Inny, niż Leo, inny niż Will i w ogóle inny od wszystkich chłopców jakich znam.
Rose debilu, każdy człowiek jest inny.
No tak, ale on jest bardziej inny niż powinien, cokolwiek to znaczy.
Jest czuły, miły, przystojny...
Może po prostu mam nadzieję, że coś między nami będzie?
Taa, szczególnie, gdy zobaczył cię w takiej sytuacji z jego przyjacielem.
A noi dodajmy jeszcze, że rozmawiam, ze swoim alter ego.
Nie miał za przyjemnego wyrazu twarzy. Próbowałam odsunąć się jakoś od bruneta, ale on owinął ręce wokół mojej talii i nic sobie nie robił z obecności blondyna.
-Leondre musimy porozmawiać. -oznajmił poważnie i dopiero wtedy chłopak mnie puścił.
-To ja pójdę do Will'a.- spuściłam głowę i szybko, docelowo trafiłam do pomieszczenia gdzie był William.
*LEO*
-Co ty odpierdalasz? Rozmawialiśmy o tym. -Charlie podszedł do mnie bliżej.
-Nic...-próbowałem go jakoś zbyć, nie chce się z nim kłócić, to mój przyjaciel.
-Mówiłeś, że ją zostawisz w spokoju!
-Ciszej... Bo tak było, ale spójrz tylko na nią...
-Przecież to siostra Will'a! Jak ty to sobie wyobrażasz?! Nie pozwolę ci jej skrzywdzić, nie zasłużyła sobie...
-Mówiłeś, że ci się nie podoba!
-Bo nie podoba, ale to moja przyjaciółka! Zabraniam ci się do niej przystawiać!
-Ha! Zabraniasz?! Słuchaj będę robił co chcę, jak chcę i kiedy chcę! A ty masz gówno do powiedzenia!
-Jeżeli przyjdzie do mnie z płaczem, nie ręczę za siebie. -blondyn odwrócił się na pięcie i wrócił do naszych znajomych.
Co on sobie wyobraża? Myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, a on robi mi awanturę o jakąś laskę. No może nie byle jaką, ale jednak. Co mu do tego z jaką laską kręcę? Moje życie moja sprawa.
Nikt nie będzie mi mówił, co mam robić.
Poszedłem do pomieszczenia, gdzie wszyscy siedzieli. Tylko dziewczyna stała bawiąc się swoimi palcami, widać, że jest zdenerwowana.
-Rosalie może przyjdziesz dziś wieczorem do mnie? -uśmiechnąłem się patrząc na początku na Lenehan'a a potem na dziewczynę.
-Heh, po co? -zapytał Will nie odrywając wzroku od telefonu. Już miałem mu odpowiedzieć, coś, co by zdenerwowało Rose, która nie wykazywała chęci zgodzenia się na moją propozycję, ale jednak mnie wyprzedziła.
-Musimy zrobić referat do szkoły.-oznajmiła cicho. -Przyjdę. -zwróciła się do mnie. Objąłem ją i potarłem jej ramię. Blondyn zabijał mnie wzrokiem, a ja uśmiechnąłem się dumnie.
Jest moim przyjacielem, więc nie powinien się wtrącać w to co robię. Pokaże mu, że nawet on nie ma nade mną kontroli.
Chwilę potem byliśmy już na scenie, światła, dziewczyny krzyczące nasze imiona i spełniane marzenia. Kocham uczucie, które towarzyszy mi na scenie. To mój żywią.
Było niesamowicie jak zawsze, no może starałem się bardziej i miałem większy stres, bo oglądała mnie Rose. Byłem trochę zawiedziony, bo pod koniec koncertu już jej nie było, z resztą tak samo jak Will'a.
Zeszliśmy ze sceny.
-Gdzie oni są?
-Nie mam pojęcia.
Weszliśmy do pomieszczenia, gdzie byli nasi znajomi. Rosalie siedziała w fotelu a Will przy niej kucał.
-Coś się stało?
-Rose zemdlała. -do pomieszczenia weszła mama Lenehan'a i podała dziewczynie butelkę wody.
-Wszystko w porządku? -podszedłem bliżej i przyglądałem się bladej twarzy Rose.
-Tak, było po prostu duszno... Ale już jest okej. -uśmiechnęła się lekko.
-Będziecie musieli zrobić ten referat u nas.-powiedział Will, taa referat...
-Pojadę od razu z wami. -oznajmiłem.
Martwiłem się o nią.
Zabraliśmy swoje rzeczy, pożegnaliśmy się z Charlie'm i wyszliśmy z klubu. Objąłem brunetkę ramieniem i poszliśmy do auta.
Była blada jak ściana, widać było, że źle się czuje.
Rose prosiła, żeby nic nie mówić jej mamie, więc od razu poszliśmy do jej pokoju. Will wyszedł do znajomych i zostaliśmy sami.
-Już wszystko okej?
-Tak, tak. To nic takiego. Lepiej powiedz co ty wyprawiasz?
Znów to pytanie.
-Chciałem spędzić z tobą czas jak z koleżanką, to ty skłamałaś, że mamy referat.
Dziewczyna przekręciła oczami.
-Dostaliśmy piątki. -położyła się na łóżku i otworzyła swojego laptopa.
*ROSE*
Devries położył się obok mnie. Kątem oka widziałam, że z lekkim uśmiechem się mi przygląda, co było dla mnie dość krępujące.
Po pewnym czasie, zaczął bawić się kosmykiem moich włosów.
-Co ty robisz?
-Nic. Piękna jesteś.-odpowiedział nie przerywając czynności.
-O mój boże... -wytrzeszczyłam oczy ze zdumienia.
-Co?-chłopak położył się do na mnie przytulając do moich pleców. -Jennifer i Jack są razem?!
-No chyba tak. Ale jak?!
-Jesteś zazdrosna?
-O tego idiotę? Oszalałeś? -zaśmiałam się.-Złaź ze mnie. Przecież Jennifer gdy tylko cię widziała miała mokro w gaciach, a teraz... Jack?
-Wszystkie mają mokro jak mnie widzą.
-Co to się z tym światem dzieję... -pokręciłam głową.
-Mogę zrobić ci warkoczyka?
-Niee.
Oczywiście Devries mnie nie posłuchał, usiadł na moich plecach i zaczął plątać mi włosy.
-Całkiem ładnie. -dotknęłam tego 'warkocza', który w ogóle nie przypominał warkocza.
-Myślę, że ładnie.
-Jak muzyka mi nie wyjdzie to zostanę fryzjerem. -zaśmiałam się.
-Mam nadzieję, że dostanę jakieś rabaty.
-Ta kupon, dziesiąta wizyta gratis. -zszedł ze mnie i usiadł obok.
-Głupek.Mam nadzieję, że jednak zostaniesz przy muzyce.-zaśmialiśmy się.
-Rose mogę cię o coś zapytać? -spojrzałam na niego i lekko kiwnęłam głową.-Tylko się nie obraź... Dlaczego zrobiłaś to z Jack'iem? -zmarszczyłam brwi. -Byliście ze sobą chyba tydzień... Zmusił cię do tego? -dodał z troską.
-Boże... Co?
-No wtedy jak byliśmy na imprezie powiedziałaś, że...
-Devries, nie wiem co ci powiedziałam, ale najwyraźniej skłamałam.
-Czyli...?
-Nie chce z tobą o tym rozmawiać. -wróciłam do przeglądania stron internetowych.
Powiedziałam mu, że ja i Jack... Fuuu.
Brunet położył się obok, objął mnie i oparł brodę na moim ramieniu.
Już zaczęłam ignorować to co robi, chyba się przyzwyczaiłam.
-Może kawa? -zapytałam po chwili.
-Może randka? -uniósł z uśmiechem brwi.
-W kuchni? Jasne. -zaśmialiśmy się.
Zeszliśmy na dół, ja włączyłam ekspres, a Leo usiadł po turecku na wysepce kuchennej. Też zawsze tak robię.
Wyjęłam ciastka, a gdy kawa była już gotowa usiadłam naprzeciwko chłopaka.
-I co z twoim ojcem?
-Hmm?
-No kiedy chcesz tam wrócić? -zapytał przyglądając się ciastku. Tak, bardzo ciekawe te czekoladowe ciastko.
-Nie wiem. Powoli zaczyna mnie to denerwować. Mówi, że ciągle szuka a jakoś nie widać efektów. Myślałam, że potrwa to miesiąc max i będę mogła wrócić do Cardiff... Nie wiem, może on nie chce żebym z nim mieszkała...- upiłam łyk kawy.
-Nie mów tak. -Leondre potarł dłonią moje kolano. -Widziałem jak się cieszył, gdy wtedy przyjechałaś.-uśmiechnął się pokrzepiająco. -Nie sądzisz, że lepiej byłoby zostać w Bristol? Masz nową rodzinę...
-Tato jest moją rodziną. Chcę być tam. Nienawidzę tego miasta.
-Nienawidzisz mnie... -chłopak spuścił wzrok.
-Nie o to chodzi. Leondre rozumiem dlaczego mi to zrobiłeś. Nie miałeś wyjścia, gdybyś mnie nie wyzwał pobiliby cię.
-Noi co z tego?! -spojrzał na mnie. -Nie miałem prawa ci tego zrobić. Wtedy mieliśmy tylko siebie, zniszczyłem naszą przyjaźń, jedyne co miałem. -jego oczy się zaszkliły. Czy on na prawdę tak to przeżywa?- Nie chcę żebyś wracała do Cardiff. Chcę nadal się z tobą przyjaźnić.
-Leondre ja nie ufam ludziom. Nie potrafię być dobrą przyjaciółką.
-Tak ci się tylko wydaje. Gdybyś mi nie ufała nie rozmawialibyśmy teraz.
-Skończmy już temat...
-No dobrze... To jak, podobał ci się koncert?
-Tak, jesteście świetni, aż zemdlałam. -wybuchliśmy śmiechem.
-No nie dziwię się w sumie. Na swój widok sam ledwo trzymam się na nogach.
-Narcyz... Nie wiem co te wszystkie dziewczyny w tobie widzą...
-Ja też nie. Chociaż...może te moje piękne oczy. -mrugnął kilka razy.
-Mam ładniejsze!
-E-e.
-Ty masz jakieś takie brązowe prawie czarne, jak kupa, a ja niebieskie jak ocean.- znów wybuchliśmy śmiechem.
-Nie wierzę, że to powiedziałaś! I tak uważam, że moje są ładniejsze.
-Nie, ja mam takie czysto niebieskie.
-Niemożliwe. -położył dłoń na moim policzku. Chwilę się wpatrywał w moje oczy, a ja spoważniałam. -Masz rację twoje są ładniejsze. -powiedział prawie szeptem. Pogładził kciukiem mój policzek, a jego wzrok zjechał na usta. Odruchowo przegryzłam wargę.
O nie Rose, zły nawyk, zły nawyk.
Brunet zaczął się niebezpiecznie zbliżać, a gdy był już za blisko spuściłam głowę i odsunęłam się na tyle ile mogłam na tej małej wysepce.
-Wiem co myślisz... -zaczął a ja odważyłam się na niego spojrzeć. -Nie jestem taki, jaki wszyscy myślą.
-Masz na myśli to, że nie znajdujesz sobie dziewczyny na tydzień, bawisz się nią, a potem masz w dupie? -zapytałam pewna siebie.
-Rose nie o to chodzi... -złapał mnie za dłoń. -Faktycznie tak było, ale kurczę... Nigdy nic im nie obiecywałem, wiedziały jaki jestem.
-No właśnie, taki jesteś.-wyrwałam swoją dłoń. -Nie chce być kolejną.
-I nie będziesz kolejną. Chcę tylko odnowić naszą przyjaźń. Obiecuję, że już nigdy nie zrobię czegoś czego nie będziesz chciała. -uniósł ręce.
-Obiecujesz?
-Tak. -pokiwał głową jak małe dziecko.
Resztę wieczoru spędziliśmy na luźnych rozmowach, muszę przyznać, że było miło.
Przenieśliśmy się do salonu, ja usiadłam na małym stoliku na kawę, a Devries rozłożył się na kanapie. Dziwne, że po takim czasie nadal mamy wspólne tematy.
Po dość długim czasie usłyszałam otwieranie drzwi i od razu spoważniałam, Devries usiadł prosto i przestał się śmiać, a do salonu wszedł Will z Charlie'm.
-Projekt zrobiony dzieci? -zapytał Will rzucając się na kanapę.
-O i co robicie? -Charlie spojrzał groźnie na Devries'a.
Szczerze? Nie wiem o co mu chodzi, ale wolałabym, żeby między mną, a nim nie było żadnych spięć.
-Nic, tak rozmawiamy.
-Zostaje na noc nie chce mi się wracać do domu. -oznajmił blondyn kładąc nogi na kanapie.
Leondre stwierdził, że musi już iść, więc zostaliśmy we trójkę. Opowiadali jakieś głupie historię związane z dziewczynami, a ja pękałam ze śmiechu.
***
-Roseee! Rusz dupę!- do mojego pokoju wszedł Will.
-Zrób mi śniadanie.-przeciągnęłam się i patrzyłam jak zapina koszulę.
-Chyba sobie żartujesz. -prychnął i wyszedł.
-Charliee! -krzyknęłam, a blondyn po chwili pojawił się w progu pokoju.
-Co chcesz Słońce? -usiadł na moim łóżku.
Słońce...Uwielbiam, gdy tak do mnie mówi.
-Zrobisz mi jakąś kanapkę?- wydęłam dolną wargę.
-Musimy pogadać o Leo... Wiem jaki jest i nie chce żeby cię skrzywdził...
-Charlie polubiłam go, ale spokojnie, to tylko przyjaciel. Te wszystkie sytuację to... nie ważne. Rozmawiałam z nim na ten temat i obiecał, że już więcej mnie nie dotknie. -zaśmialiśmy się.
-Mądra dziewczyna. -pogłaskał moje włosy. -Dobra ty się ubieraj a ja zrobię nam śniadanie.
-Dziękuję!-krzyknęłam, gdy wychodził.
Ogarnęłam się i ubrałam.
Charlie jest taki kochany, że zrobił mi śniadanie. Miło z jego strony.
Zjedliśmy wspólnie i pojechaliśmy do szkoły zabierając po drodze Devries'a.
-Idziemy po szkole coś zjeść? -zapytał brunet, gdy weszliśmy do klasy. Miło z jego strony, że usiadł ze mną.
-No dobrze.-wypakowałam swoje rzeczy. Spojrzałam na Jack'a i Jennifer, którzy właśnie weszli do sali. Wyglądali na szczęśliwych.
-Nie myśl o nim. -uśmiechnął się i usiedliśmy w ławce.
-Nie myślę...
-Yhy, to przestań się na nich gapić. Chyba nigdy nie zrozumiem kobiet, on nie chciał z tobą być, byłaś tylko zakładem.
-No tak tylko zakładem... Pocieszyłeś mnie.
-Rose nie obrażaj się, przepraszam... -objął mnie i potarł moje ramię.
-Nie obrażam się, ale kurczę... mój pierwszy związek był głupim żartem.
-Będzie tego żałował. -uśmiechnął się tajemniczo, a do klasy weszła nauczycielka.
Devries całą lekcję siedział w telefonie a ja próbowałam zrozumieć co mówi nauczycielka chemii. Cholera, nie potrafię zrozumieć tych liczb, które wstawia w wiązania. Skąd one się biorą?!
Następna lekcja była godzina wychowawcza, czyli czas wolny.
Leo poszedł do toalety, a ja do klasy. Nie czułam się swobodnie, wiem, że nikt w klasie mnie nie lubi, jak idę z Devries'em to boją się nawet spojrzeć, a gdy jestem sama, czuję się ofiarą.
-Hej Rosalie! Co tam słychać? -Jennifer uśmiechnęła się sztucznie, gdy przechodziłam obok jej ławki. Przytulała Jack'a tak mocno, jakby miał jej zaraz uciec.
-Dobrze. -powiedziałam pod nosem. Chciałam już iść, ale zatrzymała mnie.
-Mam nadzieję, że nie jesteś zła o Jack'a?
Co ona do mnie ma? Czy to ją bawi?
-Coś się stało? -podszedł do nas Leondre i objął mnie ramieniem.
-Nie... -powiedziałam cicho i spuściłam głowę.
-Jeff, dawno nie błagałaś mnie o spotkanie... Tydzień? Nie, czekaj trzy dni. Tak, trzy dni. Oj Jackuś, Jackuś, twoja laska od początku roku do mnie wypisuje...ale spokojnie.-uniósł ręce. -Jej prawie pomarańczowa morda mnie nie pociąga, sam rozumiesz. -uśmiechnął się, a cała klasa wybuchła śmiechem oprócz mnie, Jennifer i Jack'a. -No nic, życzę szczęścia. -ponownie mnie objął i poszliśmy do naszej ławki.
-Wszystko okej? -zapytał cicho, a ja pokiwałam głową.
-Nie musiałeś jej obrażać.
-Nie pozwolę, żeby cię tak traktowała.-potarł mój policzek.
-Myślisz, że jak będziesz mnie bronił, to przestanie? Sama sobie poradzę.
-Właśnie widziałem jak sama sobie radzisz. -zdenerwował się. Usiadłam prosto i wyjęłam telefon.
Połowa lekcji minęła mi na przeglądaniu Instagrama.
Nie chcę żeby traktował mnie jak dziecko. Nie potrzebuje ochroniarza.
Devries w końcu się do mnie odwrócił, jedną rękę położył na oparciu krzesełka a drugą objął mnie w talii. Bez słowa się do mnie przytulił. Czułam jego ciepły oddech na szyi.
-Ej, przepraszam. -odsunął się i zrobił słodką minę.
-Nic się nie stało. Po prostu...to są moje sprawy i nie chcę żebyś się wtrącał.
-No dobrze, już nie będę.
-Rozmawiałam z Charlie'm... -spojrzałam na niego poważnie, trochę niepewnie. -Kazał mi na ciebie uważać.
-O mój boże....-chłopak przekręcił oczami. -Nie słuchaj go. Tak w ogóle, mam pytanie.
-No to słucham.
-Co myślisz o Charlie'm?-zmarszczyłam brwi, widząc moją reakcję dodał:- Zauważyłem, że strasznie się o ciebie martwi.
-Nie wiem... Znaczy nic. Kolega mojego przyszłego brata, który robi mi śniadanie. -zaśmiałam się. -Lubię go, jest... Inny.
-Dziwny? -uniósł brwi.
-Raczej wyjątkowy. -zauważyłam, że gdy to powiedziałam Leo zacisnął szczękę.-W sensie... Boże co ja mówię.... -pokręciłam głową. -Lubię go i tyle.
-Lubisz? No tak, Charlie to pieprzony romantyka jak mogłabyś go nie lubić...-fuknął i usiadł prosto.
-Hej? Devries, czy ty jesteś zazdrosny? -zaśmiałam się.
-Po nazwisku to po pysku. -myślałam, że wybuchnę ze śmiechu. Czy on jest zazdrosny? No tak przecież to Leondre Devries, każda dziewczyna jest jego.
-Devries.
-Nie mów tak do mnie.
-Devries.
-Nixton.
-Devries.
-Przestań.
-Devries.-zero reakcji. -Devries.- nadal nic.
Obraził się biedny.
Zrobiłam coś czego bym się po sobie nigdy nie spodziewała, podniosłam jego rękę i przytuliłam się do jego boku.
-O nie. Ty się do mnie przytuliłaś. Mogę zrobić zdjęcie? -zaśmiał się.
-Jeżeli ci to przeszkadza... -chciałam się odsunąć, ale brunet przytulił mnie mocniej.
-Chyba żartujesz. Już dzisiaj cię nie puszczę.
-Ej teraz ja ci zadam pytanie.
-Nie, nie podoba mi się Charlie.
-Nie o to mi chodzi geju... -zaśmiałam się. -Jennifer do ciebie pisała? Nie patrz się teraz na nią... -dziewczyna całą lekcję zabijała mnie wzrokiem. Devries oczywiście mnie nie posłuchał i spojrzał na nią. -Głupku miałeś nie patrzeć.
-Milion razy chyba. Nękała mnie wiadomościami aż ją zablokowałem. -zaśmialiśmy się.
-Nie lubię jej.-chłopak spojrzał na mnie z uśmiechem a potem pocałował mnie w policzek. Automatycznie wytrzeczyłam oczy i chciałam usiąść prosto, ale chłopak mocno mnie trzymał.
-Co ty robisz?
-Nic, to tylko na złość Jennifer.
-Nie chcę robić jej na złość. Tylko... Mam nadzieję, że też jest tylko zakładem .-Leondre wybuchł śmiechem.
-Niemiła jesteś...-pokręcił głową.
-Ja? To ona robi wszystko by mnie zdenerwować.
Usłyszeliśmy dzwonek i poszliśmy na następną lekcję.
*LEO*
-To co obiad? -zapytałem gdy wychodziliśmy ze szkoły.
-Tak, jestem strasznie głodna...
-Grubas... -skomentowałem, ale Rose nawet się nie uśmiechnęła.
Leondre idioto, kiedyś się z niej śmiali, że jest gruba.
Przybiłem sobie mentalną piątkę...w twarz.
-Jezuu... Ona zaraz go zje. -powiedziała gdy przechodziliśmy obok liżących się Jennifer i Jack'a, dosłownie się lizali.
-Zazdrosna?
-Raczej zniesmaczona. -zaśmiałem się i poszliśmy do restauracji, która była niedaleko naszej szkoły.
Spędziliśmy ze sobą cały dzień.
*ROSE*
Leondre odprowadził mnie do domu, przytulił mnie i poszedł.
Odrobiłam lekcję, te 6 zadań z chemii były męczarnią, pomalowałam paznokcie i włączyłam muzykę.
Leo wcale nie jest taki zły, wręcz przeciwnie, potrafi mnie rozbawić, wysłuchać, a jego wieczny okres chyba się skończył, bo od końca godziny wychowawczej ani razu się nie obraził, dla niego to wyczyn.
-Mogę? -do mojego pokoju wszedł Loczek.
-Pewnie chodź, może obejrzymy film?
Chłopak od razu otworzył okno i odpalił papierosa.
-No może. Gdzie byłaś cały dzień?
-Z Leo na obiedzie.
-Z Leo na obiedzie... Mhmm. Tak długo?
-No trochę się zasiedzieliśmy... -zaśmiałam się.
-Rose wiesz jaki jest Leo. On nie jest dla ciebie.
-Will nie denerwuj mnie. Między nami nic nie ma. Po prostu się przyjaźnimy, dobrze mi się z nim rozmawia.
-Rose, on jest moim kumplem, wiem jak potrafi namieszać dziewczynie w głowie. Nawet się nie zorientujesz kiedy...
-Spokojnie, jestem na to odporna. Obejrzymy coś?-uśmiechnęłam się.
-Jasne. -chłopak odwzajemnił uśmiech i usiadł obok mnie.
______________________________________________________________________
Siemnon!
Pierwsza sprawa to LBA.
Nominowała mnie Kaja, dziękuję bardzo :* (zapraszam na bloga koleżanki XD)
1. Kto obecnie jest najważniejszą osobą w Twoim życiu ?
Moja siostra :))
Moja siostra :))
2. Czy posiadasz jeszcze jakieś pasje oprócz pisania ?
Kiedyś grałam w siatkówkę, piłkę nożną i ręczną, ale odkąd jestem w liceum przestałam trenować. :/
3. Kto lub co jest Twoją inspiracją ?
Nie mam zielonego pojęcia xD serio, moją inspiracją chyba jest życie. (#japoeta) Nie, serio. Zdarza się, że w moim blogu pojawiają się dialogi lub sytuację, które przeżyłam lub przeżył ktoś z mojego bliskiego otoczenia, a ja po prostu to trochę pod koloryzowałam. A tak, to nie mam pojęcia co jest moją inspiracją. XD
4. Z jakich portali społecznościowych korzystasz?
Facebook.
5. Jaka jest najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w swoim życiu ?
Ostatnie dwa lata były szalone sooo xD, nie warto wspominać xD ale napisze jedną sytuację, która nie była szalona, ale dość śmieszna(przynajmniej dla mnie).
Czekałam na autobus i podeszła do mnie starsza kobieta. Powiedziała, że mnie kojarzy, więc zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że ja ją też. Zaczęłyśmy rozmawiać, i doszłyśmy do wniosku, że mieszkała w klatce obok i zna moich rodziców.
Żaliła się na swoich wnuków, wypytywała się o wszystkich, siostrę brata, a ja jej opowiadałam, że wszystko okay itd, do momentu, aż zapytała o moją drugą siostrę, której nie mam xD ostatecznie okazało się, że się w ogóle nie znamy, bo ona mieszka na innym osiedlu, znaczy no nie mieszka, tylko mieszkała 10 lat temu xD także ten xD
Dziwne było to, że dość dokładnie opisała moich rodziców XD także ten XD
6. Czego najbardziej bałaś się w dzieciństwie ? A może nie ma takiej rzeczy ?
Pana mieszkającego w starym domku przy ulicy, który kiedyś gonił mnie i moje koleżanki z nożem, bo jadłyśmy jego orzechy xD
7. Wolisz żarty o blondynkach czy o Jasiu ?
Nigdy nie lubiłam tych żartów, ale jak już mam wybierać to o Jasiu.
Kiedyś grałam w siatkówkę, piłkę nożną i ręczną, ale odkąd jestem w liceum przestałam trenować. :/
3. Kto lub co jest Twoją inspiracją ?
Nie mam zielonego pojęcia xD serio, moją inspiracją chyba jest życie. (#japoeta) Nie, serio. Zdarza się, że w moim blogu pojawiają się dialogi lub sytuację, które przeżyłam lub przeżył ktoś z mojego bliskiego otoczenia, a ja po prostu to trochę pod koloryzowałam. A tak, to nie mam pojęcia co jest moją inspiracją. XD
4. Z jakich portali społecznościowych korzystasz?
Facebook.
5. Jaka jest najbardziej szalona rzecz jaką zrobiłaś w swoim życiu ?
Ostatnie dwa lata były szalone sooo xD, nie warto wspominać xD ale napisze jedną sytuację, która nie była szalona, ale dość śmieszna(przynajmniej dla mnie).
Czekałam na autobus i podeszła do mnie starsza kobieta. Powiedziała, że mnie kojarzy, więc zgodnie z prawdą odpowiedziałam, że ja ją też. Zaczęłyśmy rozmawiać, i doszłyśmy do wniosku, że mieszkała w klatce obok i zna moich rodziców.
Żaliła się na swoich wnuków, wypytywała się o wszystkich, siostrę brata, a ja jej opowiadałam, że wszystko okay itd, do momentu, aż zapytała o moją drugą siostrę, której nie mam xD ostatecznie okazało się, że się w ogóle nie znamy, bo ona mieszka na innym osiedlu, znaczy no nie mieszka, tylko mieszkała 10 lat temu xD także ten xD
Dziwne było to, że dość dokładnie opisała moich rodziców XD także ten XD
6. Czego najbardziej bałaś się w dzieciństwie ? A może nie ma takiej rzeczy ?
Pana mieszkającego w starym domku przy ulicy, który kiedyś gonił mnie i moje koleżanki z nożem, bo jadłyśmy jego orzechy xD
7. Wolisz żarty o blondynkach czy o Jasiu ?
Nigdy nie lubiłam tych żartów, ale jak już mam wybierać to o Jasiu.
8. Czy byłaś lub masz zamiar jechać na koncert swojego idola ? Jeśli tak to na jaki ?
Nie byłam, ale mam zamiar kiedyś pojechać.
Nie byłam, ale mam zamiar kiedyś pojechać.
9. Czy istnieją ludzie, którym jesteś w stanie wszystko wybaczyć ?
Wszystkim jestem w stanie wybaczyć wszystko. Niestety.
10. Jak wyobrażasz sobie obecne życie bez bloggera ? Czy łatwo byłoby Ci po prostu nie pisać ?
Ostatnio miałam krótką przerwę, w sumie nie taką krótką, patrząc na to, że wcześniej pisałam codziennie, i przekonałam się jak to jest. Wyszło to tak, że miałam trochę problemów osobistych i ostatnie o czym myślałam to pisanie. Na prawdę nie miałam ochoty pisać, nie miałam nawet ochoty myśleć o tym.
Ale gdy wszystko wróciło do normy, od razu nabrałam chęci do pisania, i stwierdziłam, że to mnie odpręża i wtedy przestaję myśleć o problemach.
Ciężko by mi było tak, nagle przestać i już nigdy do tego nie wrócić.
Wszystkim jestem w stanie wybaczyć wszystko. Niestety.
10. Jak wyobrażasz sobie obecne życie bez bloggera ? Czy łatwo byłoby Ci po prostu nie pisać ?
Ostatnio miałam krótką przerwę, w sumie nie taką krótką, patrząc na to, że wcześniej pisałam codziennie, i przekonałam się jak to jest. Wyszło to tak, że miałam trochę problemów osobistych i ostatnie o czym myślałam to pisanie. Na prawdę nie miałam ochoty pisać, nie miałam nawet ochoty myśleć o tym.
Ale gdy wszystko wróciło do normy, od razu nabrałam chęci do pisania, i stwierdziłam, że to mnie odpręża i wtedy przestaję myśleć o problemach.
Ciężko by mi było tak, nagle przestać i już nigdy do tego nie wrócić.
Nie nominuje nikogo!
Drugiej sprawy w sumie nie ma, więc jak wam się podobał rozdział?
Mieszam trochę z Leo, podoba wam się to? Czy jego charakter was denerwuje? Czy może denerwuje, ale przez to podoba?
Jeżeli pod rozdziałem będzie milion komentarzy to dodam następny... nie no żart XD ale jeżeli będzie dużo komentarzy to rozdział będzie we wtorek!
Opowiem wam żart XD
Co robi 9,50 w portwelu?
~
~
~
~
~
~
~
Ledwo dycha XD
Dobra, nie ważne XDA i Majka czekam na twój rozdział!
No to tyle
Kocham was
-Kate xx
Rozdział wspaniały i cudowny jak zwykle. Tylko ten Leo...
OdpowiedzUsuńTak mnie denerwuje (he he lekko powiedziane),że yhhhh jak bym go spotkała to.... Ygh...
Rose z Charlsem,o,to byłoby super!
Nie odbierz tego źle, nie chce się narzucać tylko tak mówię.
No i ten...
Ludzie komentować bo chce rozdział we wtorek! XDD
No to ten, do następnego!
:D <3
~13
Oooo jacie ale mega ..
OdpowiedzUsuńRozdział... bomba no z resztą jak zawsze xD
OdpowiedzUsuńLEO... jak dla mnie super ale wolałabym ja z Charlsem ;)
Kochana czekam na następny :*
mega ♥
OdpowiedzUsuńnajs♥
*Miejsce*
OdpowiedzUsuńKoleżanka poleciła mi twojego blog jak dla mnie to super .Bardzo podoba mi się Twój blog .
OdpowiedzUsuńJa tez bym wolała Rose z Charliem :*
OdpowiedzUsuńOjejuu. Rozdział super 💗 Czekam na next. 😍 Jejjju jak ja kocham too kocham 💓 Rozpływam się to czytając
OdpowiedzUsuńPrzybywam ze snapa, witam XD
OdpowiedzUsuńPo pierwsze LUDZIE, OGARNIJCIE, ŻE ROSE NIE PASUJE DO CHARLIEGO OK. PRĘDZEJ KATE JĄ ZABIJE (tylko to jest kurna prawdopodobne) NIŻ ZWIĄŻE Z CHAREM NA WIĘCEJ NIŻ KILKA ROZDZIAŁÓW. AMEN.
Teraz do Ciebie drwalu (sori, nie mogłam wymyślić na szybko innego zawodu wykonywanego w lesie XD Leśny Stworek i te sprawy. Ty wcale nie nazywasz się u mnie na snapie Leśny Stworek, nie, wcale)
Taki Leo to mi się podoba XD Tamten zaczynał mnie lekko wkurzać. No bo hej! Ciężko mi sobie wyobrazić bipolarnego Leo XD
Ględząc na temat postaci to kraszuje blogowego Charliego XD Ja wcale nie kraszuje co drugiego blogowego blondasa, nieee. Ale to już postanowione, że idziemy razem na odwyk, nad morze, chociaż podejrzewam, że to i tak ci nie da XD
#SuchySucharKate XD Jak masz więcej, to ja poproszę, hehs
Mówiłam, że krótki, więc słowa dotrzymuję
LUDZIE PISZCIE KOMY TO ROZDZIAL BEDZIE WE WTEOREK
Kajka xx
Ja wale przez cały tydzień czytałam twojego starego bloga i dzisiaj go kończyłam i po prostu ryczałam jak bóbr 😭😭😭 był taki cudowny ❤❤❤ a teraz sobie wchodze na tego bloga i czytam ten rozdział i po prostu sikam 😂😂😂 Boże co się ze mną dzieję najpierw rycze potem sikam ze śmiechu z tych ich tekstów😂😂😂 ogl to ten blog jest zawalisty tak jak tam ten💜💜💜 piszesz cudownie w czwartek przeczytałam wszystkie rozdziały i są mega😍😍😍 łoo po prostu nie mam słów 💎💎💎 co oznacza że zostaje tu do końca ❤❤❤ matko normalnie zakochałam się w tych blogach 💙💙💙💙💙 no to do następnego rozdziału 😘😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńJestem!
OdpowiedzUsuńI tu powinnaś mnie kojarzyć... to ta małolata z tw snapa, która pisze ci właśnie komentarz :D
Charakter Leo jest super xD. A tak na serio to niby nie chce jej całowac, dotykać a jednak coś go do tego ciągnie 8).
Charlie. Największy romantyk. Tak bardzo podoba mi się jego charakter w tym ff. To jak on się o nią troszczy i przez to kłóci się z Leondre...KOCHAM.
Rose.i tu się pojawia wiele sprzeczności. ...niby "lubi" Charli`ego ale spędza więcej czasu z Leo. Nie rozumiem jej chociaż jest bardzo ciekawą postacią <33
A ogółem rozdział był zajebisty i oby tak zostało. <3
No a ja kończe bo mi to pisanie z a dobrze nie idzie ^^
Napiszę do cb na snapie 8)
Pa <33
~~JA
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńJeszcze ta akcja z Leo i Kate.. Jak ich Charlie zobaczył. Sądzę że Charlie czuje coś więcej do Kate. Tak jak i ona do niego. A Devries.. taki mi się podoba.
Nie mogę się doczekać nexta. Oby pojawił się we wtorek. Życzę Ci dużo weny.
Ps. Ta akcja co pisałaś w LBA z tym panem co was gonił z nożem, za to że jadłyście jego orzechy. Hahahaha. Genialna. Nigdy o czymś takim nie słyszałam.
To chyba na tyle do następnego.
Ej, ale kim jest Kate? Bo nie ma tam takiej osoby 😂
UsuńOj koleżanka pewnie czytała mojego wcześniejszego bloga i jej się pomyliło xD
Usuń-K xx
Hahaha.😄😂😁 Ale ze mnie gapa.😂
UsuńHahaha.😄😂😁 Ale ze mnie gapa.😂
UsuńRozdział cudo. Will jest zły... Charlie zazdrosny... A Leo... Właśnie Leo. On zachowuje się raz jak cham, a raz jak najlepszy przyjaciel. Czasem go nie ogarniam. Czekam, aż Rose będze z Charliem. Pasują do siebie. Czekam na next. Życzę weny.
OdpowiedzUsuńJa ci tu zrobię dużo komentarzy...
OdpowiedzUsuńBłagam
OdpowiedzUsuńProszę
OdpowiedzUsuńO nexta
OdpowiedzUsuńTyle w temacie
OdpowiedzUsuńEj to się nie liczy!
Usuń-K xx
Matko święta ja jeszcze komentarza nie zdążyłam dodać ty już na te odpowiadasz 😂😂😂😂😂 ps. Zawsze warto spróbować 😏😏😂
UsuńJa to szybka loszka
Usuń-K xx
Ps. Loszko kokoszko misiu pysiu idk co dalej... Zapomniałam już co ci wtedy w tym snapie wysłałam... Grunt, że ci strasznie nasłodziłam 😎 Wracając, nwm czy pamiętasz, ale miałaś mnie zabrać na odwyk - antyblogowy... Radzę ci się streszczać bo moje uzależnienie od tego bloga się pogłębia 😿😹
OdpowiedzUsuńDevries, ty koniaku... Mrau
OdpowiedzUsuńNie wiem co mam sądzić
Ja myślałam, że Rose i Charlie, a tu Charlie mówi że Rose to tylko przyjaciółka
No boże
Weź kurde dawaj mi tu kolejny rozdział bo ja nie wytrzymam
No jak Boga kocham!
A.. Gówniaku, co mi nie mówisz o rozdziałach? już ja się z tobą policze
(chyba, że mówiłaś, ale ja nie pamiętam, bo wczoraj koncert był i mało co pamiętam XDD)
No to chyba tyle
A! Jeszcze jedno
JANUSZ MI POLUBIŁ JPG NA INSTA, BOZE
MOJ KOCHANY JANUSZ
No to tyle XD
~W xoxo
Kociaku*
UsuńKoniaku, wtf
Siemson koniaku xD
UsuńWow, ej ale powiedz mi jak on tańczył z tymi dredami na czubku głowy? Nie lecą mu w oczy, czy coś? XD
Tak, ogólnie to wysłałam zdjęcie na snapie z informacją, że rozdział xD
Pzdr xD
Okay
-K xx
Spytaj się Janusza XD
UsuńAlbo nie
Ja się spytam
W końcu to mój monż, nie?
Mogę ci zadać pytanie?
UsuńI tak zadam xD
A jak się całujecie to nie smyra ci tym w czoło? XD
Bardzo osobiste pytanie
UsuńAle i tak odpowiem XD
Nie, nie smyra XD
Przepraszam musiałam zapytać xD
Usuń-K xx
Proszę i błagam dodaj we wtorek❤ Kocham tego bloga...
OdpowiedzUsuńNext!!! ♥
OdpowiedzUsuńNiech w końcu Lenehan przyzna , że Rose mu się podoba i o nią zawalczy
OdpowiedzUsuńŻądam rozdziału XD
OdpowiedzUsuń