*ROSE*
Siedziałam na łóżku cały dzień przy zasłoniętych roletach i w sumie nic nie robiłam.
Z matką nadal to samo, ciągle jej nie ma, Will troszczy się o mnie, ale ignoruje go mając nadzieję, że przestanie się martwić i nie będę musiała mu wszystkiego tłumaczyć. Ojciec...znaczy Robert dzwoni do mnie (oczywiście nie odbieram), ale chyba nie ma odwagi na spotkanie, bo przecież mógłby przyjechać. Na Devriesa nie mam ochoty nawet patrzeć na jego sztuczną troskę. Te jego smutne oczy mimo, że łamią mi serce zostały przejrzane, udaje, żeby wyjść jak najlepiej wśród ludzi. Przykro mi, ale na mnie już to nie działa.
Piłam już chyba setną kawę w tym tygodniu, kiedy zadzwonił telefon i prawie ją wyplułam, gdy zobaczyłam na wyświetlaczu "mój bóg.
Fajnie mieć numer do boga?
Nie, niefajnie, bo to Charlie.
Odrzuciłam połączenie, ale po chwili znów telefon zaczął dzwonić.
Może to coś ważnego, może to Will?
-Tak? -spytałam twardo.
-Jesteś w domu? - był dziwny, smutny przez co zły.
-Zależy o co chodzi?
-Dobra, słuchaj, nie interesuje mnie czy masz czas, ale masz dziesięć minut na ruszenie swojego egoistycznego tyłka i przyjście do Leo. Niestety cię potrzebuje, więc jeżeli nie zobaczę cię tu za dziesięć minut to sam przyjdę i wyciągnę cię z tego cholernego pokoju.
Rozłączyłam się, bo co miałam zrobić.
Co za kutas.
Nie ma prawa mnie traktować jak jakiejś szmaty.
Spierdalaj.
Nigdzie się nie wybieram.
Chociaż...co z Leo? Co jeżeli on naprawdę mnie potrzebuje?
Cholera, gdy chcesz być zimną suką, ale masz za miękkie serce.
Szybko się ubrałam i uczesałam włosy w wysokiego kucyka.
Zbiegłam na dół i zorientowałam się, że nikogo nie ma. Upewniłam się żeby zamknąć dom, było już ciemno, a ja nie wzięłam jednego przedmiotu przez co cholernie się bałam.
Przełknęłam głośno ślinę i rozejrzałam się.
Te latarnie gówno dają.
Dziś pogoda była zdecydowanie deszczowa i na tyle wredna, że raz padało, a raz nie, i tak na zmianę.
Powoli wyszłam za bramę rozglądając się raz jeszcze i gdy stwierdziłam, że jest pusto ruszyłam wzdłuż uliczki.
Nie wiem, czy się cieszyłam czy zniesmaczyłam widząc patykowatą postać Charliego. Z jednej strony nie będę się bała iść, a z drugiej będę musiała spędzić z nim czas drogi do domu Devriesów.
-Masz szczęście, już myślałem, że będę wywarzał drzwi do twojego pokoju. -prychnął i zatrzymał się na przeciw mnie, ale go ominęłam i szłam dalej.
-Mogę wiedzieć o co chodzi? -spytałam, gdy szedł już obok mnie.
-Jego dziadek nie żyje, wczoraj miał wylew i... Leo się załamał. Siedzi w pokoju, więc pomyślałem, że skoro ty spędziłaś tam większość swojego życia to jakoś mu pomożesz, noi ten debil nadal cię kocha.
Miałam kompletnie w dupie jego chamski ton, pan Juseppe nie żyje, przecież to był autorytet dla Leo, sama chciałbym mieć takiego dziadka.
Przecież...cholera.
Przyśpieszyłam, nagle poczułam potrzebę bycia przy nim, mimo tego co mi zrobił, jak bardzo mnie zniszczył.
Szliśmy w ciszy, i dobrze, bo bym nie wytrzymała jego głupiego gadania i poniżania mnie.
Na szczęście doszliśmy w tym samym czasie, gdy zaczął padać mocny deszcz.
Spojrzałam na zegarek 21:36.
Weszliśmy do domu i od razu wszystkie oczy skierowały się na nas, a było ich sporo. Will, pani Victoria i Matilda.
-Dobry wieczór. -powiedziałam i zdjęłam lekko przemoczone buty.
Dziwnie tak, siedzieli przy stole ze smutkiem w oczach.
-Rose, błagam idź do niego. Cały dzień nic nie jadł, nawet nie odpowiada jak pukam... Ja wiem, że to dla niego ciężkie, ale on potrzebuje rozmowy. -pani Victoria wstała.
Pierwsze co pomyślałam to, to, że leży w łóżku ze słuchawkami w uszach i nawet nie słyszał jej pukania.
Muzyka zawsze była dla niego ucieczką.
Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem i weszła po schodach kierując się do jego pokoju.
Do drzwi zapukał Charlie.
-Leondre, przyszła Rose, chcesz z nią porozmawiać? -nic. -Leo, słyszysz, Rose przyszła! -nadal nic.
Przecież nie będę stała pod jego drzwiami całą noc.
Zbiegłam po schodach, znów kierując na siebie ich wzroki i założyłam buty.
-Rose! Poczekaj! Kurde, nie możesz poczekać! Cholera... On by ci zawsze pomógł! -wydarł się Charlie i wybiegł za mną.
Ten cholerny deszcz...założyłam kaptur, który po dosłownie chwili był już cały mokry.
Zignorowałam deszcz, Charliego i okrążyłam dom, zatrzymując się dokładnie pod oknem Leo.
-Co ty wyprawiasz!? -blondyn przekrzyczał deszcz, który odbijając się od wszystkiego powodował ogromny hasła.
-Nie będę dobijać się do niego całą noc. -złapałam się drewnianych kratek, które były zamontowane na ścianie budynku, były obrośnięte jakimiś winoroślami.
-Chcesz się zabić?! -spytał ,gdy zaczęłam się po nich wspinać. Poniósł ręce po obu moich bokach.
Przecież gdybym spadła to bym go połamała.
-Nie udawaj, że się przejmujesz. -prychnęłam patrząc na niego z góry.
Myślałam, że te kratki odpadną od ściany, albo jedna z nich się połamie pod moim ciężarem.
Zaczęłam się wpinać coraz wyżej. Było trudno, bo drewno było śliskie od deszczu tak jak moje podeszwy, kratki były zamontowane kilka centymetrów od ściany, więc nie mogłam postawić bezpiecznie stopy.
Gdy byłam już jakieś dwa metry od ziemi, pośliznęłam się i wydałam z siebie pisk.
-Kurwa... Rose masz w tej chwili zejść! -wrzasną, a kątem oka widziałam jak wymachuje rękoma.
Zignorowałam go i już ostrożniej wspięłam się wyżej.
Udało mi się dostać na górę, niestety kratki się skończyły i teraz było najtrudniej.
Puściłam się jedną ręka i zaczęłam pukać w szybę.
-Cholerny Devries. -powiedziałam do siebie i zaczęłam uderzać jeszcze mocniej. -Kurwa!
-Rose złaź w tej chwili!
-Zamknij mordę!
Dobra, jakbym miała umrzeć to i tak by się to stało.
Weszłam na ostatni szczebelek i przyczepiłam dłonie do ściany przy oknie.
Było trudno, no bo jak można trzymać się ściany...
W jego pokoju było ciemno, ale mogłam dostrzec postać leżącą na łóżku niestety tyłem do mnie.
Włączyłam tryb agenta i postanowiłam dać mu znaki świetlne, może to zobaczy.
Wyjęłam telefon z tylnej kieszeni i włączyłam latarkę za nim wyświetlacz został zalany przez deszcz.
Devries odwrócił się i po chwili wstał jak poparzony. Szybko znalazł się przy oknie, otworzył je i wciągnął mnie do środka.
-Matko Bosko Rose! Co ty robisz? -przytulił mnie, na co się skrzywiłam.
-No co przyszłam do królewny. -zażartowałam. Spojrzał na moją twarz i zaśmiał się, po czym znów mnie przytulił.
-Jesteś cała mokra. -stwierdził i zaczął zdejmować moją bluzę. Odskoczyłam od niego i spotkałam się z jego zdezorientowanym spojrzeniem. -Przepraszam, ja tylko... Przeziębisz się. -spuścił wzrok. -Dam ci coś na przebranie, dobrze? -spytał ostrożnie na co tylko kiwnęłam głową.
Wyjął z szafy czystą bluzę i dresy.
-Odwróć się. -rozkazałam, a on poszedł do okna otworzył je i wychylił się pewnie by spojrzeć jak weszłam. Dopiero, gdy je zamknął i nadal stał w tym samym miejscu byłam pewna, że się nie odwróci i mogłam się przebrać.
Był cała roztrzęsiona faktem że muszę się przy nim przebierać. Szybko to zrobiłam i wstałam trzymając w rękach mokre ubrania.
-Gdzie mogę to położyć?
-Daj. -podszedł i zabrał z moich rąk rzeczy. Wyniósł je z pokoju, a gdy wrócił staną na przeciwko po to żeby mi się przyjrzeć.
-Dlaczego przyszłaś?
-Dowiedziałam się o twoim dziadku, przykro mi. -powiedziałam szczerze i mimo, że nie chciałam przytuliłam go. Wtulił się w moją szyję i czułam ciepły oddech na mojej skórze.
-Rosie, ja tak bardzo przepraszam za wszystko co ci zrobiłem... Nigdy nie chciałem cię skrzywdzić, chcę być z tobą na zawsze. -zaszlochał.
Nie ma mowy, nie chcę tych przeprosin, nic nie chcę od niego oprócz świętego spokoju. Na zawsze... Już to kiedyś słyszałam i to na zawsze wcale nie trwało długo.
Stop.
On płacze?
-Leondre nie przyszłam rozmawiać o nas. Wiem jak bardzo go kochałeś, chcę cię jakoś wesprzeć.
Trochę skakałam, a trochę nie. Z jednej strony Charlie nie dałby mi spokoju gdybym nie przyszła, a z drugiej na prawdę było mi smutno z powodu śmierci Juseppe.
-No tak. -mocniej mnie ścisnął.
-Leo...Co dzisiaj jest?
-Chyba piątek.
-No, a dziś jest...
-Harry Potter. -oznajmił i spojrzał na mnie z uśmiechem. -Zostaniesz na trochę?
-Muszę to obejrzeć. -jego uśmiech się powiększył. -A ty musisz się umyć.- zaśmiałam się razem z nim.
-Okay, pięć minut. -wybiegł z pokoju zadowolony jak dziecko. Nawet przyłapałam się na uśmiechu.
Przygładziłam mokre włosy i zeszłam na dół. Wzroki wszystkich skierowały się na mnie, a ja zauważyłam, że towarzystwo powiększyło się o Panią Karen i Brook.
-Rosie! -krzyknęła dziewczynka i podbiegła do mnie by udusić mnie uściskiem.
Charlie często musiał się nią opiekować więc dobrze się znałyśmy.
-Cześć Słońce. -podniosłam ją i przytuliłam.
-Czemu już nie przychodzisz do Charliego? -spojrzała na mnie i wydęła wargi.
-Brooke daj spokój Rose. -skarciła ją mama.
-Zrobię coś do jedzenia. -spojrzałam na panią Victorie, która uśmiechnęła się do mnie. Widziałam Charliego który siedzi przemoczony na krześle, śmieszny widok, ale nie było mi do śmiechu. -Pomożesz mi?
Dziewczynka pokiwała głową, poszłam z nią na rękach do kuchni i posadziłam ją na blacie.
Kuchnie i jadalnie z salonem dzielił blat, wiec wszyscy mnie widzieli i patrzyli jakbym była ufo.
-Mogę wam pomóc? - przyszła Matilda.
-Jasne. Może kanapki z Nutellą? -spytałam z uśmiechem.
-Tak!
-Okay, możecie zrobić kanapki, a ja zrobię herbaty?
-Tak, zrobimy górę z kanapek!-krzyknęła Brook i pokazała rękoma jak duża będzie ta góra. Zaśmiałam się, zawsze ją lubiłam, byłam radosna i zamiast mówić krzyczała podekscytowana.
-Byłyśmy wczoraj w domu zwierzątek.
-To się nazywa Zoo. -poprawiła ją Tilly.
-I co tam widziałaś? -spytałam nastawiając wodę.
-Małpy, żyrafy, lamy ale najfajniejszy był biły miś. Wiesz, że on cały dzień leży i nic nie robi? Mama powiedziała, że to włochata wersja Charliego. -wszyscy się zaśmiali. Spojrzałam na Charliego, który próbował ukryć uśmiech.
Wyjęłam dla wszystkich kubki i wrzuciłam do nich torebki herbaty. Stwierdziłam, że powinna je zrobić dla wszystkich.
-A mama mówiła, że już nie lubisz tak Leo. -spięłam się na to stwierdzenie i spuściłam wzrok.
-Brook!-skarciła ją mama. -Powiedziałam tylko, że...nie są już parą. -wytłumaczyła się zażenowana kobieta.
-Brook, oni nie są razem, bo...
-Dziewczyny dajcie już spokój Rose. -pani Victoria przerwała swojej córce, żeby nie powiedziała za dużo.
Czułam jak robię się cała czerwona.
Wszyscy myślą, że zerwanie z nim było moim głupim kaprysem.
-Dlaczego masz blond włosy?-najmłodsza zmieniła temat i złapał mnie za kosmyk.
-Podoba mi się. -stwierdziła Tilly.
-Mi też!- brunetka mnie przytuliła co było naprawdę miłe.
-Dziękuję. -uśmiechnęłam się. -Poczekaj muszę zalać wodę.
Nalewałam wrzątek do kubków, kiedy w końcu przyszedł Devries.
-Robicie kolację?-oparł się o blat i było mi niezręcznie, gdy tak mnie obserwował.
-Tak! Zobacz jaka góra!
-Woo Brook wygląda pysznie. -stwierdził i zaczął roznosić wszystkim herbaty.
Postawiłam Brook na ziemię i poszłyśmy do salonu.
Dziewczynki włączyły telewizor po tym jak powiedziałam, że dziś jest Harry Potter.
Wróciłam do kuchni gdzie zostawiłam telefon i zobaczyłam dwa nieodebrane połączenia.
Jedno było od Samuela, a drugie od Michaela, więc do niego oddzwoniłam.
-W końcu, wszystko w porządku?
-Cześć tak, co tam?
-Jutro jest sobota i wiem, że powinnaś mieć wolne, bo to już szósty dzień, ale Samuel powiedział, że zarobisz dwa razy więcej, w sumie to nie wiem dlaczego do mnie dzwonił.
-Mhm, jeżeli płaci podwójnie to będę.
-Przyjadę tak jak zawsze.
-Jeżeli nie masz czasu...
-Przyjadę, do zobaczenia.
Rozłączył się, a gdy się odwróciłam, nagle wszyscy odwrócili wzrok w inne strony.
Tylko Devries, który siedział już na kanapie patrzył na mnie swoimi smutnymi oczami.
-Chodź Rose zajęłam ci miejsce! -krzyknęła oczywiście Brook.
Z uśmiechem podeszłam i usiadłam między nią, a Leo.
Film już trochę trwał, ale i tak każdy oglądał go chyba setny raz, więc z fabułą nie było problemu.
Gdy zjedliśmy kanapki z jednej strony przytuliła się do mnie Brook a z drugiej Leo. Było mi strasznie niekomfortowo i jakoś odruchowo spojrzałam na Charliego, którego wzrok mówił "spróbuj coś spieprzyć".
No więc, ja głupia zaczęłam się bawić jego wilgotnymi włosami.
Co ja w ogóle robię?
Skarciłam się w myślach i przestałam.
-Rób tak, to przyjemne. -szepnął więc znów zaczęłam to robić.
-Brook chodź, jest już późno musimy iść do domu. -stwierdziła pani Karen trochę po dwudziestej drugiej.
-Ale mamo...
-Żadne mamo. Chodź. Charlie idziesz?
-Nie, przyjdę później.
-Ja chcę jeszcze posiedzieć z Rosie. -Leo podniósł głowę i zaśmiał się do mnie, po czym położył ją na mojej klatce piersiowej, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.
Nienawidzę, gdy ktoś mnie zwykle dotyka, a co dopiero, gdy jest tak blisko.
-Niestety jest już późno.
-Rosie przyjdziesz do mnie na herbatkę? -spytała słodko dziewczynka.
-Wiesz co? Jeżeli chcesz to możesz przyjść do mnie. -uśmiechnęłam się do małej.
-Mamo, mogę?
-Brooke, Rose na pewno...
-Nie, na prawdę nie ma sprawy. -spojrzałam na kobietę.
-Jeżeli tak mówisz... Właściwie w niedziele nie mam jej z kim zostawić, bo muszę jechać z Charliem załatwić kilka spraw, oczywiście zapłacę za opiekę.
-Niech pani nie żartuje, pójdziemy do wesołego miasteczka, będziemy się świetnie bawić, co? -spojrzałam na dziewczynkę.
-Tak!
-A ja mogę? -wychyliła się Matilda.
-Jasne.
-Rose, możemy porozmawiać? -spytała pani Karen, więc wstałam i do niej podeszłam.
-Jeżeli nie chcesz to wytłumaczę to dla Brook.
-Nie, na prawdę nie ma sprawy. -uśmiechnęłam się i wróciłam na kanapę.
Brook i jej mama poszły do domu, Charlie się przebrać, a Matilda spać.
Zwolniło się sporo miejsca, więc odsunęłam się, żeby oprzeć się o podłokietnik.
Po chwili przyszedł Charlie i z Willem usiedli na kanapie. Devries przysunął się do mnie wtulając we mnie jak dziecko, które potrzebuje trochę czułości.
Mimo, że w ogóle mi to nie odpowiadało przytuliłam go.
Wszystko się zmieniło oprócz tego, że nadal nie mogłam patrzeć jak jest smutny.
Spotkałam się ze spojrzeniem Willa, który uśmiechnął się do mnie łagodnie.
Gdy skończył się film Leondre już słodko spał. Delikatnie uniosłam jego głowę i położyłam pod nią poduszkę, a sama wstałam.
-Will, możemy już iść? -chłopak zdziwił się na moje pytanie i szybko wstał.
-Tak, tak, jasne.
Ruszyliśmy w stronę wyjścia.
-Rose, dziękuję, że przyszłaś. -uśmiechnęłam się do mnie kobieta, co odwzajemniłam. -Jutro jest pogrzeb, czy mogłabyś...
-Tak, będę.
-O 11 będzie msza. -poinformowała mnie po czym wyszliśmy.
-To było miłe z twojej strony. -odezwał się Will, gdy szliśmy wzdłuż ulicy. -Gdzie jutro idziesz?
-Na pogrzeb.
-Chodziło mi o ten telefon.
-To nic ważnego.
-Rose dlaczego taka jesteś? Przed chwilą widziałem jak z troską patrzyłaś na Leo, a teraz jesteś oschła.
-Will, proszę, jego dziadek umarła. -spuściłam wzrok.
-Więc dlaczego tak się zmieniłaś? Co ja takiego zrobiłem?
-Nic... Po prostu... To jest skomplikowane.
-To wytłumacz mi. Tęsknię za tobą. -te słowa złamały mi serce. -Nie odzywasz się do mnie, ignorujesz...O co chodzi?
-Nie mogę ci powiedzieć. -spłynęła mi łza, ale szybko ją wytarłam.
-Możesz. Możesz powiedzieć mi wszystko. -chciał mnie objąć, ale odsunęłam się.
-Przepraszam...
-Nie przepraszaj tylko powiedz o co chodzi, cokolwiek zrobiłaś nie będę cię oceniał. -zatrzymałam się i spojrzałam na niego.
-Co?
-Rose... Myślałem nad tym i nie gniewaj się, ale było dla mnie dziwne, że Michael cię utrzymywał, a teraz rozmawiałaś z kimś o podwójnej stawce, nie jestem głupi wiem o co chodzi...
-Co?- powtórzyłam trochę głośniej.
-Co? -widząc moje zdezorientowanie chyba chciał się wycofać.
-Myślisz, że się puszczam? Jesteś takim samym dupkiem jak Lenehan. -powiedziałam patrząc mu prosto w oczy i ruszyłam w stronę domu, zostawiając go za sobą.
Siemson!
Jak tam?
hehe jutro pierwszy dzień szkoły i piątek XD
Jak tam rozpoczęcie? Ogólnie miał mnie podwieźć kolega, ale się spóźił ponad 40 min i nie byłam na nim XD Pierwsze wagary zaliczone.
Jutro mam trochę poźniej, bo na 9:50, a wy?Jestem przerażona tym rokiem, bo mam rozszerzenia i kurde...umrę chyba.
Jak podobał się rozdział? jakoś tak dziwnie się czułam jak go poprawiałam i miałam wrażenie, że wszystko co napisałam jest źle gramatycznie, nie mam pojęcia czy to prawda, jak tak to przepraszam nie wiem co się ze mną dzieje XD
No
Rozdział będzie tak szybko jak szybko mnie zmusicie do tego komentarzami XD
OGÓLNIE ŻYCZĘ SUPER ROKU SZKOLNEGO
POZDRAWIAM
-Kate xx
Ps.: MI SIA jak tam sroga zima na Syberii? XDXDXDXDXDXD
Jak podobał się rozdział? jakoś tak dziwnie się czułam jak go poprawiałam i miałam wrażenie, że wszystko co napisałam jest źle gramatycznie, nie mam pojęcia czy to prawda, jak tak to przepraszam nie wiem co się ze mną dzieje XD
No
Rozdział będzie tak szybko jak szybko mnie zmusicie do tego komentarzami XD
OGÓLNIE ŻYCZĘ SUPER ROKU SZKOLNEGO
POZDRAWIAM
-Kate xx
Ps.: MI SIA jak tam sroga zima na Syberii? XDXDXDXDXDXD
Rozdział super ;)czekam na następny (oby był szybko) :*
OdpowiedzUsuńRozdział bomba �� Czekam na next *.*
OdpowiedzUsuńEj laska ty se jaja ze mnie robisz?! Jutro widzę rozdział bo jak nie to inaczej sobie pogadamy :") kurde weź już pogódź Charliego i Rose bo nie mogę patrzeć jak oni się nienawidzą. Wydaje mi się ze Leo po tym jak Rose z nim zerwała jest taki bardziej... opiekuńczy?no idk to jest mega słodkie ^^ wiem ze napisze teraz nie na temat ale musze się komuś wygadac XD chłopaki mnie juz dobijają teraz nie ważne czy wejdziesz na ich ig czy SC wszędzie proszą żeby kupować ich płyty bo kosztuje tylko 3,49 tęsknię za tym gdy liczył się dla nich przekaz a nie pieniądze no ale cóż ludzie się zmieniają c'nie dobra koniec tych moich narzekań xd mam nadzieje ze do jutra :*
OdpowiedzUsuńSiemson
UsuńTeż zauważyłam że zaczęli żebrać xD robią to desperacko, bo jak nie będzie dobrze się sprzedawać to nie będzie kolejnej płyty, piosenek i w końcu BAM.
To trochę wygląda tak, jakby musieli błagać ludzi o kupie ich płyty, a to przecież nieprawda, cóż... W końcu się ogarną. :))
dziękuję za komentarz :))
-K xx
Rozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Rose robi coś za pieniądze, ale się nie puszcza, to pewne. Może ma jakieś nielegalne walki? Stąd te siniaki.
Tak mi szkoda Leondre, w tym rozdziale pokazał, że jednak ma uczucia. ☺ Ale jak wolałam od początku, żeby Charlie był z Rose, to teraz nadal tego chcę.
Charlie jest chujem. Ma się ogarnąć, on nawet nie wie, co się stało między Rose, a Leo, ale i tak znienawidził ją.
Życzę weny i czekam na następny.
Odbiegając od FF.
Chłopcy, czy tylko według mnie się strasznie zmienili? Wszędzie namawiają na kupowanie ep-ki. To jest męczące. Przez takie gówno mogą stracić dużo fanek. Ja już się od nich oddalam, ale naprawdę mi na nich zależy. Co o tym myślisz?
Hej, hej
UsuńOgólnie tak jak napisałam wyżej, myślę że to lekko desperackie, ale muszą robić reklamę xD
Dziękuję za komentarz :))
-K xx
Rozdział jak zawsze świetny.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że Rose robi coś za pieniądze, ale się nie puszcza, to pewne. Może ma jakieś nielegalne walki? Stąd te siniaki.
Tak mi szkoda Leondre, w tym rozdziale pokazał, że jednak ma uczucia. ☺ Ale jak wolałam od początku, żeby Charlie był z Rose, to teraz nadal tego chcę.
Charlie jest chujem. Ma się ogarnąć, on nawet nie wie, co się stało między Rose, a Leo, ale i tak znienawidził ją.
Życzę weny i czekam na następny.
Odbiegając od FF.
Chłopcy, czy tylko według mnie się strasznie zmienili? Wszędzie namawiają na kupowanie ep-ki. To jest męczące. Przez takie gówno mogą stracić dużo fanek. Ja już się od nich oddalam, ale naprawdę mi na nich zależy. Co o tym myślisz?
Hej! Rozdział jest fantastyczny!!! Cieszę się, że dodałaś! Przynajmniej jeden plus dzisiejszego dnia.
OdpowiedzUsuńNadal się zastanawiam o co chodzi z Rose? Jeszcze ten telefon...
Szkoda mi Leondre, po tym jak załamał się po śmierci dziadka. Na szczęście Rose go wspiera. Widać, że zależy mu na niej i że żałuję tego co zrobił.
A Charlie, mógłby przestać być taki podły w stosunku do Rose, okey?
A co do rozpoczęcia, nie było najgorzej. Trochę się bałam, bo nie znałam nikogo, że szkoły. Tylko dwóch chłopaków z podstawówki, ale nie utrzymywałam z nimi kontaktu. Ale ogólnie może być. A jutro mam na 8. Tak mi się nie chcę...
Mam rozszerzoną matmę i fizykę, koszmar. A ty?
Boże dziewczyno podziwiam, fizyka to najgorsze co może być. Ja jestem bardziej humanistką: wos, historia i polski.
UsuńDziękuję za komentarz :))
-K xx
O jeju Rose wreszcie opuscila pokoj! XD A wgl tez myslalm ze Rose ma taką "prace". I niech oni wszyscy (Leo, Rose, Chrlie, Will) popadają na spokojnie i powiedzą sobie całą prawdę. Ok? EJ wgl przeczytałam twoje stare ff. Ryczalam ciągle, a czytałam od 20 do 4 rano xd. Naprawdę cie podziwiam bo piszesz świetnie!! 💙
OdpowiedzUsuńHejka <3 Nie moge znieść tej nienawiści między Charliem i Rose :( początki były takie słodkie a teraz jest co?! no pytam sie!! coś ty z nimi zrobiła :'( Niech sie każdy po kolei ogarnie. I żeby chociaż z Willem Rose poprawiła kontakt.
OdpowiedzUsuńNo więc czekam na next! ♥ ♥ ♥
Chce next szybko!!!!
OdpowiedzUsuńProsze?
Laska kocham Cie za tego bloga.
OdpowiedzUsuńCzekałam do 1 września bo miał być rozdział, najlepsze ff i tyle no. Nawet nie wiesz jaki banan jest na mojej twarzy jak widzę ze jest nowy rozdział, podjarka . Więc jeszcze raz KC za twoja glowe to tego, do następnego . A no i milej nauki w szkoleXD ❤
KOMENTARZEM ZMUSZAM CIĘ DO NASTEPNEGO ROZDZIAŁU JAK NAJSZYBCIEJ<3
OdpowiedzUsuńNa rozpoczęciu w miarę, parę słabych informacji, parę dobrych...ale plan jest nawet oki.
Co do rozdziału to był tak kochany , jejuś. Mega podoba mi się akcja, Charls mnie nawet nie wkurzał, a Leo był tak słodki haha.
Życzę Ci powodzenia w szkole i pisaniu, kocham<3
Kolego miał cię podwieźć, tak? 8)) jasne, jasne
OdpowiedzUsuńKobieto, ty weź to lepiej poprawiaj albo przesyłaj mi żebym ci poprawiła, bo po prostu mnie szlag trafia, no
A teraz
ROSE, LUBIE CIE I WOG, ALE NIE MOŻESZ TAK PO PROSTU SIĘ PRZYTULAĆ DO DEVRIES'A
JA ROZUMIEM, ŻE JEGO DZIADEK UMARŁ, NO ALE SĄ JAKIEŚ GRANICE, TAK?
A LENEHAN? CHUJEK MAŁY PO PROSTU
JA MU DAM
NO, JA KOŃCZE CO
TWOJA IDOLKA NA ZAWSZE
~MASŁO <3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3<3
JUTRO ROZDZIAŁ, BO INACZEJ POGADAMY;')
OdpowiedzUsuńWILL IDIOTO, CO TY POWIEDZIAŁEŚ, ZABIJE CIĘ TAK JAK CHARLIEGO, ROZUMIESZ?
ROSIE, POWIEDZ MU O WSZYSTKIM, BO ESTEM CIEKAWA BŁAGAM
JEDZIESZ NA JAKIS KONCERT?
Jesteś niesamowita serio!
OdpowiedzUsuńChyba też jestem taka sama jak Charli xD
Czekam na next kochana!
Oby był szybko bo nie wytrzymam i będę o tym na lekcjach myśleć xD a rozdział wspaniały po prostu cudo trochę hamsko że strony Rose że nawet willowi nie mówi o co cho strasznie mnie to ciekawi ale też hamsko ze strony Willa ze uważa że się puszcza mam nadzieje ze w następnym rozdziale będzie wytłumaczone o co chodzi z tym Michaelem i samuelem i że zaufa willowi kurde ale charlie starsznie się zmienił ehh dobra za bardzo to przeżywam 😂😂😂😂 czekam na nexta kocham ❤❤👑
OdpowiedzUsuńP.S napisz książkę u ją wydaj ❤❤😘
Super rozdział jak zwykle ���� a rozdział dawaj jak najszybciej bo się doczekając nie mogę :3
OdpowiedzUsuńMega 😻 nie mogę doczekać się następnego 💞
OdpowiedzUsuńDAWAJ NEXTA, BO JA ZARAZ ZEJDĘ.
OdpowiedzUsuńW sumie najbardziej czekam na moment, w którym Charlie dowie się dlaczego Rosę zerwała z Leo. Będzie mu głupio XDD
**Rose Autokorekta ;___;
UsuńMam tak samo ;3
UsuńRozdział świetny ! Nie mogę się doczekać następnego, i niech ten Charlie się ogarnie a Rose powie wszystko Willowi. Jestem jeszcze ciekawa o co chodzi z Michelem i Samuelem. Mam nadzieje że rozdział pojawi się jak najszybciej 😘😘😘😘
OdpowiedzUsuńTERAZ SPRAWDZAM CO CHWILE KIEDY ROZDZIAŁ
OdpowiedzUsuńPostaram się na dziś wieczorem, albo jutro:))
Usuń-K xx