Zaśmiałam się krótko i pokręciłam głową z niedowierzaniem.
No tak...
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam przed siebie.
-Rose! -usłyszałam i zostałam przyparta do szafek. Spuściłam tylko głowę żeby nie zobaczył łez, które napłynęły mi do oczu.
-Odsuń się. -chciałam go odepchnąć, ale ani drgnął.
-Spójrz na mnie. -poprosił i uniósł mój podbródek. -Nie płacz, proszę.
-Wiedziałam, że tak będzie. Pobawiłeś się moimi uczuciami przez kilka dni, już mam dość... -znów próbowałam go odepchnąć.
-Rosie to nie tak. Ja zrobiłem to dla ciebie.
-Dla mnie? Nie bądź śmieszny. Kłamałeś, że coś do mnie czujesz, zdradziłeś, a na koniec powiedziałeś, że nigdy nie byliśmy razem... I to wszystko zrobiłeś dla mnie?!
-Przestań kurwa krzyczeć. -momentalnie zamknęłam buzie i nie miałam już nic do powiedzenia.-Posłuchaj mnie. Przepraszam... Nie o to mi chodziło. Jesteś dla mnie ważna, cholernie ważna. -patrzył intensywnie w moje oczy, a ja uważnie słuchałam. -Nie o to mi chodziło, gdy powiedziałem, że nie jesteśmy razem. W sumie nie jesteśmy...oficjalnie. Po prostu nigdy nie powiedziałaś, że jestem twoim chłopakiem, nie byłem pewien czy mogę tak o nas myśleć.
Zrozumiałam już wszystko, przecież nigdy nie stwierdziliśmy, że jesteśmy razem. A on powiedział....że mu na mnie zależy.
Patrzyliśmy na siebie dłuższą chwilę i oboje wybuchliśmy śmiechem.
-Nienawidzę cię. -szepnęłam i wtuliłam się w niego.
-Przepraszam. -pocałował mnie w głowę. -Przyrzekam, nic nie było z Jennifer, chciałem tylko żeby poczuli się jak ty, gdy Jack cię tak potraktował.
-Nie możesz tak robić. Co było między mną a Jackiem to było, nie chcę się mu odpłacać.
-Przepraszam. -szepnął. -Rose... To zostaniesz moją dziewczyną. -odsunął się by na mnie spojrzeć.
-Oczywiście, myślałam, że od soboty jesteśmy razem. -zaśmieliśmy się. Leo złożył krótki pocałunek na moich ustach i znów mnie przytulił.-Chodźmy lepiej na lekcję.
-Nie, jeszcze trochę. -wbił się w moje usta. -Może wrócimy do domu? -zaproponował po chwili.
-Zwariowałeś? Mama mnie zabije...
-Nie zabije... -uśmiechnął się i znów zbliżył usta do moich.
-Nie. Idziemy na lekcje. -pociągnęłam go za rękę i wróciliśmy do klasy.
Szczerze? W dupie mam już te wszystkie spojrzenia. Jestem szczęśliwa, a to co myślą inni jest nieistotne.
Ciężko się skupić na lekcji siedząc z Leo w ławce. Nie wiem dlaczego, ale ciągle musi mnie dotykać, albo kładzie rękę na moim kolanie albo trzyma mnie za rękę. I jak tu się skupić na temacie?
Najśmieszniejsze, może trochę dziwne jest to, że na stołówce chyba się nudził i przyglądał się mojej dłoni.
Każdy palec, paznokieć pomalowany na czarno, pierścionek, pewnie zna już na pamięć.
Jego skupiona mina była przezabawna i wszyscy się z niego naśmiewali, a on nie zwrócił na to uwagi.
-Zaraz powie, że masz źle zrobione paznokcie. -skomentowała Perry, koleżanka Will'a i Charlie'go.
-Już mi się ręka zaczyna pocić. -wyrwałam dłoń.
Chłopak nic nie powiedział tylko objął mnie ramieniem i pocałował w policzek.
-Idziemy po szkole do skateparku?
-Ja spotykam się z Drakem. -oznajmiła Perry.
-Oj no weź nie zostawiaj mnie z nimi samej. -poprosiłam.
-Pff my ciebie nie zapraszamy. -Loczek wystawił język w moją stronę.
-Ja nie potrzebuje zaproszeniami geju. Perry to weź Draka.
Mieliśmy teraz wf, wiec poszliśmy wcześniej żeby się przebrać.
Szatnia była już pełna dziewczyn, nie obyło się bez zawistnych spojrzenia Jennifer i Juli.
Przebrałam się w kącie pomieszczenia, w szare dresy i zwykły biały t-shirt, przylegający do ciała. Jak najszybciej się dało wyszła na korytarz gdzie czekał już Leo.
-Jennifer niedługo zabije mnie swoim wzrokiem. -powiedziałam wiążąc włosy.
-Mam z nią pogadać?
-Już dość zrobiłeś. Chodź na salę. -złapałam go za dłoń.
Chłopcy grali w piłkę, a my poszłyśmy na bieżnie.
*miesiąc później*
Związek z Leo jest wspaniały. Praktycznie cały czas spędzamy razem. Trochę denerwuje mnie jego chorobliwa zazdrość. Już nie mówię o tym, że nawet gdy jakiś chłopak zapyta o pracę domową, to robi mi awanturę, ale on jest zazdrosny nawet o Charlie'go. Charlie jak to Charlie lubi przyjść do mojego pokoju i porozmawiać, a gdy Leo się o tym dowie...
Pomimo tego jestem chyba szczęśliwa.
Mój ojciec nie znalazł nadal lepszej pracy.
Mama i George, tak jak mówił Will, zaręczyli się. Niby się cieszę, ale mama praktycznie nie zwraca na mnie uwagi, albo pracuję albo wychodzi gdzieś z Georgem, mam o to do niej żal. Jestem przywiązana do taty, gdy nie mam go na codzień potrzebuję mamy.
Jest piątek, a ja uczę się historii, super. Mam nadzieję, że zdam. Ogólnie uczę się dobrze, po prostu jest kilka przedmiotów, które idą mi gorzej i tyle.
Po 18 przyszedł Leo, położył się na moich plecach i przytulił bez słowa.
-Aż tak się stęskniłeś? -spytałam po chwili.
-Mhmm.
-Ja też. -rzuciłam go ze swoich pleców i pocałowałam.
-Czemu ty masz zawsze tak zimne dłonie? -spytał, gdy dotknęłam jego policzka.
-Zmarźluchem jestem.
Chłopak znów złączył nasze usta, tym razem w namiętny pocałunek.
-Na pewno nie chcesz iść na imprezę?-ogarnął kosmyk moich włosów za ucho, a ja położyłam głowę na jego klatce piersiowej.
-Muszę się uczyć... Poza tym imprezy to nie moja bajka.
-Szkoda...-przerwała mu moja mama, która kazała nam zejść na kolację.
Will'a nie było więc zjedliśmy we czwórkę, Leo się pożegnał i poszedł na imprezę, a ja się uczyć.
***
Obudziłam się o 6 w łóżku pełnym książek.
Eh zasnęłam.
Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy i bieliznę, a potem wzięłam prysznic.
Tanecznym krokiem zeszłam ze schodów nucąc Diamonds Rihanny. Wpadłam na pomysł... Zarzuciłam nogę przez barierkę i oparłam się o nią brzuchem. Powoli zsuwałam się w dół.
-Brałaś coś? -usłyszałam czyjś głos za sobą, wydałam z siebie cichy pisk i spadałam na twardą posadzkę. -Boże nic ci nie jest? -podbiegł do mnie Will i gdy zobaczył, że się śmieje sam do mnie dołączył.
-Musisz tak się skradać? -rozmasowałam bolące kolano.
-A ty nie możesz normalnie zejść po schodach?
-Nie ważne, czemu wracasz tak wcześnie?- weszliśmy do kuchni, a ja wyjęłam dwie miski.
-Byłem u dziewczyny, jej starzy mieli wrócić rano. -wyszczerzył się jak głupi.
-Ugh. Wiesz chociaż jak ma na imię?
-Oczywiście. -prychnął. Uniosłam brwi żeby mówił dalej. -Sara... Clara... albo Lara. -zmarszczył brwi. -Z resztą nieważne... Mogę ci opowiedzieć. -uśmiechnął się łobuzersko. -Co ta dziewczyna potrafi zrobić... -zamknął oczy i pokręcił głową.
-Fuu, Will ja chcę zjeść!
-A jak u ciebie? -ogarnął się i usiadł na blacie.
Zrobiliśmy sobie płatki z mlekiem i usiedliśmy przed telewizorem. On mi opowiadał jaka ta Lara aka Sara aka Clara była ładna, chciał opowiedzieć więcej, ale za specjalnie mnie to nie interesowało, a ja powiedziałam mu czego się nauczyłam.
Tak, Will zdecydowanie ma ciekawsze życie towarzyskie niż ja. Chociaż nie narzekam.
Fajne w Will'u jest to, że nieważne jak nudne rzeczy bym mu opowiadała on mnie wysłucha.
Rozmawialiśmy trochę, a potem chłopak poszedł spać.
Siedziałam przed telewizorem dopóki nie wstali narzeczeni. 'Kochanie może dżemiku?' 'Dziękuję, ty mi osładzasz dzień.' buzibuzibuzibuzi.
Cholera jak mam żyć w domu, gdzie moja matka całuje się z Georgem? Tak, wiem jest dorosła, ale chyba nikt nie chciałby patrzeć jak ich rodzice się migdalą. Przynajmniej ja.
W każdym razie zabrałam swoją dupe i zamknęłam się w pokoju.
Weszłam na Facebooka, gdzie miałam jedną wiadomość od... Jennifer. Bałam się ją odczytać. Poważnie, byłam pewna, że treść zawiera wulgaryzmy i treści obrażające adresata, czyli mnie.
Szczerze? Gdy zobaczyłam co mi wysłała, żałowałam, że moja wersja nie była prawdą.
Jennifer wysłała mi zdjęcie swoje i chłopaka z którym się całuje... Tym chłopakiem jest Leo.
Odłożyłam telefon, a do moich oczu napłynęły łzy.
-Brawo Rose. Jesteś idiotką. -mówiłam do siebie. -Do tego popierdoloną idiotką, która rozmawia ze swoim alter ego.
Zaczęłam płakać. Jaka ja jestem słabo.
Słaba i głupia. Zaufałam chłopakowi bez uczuć. Jak niby inaczej mogło to się skończyć?
Cały dzień Leo do mnie wydzwaniał, a ja jedynie potrafiłam wyciszyć telefon.
Po jakimś czasie zasnęłam, obudziłam się po 18, mimo to nie byłam wypoczęta, wręcz wykończona.
Patrzyłam w sufit i myślałam o tym jak porozmawiam z Leo. Najchętniej w ogóle bym z nim nie rozmawiała, wolałabym udawać, że się nie znamy, ale halo przecież on nie wie, że ja wiem.
Rose nawet twoje myśli nie mają sensu.
Usłyszałam mocne, głośne kroki na schodach i już miałam pewność, że to Leo. Tylko on i Charlie tak chodzą, z tym, że Charlie przechodzi powolno co drugi schodek, a on szybko po każdym.
Usłyszałam krótkie pukanie i od razu brunet wszedł do pokoju, gdy tylko zobaczyłam jego szeroki uśmiech poczułam łzy.
-Cześć Skarbie, dzwoniłem...Coś się stało? -z jego twarzy znikł uśmiech, gdy tylko przyjrzał się mojej twarz.
Skąd kurwa, tak sobie płakałam.
-Jak było na imprezie? -spytałam cicho i usiadłam, chłopak wyraźnie się zmieszał.
-Jak zawsze... Co się stało? -podszedł bliżej mnie, chciał dotknąć mojego policzka, ale przytrzymałam jego nadgarstek.
-Leo, ja wiem...
Brunet wciągnął głośno powietrze i splótł dłonie na karku.
Dobrze, że chociaż wie o co chodzi.
-Ja ci to wytłumaczę...
-Nie chce żadnych tłumaczeń...-wstałam i miałam kończyć moją wypowiedź, ale chłopak zasłonił mi usta dłonią.
-Nie krzycz, usiądź ja ci to wszystko wyjaśnię. -mówił tak spokojnie, że postanowiłam dać mu szansę. Chłopak odsłonił moje usta i złapał za ręce. -Usiądź. -poprosił.
Usiedliśmy na łóżku. -Rosie... Ona się na mnie rzuciła. Co ci powiedziała?
-Nie powiedziała, wysłała mi zdjęcie. -chłopak spuścił wzrok, po czym znów na mnie spojrzał.
-A to su... Rose, ona zrobiła to specjalnie, czy ty tego nie widzisz? Nigdy w życiu bym cię nie zdradził, zależy mi na tobie... -położył dłoń na moim policzku i pogładził go kciukiem. -Uwierz mi.
Jego cholerne czekoladowe, smutne oczy się wpatrywały we mnie z takim nasileniem, że sama poczułam się winna.
Przecież mu na mnie zależy na pewno tego nie zrobił. Jak w ogóle mogłam tak pomyśleć? Przecież mu na mnie zależy.
-Przepraszam.-wtuliłam się w niego, a chłopak odetchnął z ulgą.
-Nie przepraszaj. To ja przepraszam, trochę wypiłem i nie zareagowałem w porę.
Siedzieliśmy chwilę wtuleni w siebie.
-Jennifer będzie się mścić za to, że zniszczyłeś jej związek...-usiadłam prosto.
-Wiem, ale nie żałuję tego, Jack nie zasługuje na nikogo...
-Nie mów tak. Leo ona nie da nam spokoju.
-Będzie musiała, bo załatwię to inaczej.
-Przestań durniu. -zaśmiałam się. -Nigdy więcej nie pij.
-Rose, przestań. Mam pomysł, ubieraj się. -wstał i uśmiechnął się szeroko.
-Leo nie mam ochoty nigdzie iść... -pokręciłam głową.
-Nie pytam cię o zdanie.
-Eh, gdzie idziemy?
-Do kina, za to co zrobiłem możesz wybrać film.
-Dzięki za łaskę.
Przebrałam się w coś, w czym mogę wyjść, zrobiłam makijaż i wyszliśmy z domu.
-Nie gniewasz się, prawda? -spytał, gdy staliśmy już przed salą kinową.
Leo grubas wziął największy popcorn i napój, ja nie jem dużo takich rzeczy i założę się, że sam tego nie pochłonie.
-Przecież to nie twoja wina, Jennifer zrobi wszystko żeby nas skłócić.
-Ale my się nie damy Skarbie. -pocałował mnie delikatnie w usta i weszliśmy do sali.
Wybrałam jakiś dramat, lubię filmy które wyciskają łzy.
-Może zapiszę się na siłownie. -stwierdził brunet, gdy chłopak głównej bohaterki, która była w ciąży umierała, a ja siedziałam zalana łzami i aktualnie w dupie miałam swój makijaż.
-Nie masz uczuć. -spojrzałam na niego.
-Ty płaczesz? -uśmiechnął się. -Chodź tu do mnie. -pociągnął mnie za rękę, a ja usiadłam na jego kolanach i oparłam głowę o jego ramię.
-Co ona teraz zrobi? Uciekła dla niego od siostry swojej matki, on zrobił jej dziecko, a potem umarł. Chuj i tyle. Ona ma dopiero 16 lat... -wybuchłam płaczem gdy były napisy końcowe.
Wszyscy zaczęli wychodzić, a ja siedziałam wtulona w Leo i płakałam jak dziecko. Widziałam zażenowanie w jego oczach. Co poradzę, że przeżywam razem z bohaterami...
-Rosie, spokojnie, to tylko film... -zaczął mnie głaskać po głowie. Wyglądał trochę jakby przestraszył się mojego zachowania, co było zabawne.
-A co jeśli to było na faktach?
-To zapewne ta dziewczyna usunęła dziecko i znalazła nowego fagasa.
-Głupek... Chodź już. -wstałam i skierowaliśmy się do wyjścia.
Tak jak mówiłam Leo praktycznie nie wypił picia, za to zjadł połowę popcornu, którym chrupał mi nad uchem cały film. Nienawidzę tego.
Do kina chodzi się oglądać filmy, a nie jeść.
Mój chłopak dostał SMSa od Charlie'go, żebyśmy przyszli do niego.
***
-Myślałem, że się spalę ze wstydu, płakała gorzej od aktorki, której umarł chłopak. Cała sala się na nas patrzyła... Następnym razem ja wybiorę film-spojrzał na mnie.
Leo oczywiście opowiedział Will'owi i Charlie'mu jaki to ja wstyd mu zrobiłam.
-Dlatego ja oglądam z nią filmy tylko w domu. -zaśmiał się Will.
-Chcecie coś zjeść? -spytała mama Charlie'go-Karen, która również przysłuchiwała się Devries'owi.
-Jakbyś mogła, Rose pewnie nie jadła cały dzień. -spojrzał na mnie.
Nie lubię, gdy ktoś odpowiada za mnie, ale niestety mój chłopak ma do tego tendencję.
-Jasne.
-Pomogę pani. -wstałam i ruszyłam za kobietą do kuchni.
Lubię panią Karen, tak samo jak mama mojego chłopaka, obie mają doskonały kontakt ze swoimi dziećmi, nie to co moi rodzice.
Kiedyś miałam dobry kontakt z ojcem...dopóki się nie wyprowadziłam.
Zrobiłyśmy górę kanapek i zaniosłam je do salonu, gdzie siedzieli chłopcy. Kto pierwszy się na nie rzucił? Will i Charlie.
Zjadłam kanapkę, no dobra kilka, jak nie kilkanaście, byłam strasznie głodna, i nudziło mi się. Chłopcy grali w coś na konsoli, a ja postanowiłam trochę poprzeszkadzać. Usiadłam obok Leo, próbowałam się do niego przytulić, ale usłyszałam tylko 'poczekaj Rose, gram', zrobiłam to jeszcze kilka razy, ale on ciągle mnie ignorował.
Koniec tego.
Usiadłam na jego kolanach i przytuliłam mocno.
Chłopak tylko westchnął i sam się do mnie przytulił.
-Leo po co ty z nią jesteś? Nie możesz spokojnie pograć.
-Po pierwsze: mało wychodzi, po drugie: jest za leniwa na zdradę noi czasami jest naprawdę zabawna.- wszyscy wybuchli śmiechem.
-O słodki jesteś.
-Zdarza mi się. -delikatnie mnie pocałował.-Dobra, my idziemy. -wstaliśmy z kanapy.
-Gdzie? -Will spojrzał na mnie, ale sama nie wiedziałam gdzie idziemy.
-Do mnie. -oznajmił brunet.
-Rose ma być w domu o 22.
-Idioto jest 21.30. Spokojnie, odprowadzę ją.
Leo złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu Lenehana.
Nie chciałam za bardzo iść do Leo, jest już późno, a przecież nie mieszka sam. Mimo, że jego mama mnie lubi, znaczy chyba, pewnie nie chcę żeby o tak późnej porze ktoś chodziło po jej domu.
-Leo, jest już późno, pójdę już do domu.
-Przestań, zostaniesz u mnie na noc. -oznajmił gładząc kciukiem moją dłoń.
Że co? Na noc? U mojego napalonego chłopaka? To chyba, a raczej na pewno zły pomysł.
Szczerze? Boję się, że on będzie chciał, a na pewno będzie chciał, się ze mną kochać, a dla mnie jest stanowczo za wcześnie na takie rzeczy.
Mimo moich wahań, po 10 minutach siedziałam na łóżku Devries'a.
-To może film? -zaproponowałam, gdy wrócił z toalety. Spojrzał na mnie dziwnie, ale przytaknął i wziął laptopa.
-To może ja wybiorę?
-Jasne, tylko błagam, żadnych horrorów.
Brunet włączył 'Sex taśmę' i mimo znaczącej nazwy, była to fajna komedia z Cameron Diaz.
Oparłam głowę na jego ramieniu, a on jak zawsze nie mógł się powstrzymać przed włożeniem ręki pod moją bluzkę, kręcił kółeczka na moim biodrze, przez co nie mogłam się skupić na filmie.
W pewnym momencie zmusił mnie do podniesienia głowy i zaczął namiętnie całować. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a gdy uchyliłam lekko usta, posadził mnie na swoich kolanach nie przestając mnie całować. Rękoma suną coraz wyżej, aż dotarł do materiały mojego stanika, a moja czerwona lampka się zapaliła.
-Leo. -odsunęłam się od niego. -Skończmy film.
Chłopak mocno bił się w moje usta.
-Jasne.
Położyłam się obok, a on mnie przytulił.
Napisałam do Will'a, że nie wracam na noc, na co otrzymałam odpowiedź: "Nie. Jesteś niepełnoletnia. Masz pięć minut, potem dzwonię na policję"
Po pięciu minutach kolejna:"We trójkę nie wracajcie."
Zastanawiałam się jaką trójkę. Ja, Leo i nasze dziecko. Miło z jego strony, że planuje dziecko za nas.
-Głupek. -zaśmiałam się pod nosem.
-Co?
-Nie,nic. Jestem już zmęczona, możemy się położyć?
-Jasne. -wstał i wyjął z szafy jakiś t-shirt.
-A spodnie? -uniosłam brwi.
-Eh. Jesteśmy razem, dlaczego się mnie wstydzisz?
-Leo jesteśmy ze sobą tylko miesiąc. -wzięłam t-shirt i spodnie, które musiałam sobie sama wyjąć, bo brunet powiedział, że mi ich nie da i poszłam wziąć prysznic, potem się wymieniliśmy.
-Uwielbiam cię w moich ubraniach. -uśmiechnął się, gdy wrócił z łazienki. Był w szarych dresach, a mokre kosmyki włosów opadły na czoło.
-To co śpisz na ziemi? -zadałam retoryczne pytanie i położyłam jedną z poduszek na podłogę.
-Chyba sobie żartujesz.-położył ją na łóżko.
-Nie. -znowu ją zrzuciłam.
-Rose. -położył ją na łóżko i zaczęło się, ja zrzucałam, a on kładł poduszki na łóżko. Skończyło się tym, że położył się na mnie swoim cielskiem, całował i lizał moją szyję, a ja śmiałam się jak głupia, bo mam tam łaskotki.
Wkońcu zrobiłam coś okropnego, okrutnego, złego i niemiłego, a mianowicie kopnęłam go w krocze....ale niechcący.
Brunet opadł na łóżko i zwinął się w kulkę.
-Cholera Rose.
-Przepraszam. -powiedziałam ze skrucha i pogłaskałam go po plecach. -Nie chciałam. Żyjesz?
-Umieram kurwa... Ugh. Czemu zawsze tam?
-Oj nie chciałam. Bądź facetem i nie mazgaj się. -tym razem delikatnie uderzyłam go w ramię.
-Chciałbym cię nienawidzić, ale nie potrafię. -usiadł prosto. -Pewnie jesteś zmęczona, połóż się, a ja muszę załatwić jeszcze kilka spraw.
-O pierwszej w nocy?
-Artystą się jest dwa cztery na dobę.
Wygodnie położyłam się na łóżku, a Leo usiadł na ziemi z laptopem i załatwiał swoje sprawy.
___________________________
Siemson!
Jak tam początek wakacji? Czemu jest tak, że mogę spać do której mi się chce, a wstaję po 7? ;/ lipa
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Ogólnie to mam pierdylion pomysłów, ale muszę jakoś rozkręcić akcje, co mi w ogóle nie idzie. No nic, jakoś sobie poradzę, a gdy to się stanie to...bójcie się XD
no
A i taka sprawa, od następnego tygodnia będę się opiekować dzieckiem XD #babysitter #jo #myfirstjob
śmiesznie będzie pracować XD
Wracając...Rozdziały hehe Niestety będą prawdopodobnie rzadziej ;/
Pisanie rozdziałów nie jest dla mnie jakimś wielkim problemem, raczej ich poprawianie. Piszę na telefonie więc znajduję jakoś czas, ale poprawianie...1. nie lubię tego robić. 2. zajmuje mi to trochę czasu.
DOBRA KONIEC.
Uważajcie na siebie w wakacje, chyba wiadomo co nastolatkom przychodzi do głowy, gdy mają za dużo czasu XDXDXD serio, bawmy się, ale z głową (szczególnie do Zuzki (mistrzu XD)).
No, mam nadzieję, że rok szkolny was wymęczył i rozerwiecie się teraz XD Moje wakacje zaczną się od sierpnia i tak strasznie nie mogę się doczekać ;//
Love
-Kate xx
Obudziłam się o 6 w łóżku pełnym książek.
Eh zasnęłam.
Wyciągnęłam z szafy czyste ciuchy i bieliznę, a potem wzięłam prysznic.
Tanecznym krokiem zeszłam ze schodów nucąc Diamonds Rihanny. Wpadłam na pomysł... Zarzuciłam nogę przez barierkę i oparłam się o nią brzuchem. Powoli zsuwałam się w dół.
-Brałaś coś? -usłyszałam czyjś głos za sobą, wydałam z siebie cichy pisk i spadałam na twardą posadzkę. -Boże nic ci nie jest? -podbiegł do mnie Will i gdy zobaczył, że się śmieje sam do mnie dołączył.
-Musisz tak się skradać? -rozmasowałam bolące kolano.
-A ty nie możesz normalnie zejść po schodach?
-Nie ważne, czemu wracasz tak wcześnie?- weszliśmy do kuchni, a ja wyjęłam dwie miski.
-Byłem u dziewczyny, jej starzy mieli wrócić rano. -wyszczerzył się jak głupi.
-Ugh. Wiesz chociaż jak ma na imię?
-Oczywiście. -prychnął. Uniosłam brwi żeby mówił dalej. -Sara... Clara... albo Lara. -zmarszczył brwi. -Z resztą nieważne... Mogę ci opowiedzieć. -uśmiechnął się łobuzersko. -Co ta dziewczyna potrafi zrobić... -zamknął oczy i pokręcił głową.
-Fuu, Will ja chcę zjeść!
-A jak u ciebie? -ogarnął się i usiadł na blacie.
Zrobiliśmy sobie płatki z mlekiem i usiedliśmy przed telewizorem. On mi opowiadał jaka ta Lara aka Sara aka Clara była ładna, chciał opowiedzieć więcej, ale za specjalnie mnie to nie interesowało, a ja powiedziałam mu czego się nauczyłam.
Tak, Will zdecydowanie ma ciekawsze życie towarzyskie niż ja. Chociaż nie narzekam.
Fajne w Will'u jest to, że nieważne jak nudne rzeczy bym mu opowiadała on mnie wysłucha.
Rozmawialiśmy trochę, a potem chłopak poszedł spać.
Siedziałam przed telewizorem dopóki nie wstali narzeczeni. 'Kochanie może dżemiku?' 'Dziękuję, ty mi osładzasz dzień.' buzibuzibuzibuzi.
Cholera jak mam żyć w domu, gdzie moja matka całuje się z Georgem? Tak, wiem jest dorosła, ale chyba nikt nie chciałby patrzeć jak ich rodzice się migdalą. Przynajmniej ja.
W każdym razie zabrałam swoją dupe i zamknęłam się w pokoju.
Weszłam na Facebooka, gdzie miałam jedną wiadomość od... Jennifer. Bałam się ją odczytać. Poważnie, byłam pewna, że treść zawiera wulgaryzmy i treści obrażające adresata, czyli mnie.
Szczerze? Gdy zobaczyłam co mi wysłała, żałowałam, że moja wersja nie była prawdą.
Jennifer wysłała mi zdjęcie swoje i chłopaka z którym się całuje... Tym chłopakiem jest Leo.
Odłożyłam telefon, a do moich oczu napłynęły łzy.
-Brawo Rose. Jesteś idiotką. -mówiłam do siebie. -Do tego popierdoloną idiotką, która rozmawia ze swoim alter ego.
Zaczęłam płakać. Jaka ja jestem słabo.
Słaba i głupia. Zaufałam chłopakowi bez uczuć. Jak niby inaczej mogło to się skończyć?
Cały dzień Leo do mnie wydzwaniał, a ja jedynie potrafiłam wyciszyć telefon.
Po jakimś czasie zasnęłam, obudziłam się po 18, mimo to nie byłam wypoczęta, wręcz wykończona.
Patrzyłam w sufit i myślałam o tym jak porozmawiam z Leo. Najchętniej w ogóle bym z nim nie rozmawiała, wolałabym udawać, że się nie znamy, ale halo przecież on nie wie, że ja wiem.
Rose nawet twoje myśli nie mają sensu.
Usłyszałam mocne, głośne kroki na schodach i już miałam pewność, że to Leo. Tylko on i Charlie tak chodzą, z tym, że Charlie przechodzi powolno co drugi schodek, a on szybko po każdym.
Usłyszałam krótkie pukanie i od razu brunet wszedł do pokoju, gdy tylko zobaczyłam jego szeroki uśmiech poczułam łzy.
-Cześć Skarbie, dzwoniłem...Coś się stało? -z jego twarzy znikł uśmiech, gdy tylko przyjrzał się mojej twarz.
Skąd kurwa, tak sobie płakałam.
-Jak było na imprezie? -spytałam cicho i usiadłam, chłopak wyraźnie się zmieszał.
-Jak zawsze... Co się stało? -podszedł bliżej mnie, chciał dotknąć mojego policzka, ale przytrzymałam jego nadgarstek.
-Leo, ja wiem...
Brunet wciągnął głośno powietrze i splótł dłonie na karku.
Dobrze, że chociaż wie o co chodzi.
-Ja ci to wytłumaczę...
-Nie chce żadnych tłumaczeń...-wstałam i miałam kończyć moją wypowiedź, ale chłopak zasłonił mi usta dłonią.
-Nie krzycz, usiądź ja ci to wszystko wyjaśnię. -mówił tak spokojnie, że postanowiłam dać mu szansę. Chłopak odsłonił moje usta i złapał za ręce. -Usiądź. -poprosił.
Usiedliśmy na łóżku. -Rosie... Ona się na mnie rzuciła. Co ci powiedziała?
-Nie powiedziała, wysłała mi zdjęcie. -chłopak spuścił wzrok, po czym znów na mnie spojrzał.
-A to su... Rose, ona zrobiła to specjalnie, czy ty tego nie widzisz? Nigdy w życiu bym cię nie zdradził, zależy mi na tobie... -położył dłoń na moim policzku i pogładził go kciukiem. -Uwierz mi.
Jego cholerne czekoladowe, smutne oczy się wpatrywały we mnie z takim nasileniem, że sama poczułam się winna.
Przecież mu na mnie zależy na pewno tego nie zrobił. Jak w ogóle mogłam tak pomyśleć? Przecież mu na mnie zależy.
-Przepraszam.-wtuliłam się w niego, a chłopak odetchnął z ulgą.
-Nie przepraszaj. To ja przepraszam, trochę wypiłem i nie zareagowałem w porę.
Siedzieliśmy chwilę wtuleni w siebie.
-Jennifer będzie się mścić za to, że zniszczyłeś jej związek...-usiadłam prosto.
-Wiem, ale nie żałuję tego, Jack nie zasługuje na nikogo...
-Nie mów tak. Leo ona nie da nam spokoju.
-Będzie musiała, bo załatwię to inaczej.
-Przestań durniu. -zaśmiałam się. -Nigdy więcej nie pij.
-Rose, przestań. Mam pomysł, ubieraj się. -wstał i uśmiechnął się szeroko.
-Leo nie mam ochoty nigdzie iść... -pokręciłam głową.
-Nie pytam cię o zdanie.
-Eh, gdzie idziemy?
-Do kina, za to co zrobiłem możesz wybrać film.
-Dzięki za łaskę.
Przebrałam się w coś, w czym mogę wyjść, zrobiłam makijaż i wyszliśmy z domu.
-Nie gniewasz się, prawda? -spytał, gdy staliśmy już przed salą kinową.
Leo grubas wziął największy popcorn i napój, ja nie jem dużo takich rzeczy i założę się, że sam tego nie pochłonie.
-Przecież to nie twoja wina, Jennifer zrobi wszystko żeby nas skłócić.
-Ale my się nie damy Skarbie. -pocałował mnie delikatnie w usta i weszliśmy do sali.
Wybrałam jakiś dramat, lubię filmy które wyciskają łzy.
-Może zapiszę się na siłownie. -stwierdził brunet, gdy chłopak głównej bohaterki, która była w ciąży umierała, a ja siedziałam zalana łzami i aktualnie w dupie miałam swój makijaż.
-Nie masz uczuć. -spojrzałam na niego.
-Ty płaczesz? -uśmiechnął się. -Chodź tu do mnie. -pociągnął mnie za rękę, a ja usiadłam na jego kolanach i oparłam głowę o jego ramię.
-Co ona teraz zrobi? Uciekła dla niego od siostry swojej matki, on zrobił jej dziecko, a potem umarł. Chuj i tyle. Ona ma dopiero 16 lat... -wybuchłam płaczem gdy były napisy końcowe.
Wszyscy zaczęli wychodzić, a ja siedziałam wtulona w Leo i płakałam jak dziecko. Widziałam zażenowanie w jego oczach. Co poradzę, że przeżywam razem z bohaterami...
-Rosie, spokojnie, to tylko film... -zaczął mnie głaskać po głowie. Wyglądał trochę jakby przestraszył się mojego zachowania, co było zabawne.
-A co jeśli to było na faktach?
-To zapewne ta dziewczyna usunęła dziecko i znalazła nowego fagasa.
-Głupek... Chodź już. -wstałam i skierowaliśmy się do wyjścia.
Tak jak mówiłam Leo praktycznie nie wypił picia, za to zjadł połowę popcornu, którym chrupał mi nad uchem cały film. Nienawidzę tego.
Do kina chodzi się oglądać filmy, a nie jeść.
Mój chłopak dostał SMSa od Charlie'go, żebyśmy przyszli do niego.
***
-Myślałem, że się spalę ze wstydu, płakała gorzej od aktorki, której umarł chłopak. Cała sala się na nas patrzyła... Następnym razem ja wybiorę film-spojrzał na mnie.
Leo oczywiście opowiedział Will'owi i Charlie'mu jaki to ja wstyd mu zrobiłam.
-Dlatego ja oglądam z nią filmy tylko w domu. -zaśmiał się Will.
-Chcecie coś zjeść? -spytała mama Charlie'go-Karen, która również przysłuchiwała się Devries'owi.
-Jakbyś mogła, Rose pewnie nie jadła cały dzień. -spojrzał na mnie.
Nie lubię, gdy ktoś odpowiada za mnie, ale niestety mój chłopak ma do tego tendencję.
-Jasne.
-Pomogę pani. -wstałam i ruszyłam za kobietą do kuchni.
Lubię panią Karen, tak samo jak mama mojego chłopaka, obie mają doskonały kontakt ze swoimi dziećmi, nie to co moi rodzice.
Kiedyś miałam dobry kontakt z ojcem...dopóki się nie wyprowadziłam.
Zrobiłyśmy górę kanapek i zaniosłam je do salonu, gdzie siedzieli chłopcy. Kto pierwszy się na nie rzucił? Will i Charlie.
Zjadłam kanapkę, no dobra kilka, jak nie kilkanaście, byłam strasznie głodna, i nudziło mi się. Chłopcy grali w coś na konsoli, a ja postanowiłam trochę poprzeszkadzać. Usiadłam obok Leo, próbowałam się do niego przytulić, ale usłyszałam tylko 'poczekaj Rose, gram', zrobiłam to jeszcze kilka razy, ale on ciągle mnie ignorował.
Koniec tego.
Usiadłam na jego kolanach i przytuliłam mocno.
Chłopak tylko westchnął i sam się do mnie przytulił.
-Leo po co ty z nią jesteś? Nie możesz spokojnie pograć.
-Po pierwsze: mało wychodzi, po drugie: jest za leniwa na zdradę noi czasami jest naprawdę zabawna.- wszyscy wybuchli śmiechem.
-O słodki jesteś.
-Zdarza mi się. -delikatnie mnie pocałował.-Dobra, my idziemy. -wstaliśmy z kanapy.
-Gdzie? -Will spojrzał na mnie, ale sama nie wiedziałam gdzie idziemy.
-Do mnie. -oznajmił brunet.
-Rose ma być w domu o 22.
-Idioto jest 21.30. Spokojnie, odprowadzę ją.
Leo złapał mnie za rękę i wyszliśmy z domu Lenehana.
Nie chciałam za bardzo iść do Leo, jest już późno, a przecież nie mieszka sam. Mimo, że jego mama mnie lubi, znaczy chyba, pewnie nie chcę żeby o tak późnej porze ktoś chodziło po jej domu.
-Leo, jest już późno, pójdę już do domu.
-Przestań, zostaniesz u mnie na noc. -oznajmił gładząc kciukiem moją dłoń.
Że co? Na noc? U mojego napalonego chłopaka? To chyba, a raczej na pewno zły pomysł.
Szczerze? Boję się, że on będzie chciał, a na pewno będzie chciał, się ze mną kochać, a dla mnie jest stanowczo za wcześnie na takie rzeczy.
Mimo moich wahań, po 10 minutach siedziałam na łóżku Devries'a.
-To może film? -zaproponowałam, gdy wrócił z toalety. Spojrzał na mnie dziwnie, ale przytaknął i wziął laptopa.
-To może ja wybiorę?
-Jasne, tylko błagam, żadnych horrorów.
Brunet włączył 'Sex taśmę' i mimo znaczącej nazwy, była to fajna komedia z Cameron Diaz.
Oparłam głowę na jego ramieniu, a on jak zawsze nie mógł się powstrzymać przed włożeniem ręki pod moją bluzkę, kręcił kółeczka na moim biodrze, przez co nie mogłam się skupić na filmie.
W pewnym momencie zmusił mnie do podniesienia głowy i zaczął namiętnie całować. Przejechał językiem po mojej dolnej wardze, a gdy uchyliłam lekko usta, posadził mnie na swoich kolanach nie przestając mnie całować. Rękoma suną coraz wyżej, aż dotarł do materiały mojego stanika, a moja czerwona lampka się zapaliła.
-Leo. -odsunęłam się od niego. -Skończmy film.
Chłopak mocno bił się w moje usta.
-Jasne.
Położyłam się obok, a on mnie przytulił.
Napisałam do Will'a, że nie wracam na noc, na co otrzymałam odpowiedź: "Nie. Jesteś niepełnoletnia. Masz pięć minut, potem dzwonię na policję"
Po pięciu minutach kolejna:"We trójkę nie wracajcie."
Zastanawiałam się jaką trójkę. Ja, Leo i nasze dziecko. Miło z jego strony, że planuje dziecko za nas.
-Głupek. -zaśmiałam się pod nosem.
-Co?
-Nie,nic. Jestem już zmęczona, możemy się położyć?
-Jasne. -wstał i wyjął z szafy jakiś t-shirt.
-A spodnie? -uniosłam brwi.
-Eh. Jesteśmy razem, dlaczego się mnie wstydzisz?
-Leo jesteśmy ze sobą tylko miesiąc. -wzięłam t-shirt i spodnie, które musiałam sobie sama wyjąć, bo brunet powiedział, że mi ich nie da i poszłam wziąć prysznic, potem się wymieniliśmy.
-Uwielbiam cię w moich ubraniach. -uśmiechnął się, gdy wrócił z łazienki. Był w szarych dresach, a mokre kosmyki włosów opadły na czoło.
-To co śpisz na ziemi? -zadałam retoryczne pytanie i położyłam jedną z poduszek na podłogę.
-Chyba sobie żartujesz.-położył ją na łóżko.
-Nie. -znowu ją zrzuciłam.
-Rose. -położył ją na łóżko i zaczęło się, ja zrzucałam, a on kładł poduszki na łóżko. Skończyło się tym, że położył się na mnie swoim cielskiem, całował i lizał moją szyję, a ja śmiałam się jak głupia, bo mam tam łaskotki.
Wkońcu zrobiłam coś okropnego, okrutnego, złego i niemiłego, a mianowicie kopnęłam go w krocze....ale niechcący.
Brunet opadł na łóżko i zwinął się w kulkę.
-Cholera Rose.
-Przepraszam. -powiedziałam ze skrucha i pogłaskałam go po plecach. -Nie chciałam. Żyjesz?
-Umieram kurwa... Ugh. Czemu zawsze tam?
-Oj nie chciałam. Bądź facetem i nie mazgaj się. -tym razem delikatnie uderzyłam go w ramię.
-Chciałbym cię nienawidzić, ale nie potrafię. -usiadł prosto. -Pewnie jesteś zmęczona, połóż się, a ja muszę załatwić jeszcze kilka spraw.
-O pierwszej w nocy?
-Artystą się jest dwa cztery na dobę.
Wygodnie położyłam się na łóżku, a Leo usiadł na ziemi z laptopem i załatwiał swoje sprawy.
___________________________
Siemson!
Jak tam początek wakacji? Czemu jest tak, że mogę spać do której mi się chce, a wstaję po 7? ;/ lipa
Mam nadzieję, że rozdział się podobał. Ogólnie to mam pierdylion pomysłów, ale muszę jakoś rozkręcić akcje, co mi w ogóle nie idzie. No nic, jakoś sobie poradzę, a gdy to się stanie to...bójcie się XD
no
A i taka sprawa, od następnego tygodnia będę się opiekować dzieckiem XD #babysitter #jo #myfirstjob
śmiesznie będzie pracować XD
Wracając...Rozdziały hehe Niestety będą prawdopodobnie rzadziej ;/
Pisanie rozdziałów nie jest dla mnie jakimś wielkim problemem, raczej ich poprawianie. Piszę na telefonie więc znajduję jakoś czas, ale poprawianie...1. nie lubię tego robić. 2. zajmuje mi to trochę czasu.
DOBRA KONIEC.
Uważajcie na siebie w wakacje, chyba wiadomo co nastolatkom przychodzi do głowy, gdy mają za dużo czasu XDXDXD serio, bawmy się, ale z głową (szczególnie do Zuzki (mistrzu XD)).
No, mam nadzieję, że rok szkolny was wymęczył i rozerwiecie się teraz XD Moje wakacje zaczną się od sierpnia i tak strasznie nie mogę się doczekać ;//
Love
-Kate xx