*miesiąc później *
Po tym jak Charlie zagroził Jack'owi, chłopak boi się na mnie nawet spojrzeć. Na rękę mi to. Odwołał to, co powiedział całej naszej klasie, że zerwał ze mną, bo jestem sztywniarą i po prostu, zerwaliśmy obustronnie.
I tak cała klasa mnie nie lubi, na lekcjach siedzę sama, a przerwy spędzam z Will'em i jego znajomymi.
Mój ojciec nadal nie znalazł nowej pracy.
Po tym jak Charlie zagroził Jack'owi, chłopak boi się na mnie nawet spojrzeć. Na rękę mi to. Odwołał to, co powiedział całej naszej klasie, że zerwał ze mną, bo jestem sztywniarą i po prostu, zerwaliśmy obustronnie.
I tak cała klasa mnie nie lubi, na lekcjach siedzę sama, a przerwy spędzam z Will'em i jego znajomymi.
Mój ojciec nadal nie znalazł nowej pracy.
Tato szybciej, bo ja czekam!
Kolejny dzień w szkole. Ubrałam się i ogarnęłam.
Kolejny dzień w szkole. Ubrałam się i ogarnęłam.
Jadę dziś sama, Will miał na wcześniejszą godzinę. Założyłam słuchawki, więc droga minęła dość fajnie, w ten sposób izoluje się od świata. Jestem tylko ja, muzyka i moje myśli.
Usiadłam w mojej ławce, nadal wszyscy na mnie patrzą, Jack w tej klasie jest lubiany, więc wszyscy są przeciwko mnie. Inaczej jest w szkole, Will i jego znajomi są popularni, więc jestem w elicie. Czuję się trochę jak ich przydupas. Nie jestem tak przebojowa i pewna siebie jak oni, nie pasuje do tego towarzystwa.
Usiadłam w mojej ławce, nadal wszyscy na mnie patrzą, Jack w tej klasie jest lubiany, więc wszyscy są przeciwko mnie. Inaczej jest w szkole, Will i jego znajomi są popularni, więc jestem w elicie. Czuję się trochę jak ich przydupas. Nie jestem tak przebojowa i pewna siebie jak oni, nie pasuje do tego towarzystwa.
Słuchałam nauczyciela od historii, zawsze słucham. Nie potrafię się uczyć w domu, to co usłyszę zapamiętam, to co przeczytam pamiętam przez pięć sekund. Także słuchanie nauczycieli to mój jedyny ratunek, by zdać.
Do klasy weszła nasza wychowawczyni, nienawidzę jej. Odkąd zgubiliśmy się w tym lesie, ciągle bierze mnie do tablicy. Na szczęście jest nauczycielką matematyki, a to jedyny przedmiot, który ogarniam.
-Mogę wziąć na chwilę Devries'a i Nixton?
Wziąć nas?!
-Tak, oczywiście. -odpowiedział nauczyciel historii. Zmarszczyłam brwi.
Do klasy weszła nasza wychowawczyni, nienawidzę jej. Odkąd zgubiliśmy się w tym lesie, ciągle bierze mnie do tablicy. Na szczęście jest nauczycielką matematyki, a to jedyny przedmiot, który ogarniam.
-Mogę wziąć na chwilę Devries'a i Nixton?
Wziąć nas?!
-Tak, oczywiście. -odpowiedział nauczyciel historii. Zmarszczyłam brwi.
Przecież jestem niewinna! Nic nie zrobiłam... chyba.
Wstałam i powoli skierowałam się na korytarz.
-Dzień dobry. -oboje stanęliśmy przed kobietą.
-Bardzo dobry. Mówiłam, że za to co stało się na wycieczce będziecie ukarani. -patrzyła na nas, jakby czekała aż zaczniemy tłumaczyć się z wydarzenia z przed miesiąca. -Teraz jest idealny moment. Za dwa dni jest bal, przygotujecie salę.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale grzecznie przytaknęłam. -Zostaniecie dziś po lekcjach i wszystko wam powiem.
-Ale ja nie mogę zostać... -oznajmił Devries.
-Po pierwsze nie zaczyna się zdania od "ale", a po drugie trzeba było o tym wcześniej myśleć. Po lekcjach na małej sali gimnastycznej.-nauczycielka odeszła.
Zaśmiałam się i wróciłam do klasy.
Devries był wkurzony, zabrała swoje rzeczy z ławki z Jeremy'm, zrzucił moją torbę z krzesełka i usiadł obok mnie.
A ten tu po co?
-Mamy przejebane.-oznajmił zakrywając dłonią usta. Nie rozumiem tego gestu, przecież i tak słuchać, że to on mówi.
-Pójdziemy, zrobimy swoje i wrócimy.
-Chciałabyś.
-A właściwie, co to za bal?
-W piątek jest bal Halloweenowy, będziemy musieli ozdobić całą sale. Chyba ją pojebało, że będę bawił się w te dynie i inne gówna.
-Ale nie będziemy musieli robić tego sami, prawda?
-To nasza wycha, zrobi wszystko by nas udupić.
Co?! Nawet się nie wybieram na ten bal, dlaczego mam to robić?! Mam nadzieję, że te ozdabianie będzie polegało na postawieniu trzech dyń gdzieś w kącie.
Całą lekcję brunet żalił się, że nie chce tego robić, a ja tylko przytakiwałam.
W końcu zadzwonił dzwonek, który wybawił mnie od jego zrzędzenia.
Na długiej przerwie nie chciałam siedzieć z Will'em i jego znajomymi, nie czuję się w śród nich dobrze, Charlie'go i Devries'a jeszcze jakoś zniosę, ale jego znajomi z klasy nie przypadli mi do gustu.
Usiadłam na jakimś parapecie i włożyłam słuchawki.
Potrzebowałam momentu samotności, odpoczynku od twarzy, których nienawidzę i które mnie denerwują. (czyt. cała szkoła)
Patrzyłam za okno i jadłam winogrona, które wzięłam z domu.
-Heeeej!
-Boże Lenehan chcesz żebym zawału dostała? -zapytałam łapiąc się za serce.
-Co tam? -zabrał mi jedno winogrono.
-Nic, będę musiała zostać po lekcjach.
-Leondre już mi mówił. Nie za fajnie.
-Taa.
-Czemu siedzisz sama?
-Nie sama, tylko z tobą.
-Weź... Czemu nie siedzisz z nami na stołówce?- poprawił się.
-Nie wiem, podoba mi się ten parapet.
-Jedziesz w weekend do ojca?
-Nie wiem, chyba tak.
-Mogę z tobą?
-Po co?- spojrzałam na niego.
-Nie wiem, i tak nie mam co robić.-wzruszył ramionami.
-Sorry, ale to mój ojciec i chcę spędzić z nim trochę czasu sama. Siedź sobie ze swoim ojcem.-nie chciałam być niemiła, ale kurde nie widziałam się z nim od miesiąca. Ostatnio wszyscy trzej byli ze mną i nawet nie miałam jak porozmawiać z tatą.
-Mój ojciec się do mnie nie przyznaje, więc słabo trochę.
-Co?! -zmarszczyłam brwi.-Jezu... Charlie przepraszam zapomniałam.- przybiłam sobie mentalną piątkę w twarz. Rose idiotko.
-Nie ważne...-przewrócił oczami.
-Przepraszam...
-Nie mówię ci tego żebyś się głupio poczuła.
-A poczułam się.
-Nie ważne. Idziemy na stołówkę?
-Idź, ja sobie tu posiedzę.
-W takim razie ja też.-usiadł na przeciwko mnie i rozmawialiśmy jedząc moje winogrona.
Przerwa niestety się skończyła i miałam iść na lekcje. Zeskoczyłam z parapetu.
-Zaczekaj. -poprosił blondyn i mnie przytulił.
-Dobra. Ja muszę już iść!-zaczęłam go odpychać, ale on trzymał mnie coraz mocniej.
-Co z tego? Ja też. -wziął mnie w stylu 'panny młodej' i ruszył przez korytarz.
-Charlie puszczaj mnie!- machałam nogami, wyrywałam się, ale nic z tego. Miałam tylko nadzieję, że zaniesie mnie do klasy, noi zaniósł...szkoda, że do swojej. Otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia.
-Dzień dobry. -uśmiechnął się do nauczyciela nie puszczając mnie ze swoich rąk.
-Dzień dobry Lenehan. Widzę, że masz dziewczynę, a pracę domową?
-Oczywiście.
-A czy to nie rodzina Turner'a?
-Ja jej nie znam proszę pana! - krzyknął gdzieś z końca sali Loczek. Lenehan w końcu postawił mnie na ziemię.
-Ja tu tylko sprzątam. -uniosłam ręce i poprzedzona śmiechami wyszłam z sali kierując się na matematykę z wychowawczynią. Spóźniona weszłam do klasy.
-Nixton do tablicy. -usłyszałam na wejściu. Posłusznie stanęłam przy tablicy.-Rozwiąż to zadanie. -podała mi kartkę, a ja bez większych problemów podałam wynik. Ciągle mnie bierze do tablicy w nadziei, że akurat tego nie potrafię, a ja uwielbiam ją zwodzić. Gdyby była nauczycielka chemii, to oczywiście nie byłabym taka mocna. -Dobrze, ale niestety muszę wstawić ci nieobecność. -uniosłam brwi.
-Nie może pani, nieobecność wstawia się po 5 minutach spóźnienia, Rose spóźniłam się 4 minuty i 13 sekund. Znam statut i regulamin na pamięć. -uśmiechnął się Devries. Szok to było to, co czułam. Czy on mnie broni?
-Siadaj. -warknęła nauczycielka a ja szybko poszłam do swojej ławki.
Gdy zadzwonił dzwonek powinnam kończyć lekcję, ale musiałam ozdobić tą głupią sale. Wyszłam z klasy, zobaczyłam Devries'a, który uśmiechał się do mnie.
*LEO*
Czekałem na Rose, gdy ją zobaczyłem uśmiechnąłem się i machnąłem rękę, żeby podeszła.
-Dzięki, że mnie broniłeś.
-Nie ma sprawy, idziemy?
-Tak. -ruszyliśmy w stronę sali gimnastycznej.
Nie chciałem zostawać po lekcjach, mam ciekawsze rzeczy do roboty, ale jeżeli mam być tam z Rose, to czemu nie? Chcę zaprosić ją na bal. Nie wiem dlaczego, ale krępuje się trochę, co jeśli odmówi albo jeszcze gorzej -wyśmieje? Z drugiej strony, wyśmieje? Mnie? To nie możliwe.
Weszliśmy na salę, na środku leżała piłka, Rose rzuciła swoją torbę pod ścianę i zaczęła podbijać piłkę nogą. Udawało jej się robić to do czterech razy, podszedłem do niej z zamiarem zabrania piłki. Rose spojrzała na mnie.
-Aaa! -wrzasnęła i kopnęła piłkę tak mocno, że odbiła się ona od ściany i przeleciała nad naszymi głowami. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Gdy spoważnieliśmy posłałem jej znaczące spojrzenie i zaczęliśmy biec w stronę piłki. Byłem pierwszy, zgarnąłem nogą piłkę, a brunetka próbowała mi ją odebrać, popychała mnie i ciągała we wszystkie strony, niestety jej delikatne rączki były sobie nie radziły. Gdy już się zmęczyła usiadła na ziemi.
-Co? Tak łatwo odpuszczasz?
-Nie chcę cię ośmieszyć.-zaśmiała się.
-Mnie? Ośmieszyć? Jestem mistrzem.
-E tam widziałam lepszych. -powiedziała bez emocji.
-Chodźcie tu. -usłyszeliśmy głos nauczycielki, Rose wstała i podeszliśmy do kobiety. -Macie na to dwa dni. W składziku są rzeczy. Macie zrobić to sami. Powodzenia. -odwróciła się i odeszła.
-Nienawidzi nas. -stwierdziłem.
-Tak, chyba tak. Chodź po te rzeczy. Chce mieć to z głowy.
Poszliśmy do tego składziku, gdzie było milion pudełek. Nosiliśmy je ponad 10 minut.
-Leo ja nie chcę tego robić. -dziewczyna usiadła na ziemi i zrobiła smutną minę. Wyglądała tak uroczo.
-Chodź, zrobimy to i pójdziemy coś zjeść.-trochę mi się głupio zrobiło. Miałem nadzieję, że przytaknie czy coś, a ona mnie zignorowała.
Rose stała na drabinkach i od ponad 20 minut zasłaniała okna. Ja tylko co jakiś czas podawałem jej płachty itd.
-Co tam dzieci? Kara? -przyszedł Lenehan. On tu po co? Kurde, to mój przyjaciel, ale wkurwia mnie to, że ma lepszy kontakt z Rose, niż ja.
-Niestety.
-Rosie, Słońce mam do ciebie sprawę...-zaczął. Błagam niech nie robi tego o czym myślę.
-Później, jestem zajęta. -burknęła nawet na niego nie patrząc, próbowała zaczepić zasłonę o haczyk.
-Nie ma później. -podszedł do niej i szepnął za nogę. Rose spadła z drabinek prosto w jego ramiona. Pieprzony romantyk.
-Boże, mogłeś mnie zabić! -krzyknęła zabierając włosy z twarzy.
-Nie mogłem, bo mam sprawę.-wyszczerzył się do niej i postawił na ziemię.
-Zamieniam się w słuch.
Tak... Stałem do nich tyłem i udawałem, że coś robię.
-Skoro, ani ty, ani ja nie mamy partnerów na bal... To może pójdziemy razem? -wiedziałem, po prostu wiedziałem, że o to zapyta.
-Przepraszam, ale nie wybieram się na bal.
I bardzo dobrze. Ja cię wyciągnę na bal.
-Oj no weź, będzie zabawnie.
-Charlie, nie...
-Słońce, mi odmówisz?
Ja bym na jej miejscu odmówił.
-Błagam tylko nie mów, że mamy się przebierać.
Pojebało ją. Halo to ze mną miałaś iść!
-To bal Halloweenowy, bez przebrania nas nie wpuszczą.
-Eh, no dobra.
-Świetnie! To co pomóc wam? -zapytał odwracając się do mnie.
Charlie Lenehan'ie ty jebany kłamco. Rozmawiałem z nim o Rose, mówił, że mu się nie podoba. A teraz co? Słońce... Bal... Nienawidzę go.
-Nie, jak wychowawczyni cię zobaczy, będzie wściekła.
-Okej, to chociaż na ciebie poczekam.
Ohh ty zasrany romantyku.
-Charlie nie trzeba...-uśmiechnęła się brunetka.
-Chyba wypada...
-Oj przestań, jesteśmy przyjaciółmi.
Ha! To było zabawne. Jeżeli ona mu się podoba, to te słowa musiały boleć. Najgorszy tekst od dziewczyny, która ci się podoba : Jesteśmy przyjaciółmi. Stary, nic z tego nie będzie.
-To do zobaczenia. -pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł.
O kurwa.
Co ja mam teraz zrobić? Zabrał mi laskę z przed nosa. I to jest mój przyjaciel?
Rose zasłaniała te okna, a ja usiadłem pod ścianą i grzebałem w telefonie. Niech sama sobie ozdabia tą salę.
Kurde, nie ma takiej opcji żebym nie podobał się Rose. Po prostu nie ma.
Pora zastosować taktykę Lenehan'a. Wezmę jakąś laskę na bal, będę się zajebiście bawił, a ona będzie zazdrosna. Tylko jak znaleźć ładniejszą dziewczynę od niej? Z Will'em coś wymyślę. Oczywiście nie powiem mu, że jego siostra mi się podoba. A raczej nie ona, tylko wyzwanie. Mogę mieć każdą udowodnię to.
-Skoro nic nie robisz, to mógłbyś ustawić stoliki?
-Tak, tak, zaraz. -odpowiedziałem i kontynuowałem grę. Po dziesięciu minutach, wszystkie okna były już zasłonięte. Brunetka zeskoczyła z drabinek i zaczęła przenosić ławki. Co chwilę spoglądałem na nią z nad telefonu. Podniosła ławkę, przeniosła o jakieś 30 centymetrów i stawiała, a potem znowu.
-Pomogę ci.-podniosłem się i podszedłem do dziewczyny.
-W końcu. Te ławki są strasznie ciężkie. -odsunęła się.
Wcale nie były ciężkie, po prostu Rose jest słaba. Przestawiłem je szybko, a potem je ozdobiliśmy fioletowymi obrusami i plastikowymi dyniami. Dwa stoliki i kilka krzeseł postawiliśmy pod ścianą. Przynieśliśmy jeszcze sprzęt do odtwarzania muzyki, którą ja miałem załatwić. Rose jeszcze zawiesiła jakieś gówna na drabinkach.
Praktycznie nie rozmawialiśmy, wkurwiło mnie to, że idzie na bal z Charlie'm. Nie miałem ochoty już nawet spędzać z nią czasu.
Gdy wszystko było gotowe poszliśmy w swoje strony.
*DZIEŃ BALU*
Dzień w szkole minął jak zawsze. Nudy i tyle. Na bal zaprosiłem Rachel. Dziewczyna na jeden wieczór. Będzie jak zawsze, spędzę z nią trochę czasu, a potem będzie przez tydzień do mnie wydzwaniała. Nie lubię takich dziewczyn, są za łatwe. Nie mają własnego zdania i zrobią wszystko co im karze, by tylko się przypodobać.
Nie lubię Halloweenowych tradycji, są dla mnie za dziecinne, ale wszyscy muszą się przebrać. Ubrałem się na czarno i wziąłem maskę. Gdy byłem gotowy poszedłem do Charlie'go.
Przywitałem się z jego rodziną i poszedłem na górę. Nie spodziewałem się takiego obrazka. Mój przyjaciel siedział na ziemi, a na jego kolanach Rose.
-Cześć.
-Siema, gdzie twoja dziewczyna? -zapytał blondyn. Przyjrzałem się im, dziewczyna miała w dłoni farbę i pędzel, malowała mu coś na twarzy.
-Spotkamy się na miejscu., -odpowiedziałem i usiadłem obok nich.
-Dobra nie ruszaj się już. -rozkazała mu dziewczyna i przyłożyłam pędzel z białą farbą do twarzy.
-Malujesz go? -zapytałem rozbawiony.
-Sam chciał.
-Tylko nie zepsuj tego Słońce.
Słońce. Heh.
To wyglądało tak: ona go malowała, a on kładł ręce na jej udach lub pośladkach. Robił to jej na złość. Rose krzyczał na niego i rzucała jego łapy. Dobrze Rose, tak trzymaj.
Jakby ona mu na to pozwalała, zapomniałbym, że to mój przyjaciel i uciął mu ręce.
Kurwa co ja bym dał, żeby ona siedziała na moich kolanach...
-Lenehan ręce! -skarciła go po raz setny.
-Przepraszam nie mogę się powstrzymać.
-Dobra już skończyłam. -brunetka zeszła z jego kolan i z torby wyjęła... Coś...w każdym razie wyglądało jak krem.
-Co to?
-Guma do włosów. -uśmiechnęła się. -Jeszcze włosy ci ułożę.
Nałożyła tej gumy na ręce i zaczesała jego włosy do tyłu.-Noi pięknie. -z uśmiechem podziwiała swoje dzieło. No muszę powiedzieć, że wyszło jej zajebiście.
Rose wzięła swoją torbę i poszła do łazienki się szykować.
Ile jej to zajęło?
Pieprzone dwie godziny!!!
No ludzie ile można.
Była już gotowa pół godziny temu, ale mama Charlie'go musiała oczywiście ją zobaczyć i weszła do łazienki. I trzydzieści minut jeszcze poprawiała Rose.
-Już jesteśmy spóźnieni.-oznajmił blondyn spoglądając na zegarek. Założył już jakaś godzinę temu ciuchy, które wybrała mu Rose. Czarne spodnie, czarną koszula i czarną marynarka.
Po długim wyczekiwaniu do pokoju weszła Rose.
-Woow.-tyle udało mi się wydusić.
-Co? Dobrze? -zapytała obracając się dookoła.
-Wyglądasz pięknie. -uśmiechnąłem się skanując ją wzrokiem od dołu do góry. Po chwili otrząsnąłem się myśląc jak to musiało idiotycznie brzmieć.
-Dziękuję.
-Boże Rose wyglądamy zajebiście! Jak ty się nauczyłaś tak malować?
-Oglądałam filmiki za YouTube.-zaśmiała się. -Idziemy?
-A co z Will'em?
-Źle się czuję. Został w domu. A twoja partnerka?
Idzie z moim przyjacielem.
-Umówiliśmy się na miejscu.
-Aa no tak. Okej. To idziemy?
-Tak, mamoo wezmę twój samochód! -krzyknął blondyn i wyszliśmy z jego domu. Rose szła przodem, a my za nią.
-Eh zajebiście wygląda. -szepnął do mnie Charlie śledząc każdy jej ruch.
-Mówiłeś, że ci się nie podoba.
-Podoba, ale nie w ten sposób. To tylko przyjaciółka.-klepnął mnie w ramię i wsiedliśmy do auta.
Charlie jako ten romantyczny dżentelmen pomógł Rose wysiąść z samochodu.
Weszliśmy do szkoły i od razu skierowaliśmy się na salę. Ludzi było sporo, wszyscy poprzebierani na różne sposoby, ale moim zdaniem najlepiej wyglądali Charlie i Rose.
Oczywiście impreza już się zaczęła, wszyscy tańczyli do muzyki, którą wcześniej załatwiłem.
-Leooo! -odwróciłem się, a w moje ramiona wpadła Rachel.
-To my was zostawimy. Chodź Słońce. -blondyn pociągnął dziewczynę i tyle ich widziałem.
-Idziemy tańczyć, czy wolisz robić coś innego?
Wolę pilnować Charles'a i Rose.
-Chodź usiądziemy.-wziąłem ją za rękę i poszliśmy do stolika. Siedziała tam jakaś para, ale gdy się dosiedliśmy uciekli.
*ROSE*
Charlie wyciągnął mnie na środek sali. Nie lubię i nie potrafię tańczyć, ale bawić się trzeba. Charlie chyba też nie potrafi tańczyć, złapał mnie za rękę i położył dłoń na moich plecach, a ja na jego ramieniu. Kręciliśmy się po całej sali, co jakiś czas chłopak obkręcał mnie, podnosił czy opuszczał w dół. Było zabawnie, dawno tak się nie bawiłam, właściwie to nigdy się tak nie bawiłam. W końcu zaczęła lecieć wolna muzyka, byłam strasznie zmęczona. Charlie objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, a ja zarzuciłam ręce na jego kark.
Wszyscy nam się przyglądali, faktycznie muszę przyznać, że całonocne oglądanie filmików na YT opłacało się. Makijaż wyszedł całkiem dobrze.
-Ja to jednak zajebiście tańczę. -powiedział do mojego ucha blondyn. Zaśmiałam się.
-Masz rację, nigdy nie miałam lepszego towarzysza.
-Jak będziesz miła to może jeszcze kiedyś zabiorę cię na jakiś bal.
-Myślę, że to nie dla mnie. To pierwsza i ostatnia impreza w moim życiu.
-Aj tam. Jeszcze cię wyciągnę na jakąś.
Tańczyliśmy cały wieczór byłam wykończona. Charlie to rozrywkowy chłopak, z nim nie da się nudzić.
Widziałam Devries'a, który siedział przy stoliku ze swoją dziewczyną.
Gdy impreza dobiegła końca, postanowiliśmy już iść.
-Pójdę jeszcze do łazienki. Spotkamy się w samochodzie.
-Okej.
Chłopcy ruszyli w stronę wyjścia a ja w głąb korytarza. Światła były zgaszone więc było cholernie ciemno. Jakimś cudem udało mi się znaleźć toaletę. Zapaliłam światło, weszłam do pomieszczenia, załatwiłam swoje potrzeby i umyłam ręce. Poprawiam włosy i już miałam wychodzić, ale światło się zgasiło a do pomieszczenia weszła jakaś postać. Była przerażona. Ten ktoś szybko do mnie podszedł i łapiąc w talii przycisnął do zlewu przylegając do mnie całym ciałem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobasz w tej sukience. -szepnął do mojego ucha przegryzając jego płatek. Rozpoznałam głos. To był Devries. Jego dłoń z mojej talii przeniosła się na biodra, a potem na pośladki. Serce waliło jak oszalałe.
-Cco ty robisz? -zapytałam ledwo słyszalnie.
-Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać.- Spojrzał na mnie a ja zauważyłam blask w jego oczach i speszona spuściłam głowę.
Jego dłoń z pośladków, jadąc po całej długości moich pleców znalazła się na policzku. -Spójrz na mnie.-rozkazał a ja to zrobiłam.
-Jesteś stanowczo za blisko.
-Słyszę bicie twojego serca. Podoba ci się to. -Zaśmiał się krótko i odgarnął kosmyk moich włosów. Nie bardzo wiedziałam do czego to prowadzi. -Przepraszam, ale muszę. -Oznajmił i wbił się w moje usta. Była zaskoczona, nie wiedziałam co się dzieję. Jego usta były miękkie i delikatne, robił to powoli, jakby delektował się każdym dotknięciem naszych warg. Zaczęłam odwzajemniać pocałunek, za bardzo się wkręciłam żeby przestać. Na chwilę oderwał się ode mnie i zaśmiał. Momentalnie znów jego usta znajdowały się na moich.
-Hej.-odepchnęłam go lekko. -Charlie czeka.
-To poczeka jeszcze chwilę. -szepnął i znów zbliżył swoje usta do moich.
-Przestań Devries.
-Nie mów do mnie Devries. -warknął.-Może pójdziemy teraz do mnie?-zaproponował gładząc moje włosy. Tego się nie spodziewałam.
-De... Leo nie...
-Dlaczego ty taka jesteś?
-Leo musimy już iść.
Chłopak odpuścił. Złapał mnie za dłoń i wyszliśmy na korytarz. Od razu wyrwałam swoją rękę.
-Co z tobą jest nie tak? -odwrócił się w moją stronę. Było ciemno więc nie widziałam jego twarzy, ale mogę się założyć, że był zły. -Nie ważne, mam lasek na pęczki. -oznajmił wyprzedzając mnie.
Teraz to w ogóle nie wiem o co chodzi. Całuje mnie, dotyka, a po chwili stwierdza, że 'jesteś jedną z wielu i w sumie to mam cie w dupie'. To miłe.
Gdzie się podział ten przestraszony Leo z podstawówki?
Poprawiłam sukienkę i zgrabnym krokiem poszłam do samochodu.
__________________________________
Siemson moje Słoneczka!
Nudziło mi się więc jest nowy rozdział!
Jak się podoba?
TeamCharlie? TeamLeondre?
Miłego tygodnia :*
-Kate xx
Wstałam i powoli skierowałam się na korytarz.
-Dzień dobry. -oboje stanęliśmy przed kobietą.
-Bardzo dobry. Mówiłam, że za to co stało się na wycieczce będziecie ukarani. -patrzyła na nas, jakby czekała aż zaczniemy tłumaczyć się z wydarzenia z przed miesiąca. -Teraz jest idealny moment. Za dwa dni jest bal, przygotujecie salę.
Nie wiedziałam o co chodzi, ale grzecznie przytaknęłam. -Zostaniecie dziś po lekcjach i wszystko wam powiem.
-Ale ja nie mogę zostać... -oznajmił Devries.
-Po pierwsze nie zaczyna się zdania od "ale", a po drugie trzeba było o tym wcześniej myśleć. Po lekcjach na małej sali gimnastycznej.-nauczycielka odeszła.
Zaśmiałam się i wróciłam do klasy.
Devries był wkurzony, zabrała swoje rzeczy z ławki z Jeremy'm, zrzucił moją torbę z krzesełka i usiadł obok mnie.
A ten tu po co?
-Mamy przejebane.-oznajmił zakrywając dłonią usta. Nie rozumiem tego gestu, przecież i tak słuchać, że to on mówi.
-Pójdziemy, zrobimy swoje i wrócimy.
-Chciałabyś.
-A właściwie, co to za bal?
-W piątek jest bal Halloweenowy, będziemy musieli ozdobić całą sale. Chyba ją pojebało, że będę bawił się w te dynie i inne gówna.
-Ale nie będziemy musieli robić tego sami, prawda?
-To nasza wycha, zrobi wszystko by nas udupić.
Co?! Nawet się nie wybieram na ten bal, dlaczego mam to robić?! Mam nadzieję, że te ozdabianie będzie polegało na postawieniu trzech dyń gdzieś w kącie.
Całą lekcję brunet żalił się, że nie chce tego robić, a ja tylko przytakiwałam.
W końcu zadzwonił dzwonek, który wybawił mnie od jego zrzędzenia.
Na długiej przerwie nie chciałam siedzieć z Will'em i jego znajomymi, nie czuję się w śród nich dobrze, Charlie'go i Devries'a jeszcze jakoś zniosę, ale jego znajomi z klasy nie przypadli mi do gustu.
Usiadłam na jakimś parapecie i włożyłam słuchawki.
Potrzebowałam momentu samotności, odpoczynku od twarzy, których nienawidzę i które mnie denerwują. (czyt. cała szkoła)
Patrzyłam za okno i jadłam winogrona, które wzięłam z domu.
-Heeeej!
-Boże Lenehan chcesz żebym zawału dostała? -zapytałam łapiąc się za serce.
-Co tam? -zabrał mi jedno winogrono.
-Nic, będę musiała zostać po lekcjach.
-Leondre już mi mówił. Nie za fajnie.
-Taa.
-Czemu siedzisz sama?
-Nie sama, tylko z tobą.
-Weź... Czemu nie siedzisz z nami na stołówce?- poprawił się.
-Nie wiem, podoba mi się ten parapet.
-Jedziesz w weekend do ojca?
-Nie wiem, chyba tak.
-Mogę z tobą?
-Po co?- spojrzałam na niego.
-Nie wiem, i tak nie mam co robić.-wzruszył ramionami.
-Sorry, ale to mój ojciec i chcę spędzić z nim trochę czasu sama. Siedź sobie ze swoim ojcem.-nie chciałam być niemiła, ale kurde nie widziałam się z nim od miesiąca. Ostatnio wszyscy trzej byli ze mną i nawet nie miałam jak porozmawiać z tatą.
-Mój ojciec się do mnie nie przyznaje, więc słabo trochę.
-Co?! -zmarszczyłam brwi.-Jezu... Charlie przepraszam zapomniałam.- przybiłam sobie mentalną piątkę w twarz. Rose idiotko.
-Nie ważne...-przewrócił oczami.
-Przepraszam...
-Nie mówię ci tego żebyś się głupio poczuła.
-A poczułam się.
-Nie ważne. Idziemy na stołówkę?
-Idź, ja sobie tu posiedzę.
-W takim razie ja też.-usiadł na przeciwko mnie i rozmawialiśmy jedząc moje winogrona.
Przerwa niestety się skończyła i miałam iść na lekcje. Zeskoczyłam z parapetu.
-Zaczekaj. -poprosił blondyn i mnie przytulił.
-Dobra. Ja muszę już iść!-zaczęłam go odpychać, ale on trzymał mnie coraz mocniej.
-Co z tego? Ja też. -wziął mnie w stylu 'panny młodej' i ruszył przez korytarz.
-Charlie puszczaj mnie!- machałam nogami, wyrywałam się, ale nic z tego. Miałam tylko nadzieję, że zaniesie mnie do klasy, noi zaniósł...szkoda, że do swojej. Otworzył drzwi i wszedł do pomieszczenia.
-Dzień dobry. -uśmiechnął się do nauczyciela nie puszczając mnie ze swoich rąk.
-Dzień dobry Lenehan. Widzę, że masz dziewczynę, a pracę domową?
-Oczywiście.
-A czy to nie rodzina Turner'a?
-Ja jej nie znam proszę pana! - krzyknął gdzieś z końca sali Loczek. Lenehan w końcu postawił mnie na ziemię.
-Ja tu tylko sprzątam. -uniosłam ręce i poprzedzona śmiechami wyszłam z sali kierując się na matematykę z wychowawczynią. Spóźniona weszłam do klasy.
-Nixton do tablicy. -usłyszałam na wejściu. Posłusznie stanęłam przy tablicy.-Rozwiąż to zadanie. -podała mi kartkę, a ja bez większych problemów podałam wynik. Ciągle mnie bierze do tablicy w nadziei, że akurat tego nie potrafię, a ja uwielbiam ją zwodzić. Gdyby była nauczycielka chemii, to oczywiście nie byłabym taka mocna. -Dobrze, ale niestety muszę wstawić ci nieobecność. -uniosłam brwi.
-Nie może pani, nieobecność wstawia się po 5 minutach spóźnienia, Rose spóźniłam się 4 minuty i 13 sekund. Znam statut i regulamin na pamięć. -uśmiechnął się Devries. Szok to było to, co czułam. Czy on mnie broni?
-Siadaj. -warknęła nauczycielka a ja szybko poszłam do swojej ławki.
Gdy zadzwonił dzwonek powinnam kończyć lekcję, ale musiałam ozdobić tą głupią sale. Wyszłam z klasy, zobaczyłam Devries'a, który uśmiechał się do mnie.
*LEO*
Czekałem na Rose, gdy ją zobaczyłem uśmiechnąłem się i machnąłem rękę, żeby podeszła.
-Dzięki, że mnie broniłeś.
-Nie ma sprawy, idziemy?
-Tak. -ruszyliśmy w stronę sali gimnastycznej.
Nie chciałem zostawać po lekcjach, mam ciekawsze rzeczy do roboty, ale jeżeli mam być tam z Rose, to czemu nie? Chcę zaprosić ją na bal. Nie wiem dlaczego, ale krępuje się trochę, co jeśli odmówi albo jeszcze gorzej -wyśmieje? Z drugiej strony, wyśmieje? Mnie? To nie możliwe.
Weszliśmy na salę, na środku leżała piłka, Rose rzuciła swoją torbę pod ścianę i zaczęła podbijać piłkę nogą. Udawało jej się robić to do czterech razy, podszedłem do niej z zamiarem zabrania piłki. Rose spojrzała na mnie.
-Aaa! -wrzasnęła i kopnęła piłkę tak mocno, że odbiła się ona od ściany i przeleciała nad naszymi głowami. Spojrzeliśmy na siebie i zaczęliśmy się śmiać. Gdy spoważnieliśmy posłałem jej znaczące spojrzenie i zaczęliśmy biec w stronę piłki. Byłem pierwszy, zgarnąłem nogą piłkę, a brunetka próbowała mi ją odebrać, popychała mnie i ciągała we wszystkie strony, niestety jej delikatne rączki były sobie nie radziły. Gdy już się zmęczyła usiadła na ziemi.
-Co? Tak łatwo odpuszczasz?
-Nie chcę cię ośmieszyć.-zaśmiała się.
-Mnie? Ośmieszyć? Jestem mistrzem.
-E tam widziałam lepszych. -powiedziała bez emocji.
-Chodźcie tu. -usłyszeliśmy głos nauczycielki, Rose wstała i podeszliśmy do kobiety. -Macie na to dwa dni. W składziku są rzeczy. Macie zrobić to sami. Powodzenia. -odwróciła się i odeszła.
-Nienawidzi nas. -stwierdziłem.
-Tak, chyba tak. Chodź po te rzeczy. Chce mieć to z głowy.
Poszliśmy do tego składziku, gdzie było milion pudełek. Nosiliśmy je ponad 10 minut.
-Leo ja nie chcę tego robić. -dziewczyna usiadła na ziemi i zrobiła smutną minę. Wyglądała tak uroczo.
-Chodź, zrobimy to i pójdziemy coś zjeść.-trochę mi się głupio zrobiło. Miałem nadzieję, że przytaknie czy coś, a ona mnie zignorowała.
Rose stała na drabinkach i od ponad 20 minut zasłaniała okna. Ja tylko co jakiś czas podawałem jej płachty itd.
-Co tam dzieci? Kara? -przyszedł Lenehan. On tu po co? Kurde, to mój przyjaciel, ale wkurwia mnie to, że ma lepszy kontakt z Rose, niż ja.
-Niestety.
-Rosie, Słońce mam do ciebie sprawę...-zaczął. Błagam niech nie robi tego o czym myślę.
-Później, jestem zajęta. -burknęła nawet na niego nie patrząc, próbowała zaczepić zasłonę o haczyk.
-Nie ma później. -podszedł do niej i szepnął za nogę. Rose spadła z drabinek prosto w jego ramiona. Pieprzony romantyk.
-Boże, mogłeś mnie zabić! -krzyknęła zabierając włosy z twarzy.
-Nie mogłem, bo mam sprawę.-wyszczerzył się do niej i postawił na ziemię.
-Zamieniam się w słuch.
Tak... Stałem do nich tyłem i udawałem, że coś robię.
-Skoro, ani ty, ani ja nie mamy partnerów na bal... To może pójdziemy razem? -wiedziałem, po prostu wiedziałem, że o to zapyta.
-Przepraszam, ale nie wybieram się na bal.
I bardzo dobrze. Ja cię wyciągnę na bal.
-Oj no weź, będzie zabawnie.
-Charlie, nie...
-Słońce, mi odmówisz?
Ja bym na jej miejscu odmówił.
-Błagam tylko nie mów, że mamy się przebierać.
Pojebało ją. Halo to ze mną miałaś iść!
-To bal Halloweenowy, bez przebrania nas nie wpuszczą.
-Eh, no dobra.
-Świetnie! To co pomóc wam? -zapytał odwracając się do mnie.
Charlie Lenehan'ie ty jebany kłamco. Rozmawiałem z nim o Rose, mówił, że mu się nie podoba. A teraz co? Słońce... Bal... Nienawidzę go.
-Nie, jak wychowawczyni cię zobaczy, będzie wściekła.
-Okej, to chociaż na ciebie poczekam.
Ohh ty zasrany romantyku.
-Charlie nie trzeba...-uśmiechnęła się brunetka.
-Chyba wypada...
-Oj przestań, jesteśmy przyjaciółmi.
Ha! To było zabawne. Jeżeli ona mu się podoba, to te słowa musiały boleć. Najgorszy tekst od dziewczyny, która ci się podoba : Jesteśmy przyjaciółmi. Stary, nic z tego nie będzie.
-To do zobaczenia. -pocałował dziewczynę w policzek i wyszedł.
O kurwa.
Co ja mam teraz zrobić? Zabrał mi laskę z przed nosa. I to jest mój przyjaciel?
Rose zasłaniała te okna, a ja usiadłem pod ścianą i grzebałem w telefonie. Niech sama sobie ozdabia tą salę.
Kurde, nie ma takiej opcji żebym nie podobał się Rose. Po prostu nie ma.
Pora zastosować taktykę Lenehan'a. Wezmę jakąś laskę na bal, będę się zajebiście bawił, a ona będzie zazdrosna. Tylko jak znaleźć ładniejszą dziewczynę od niej? Z Will'em coś wymyślę. Oczywiście nie powiem mu, że jego siostra mi się podoba. A raczej nie ona, tylko wyzwanie. Mogę mieć każdą udowodnię to.
-Skoro nic nie robisz, to mógłbyś ustawić stoliki?
-Tak, tak, zaraz. -odpowiedziałem i kontynuowałem grę. Po dziesięciu minutach, wszystkie okna były już zasłonięte. Brunetka zeskoczyła z drabinek i zaczęła przenosić ławki. Co chwilę spoglądałem na nią z nad telefonu. Podniosła ławkę, przeniosła o jakieś 30 centymetrów i stawiała, a potem znowu.
-Pomogę ci.-podniosłem się i podszedłem do dziewczyny.
-W końcu. Te ławki są strasznie ciężkie. -odsunęła się.
Wcale nie były ciężkie, po prostu Rose jest słaba. Przestawiłem je szybko, a potem je ozdobiliśmy fioletowymi obrusami i plastikowymi dyniami. Dwa stoliki i kilka krzeseł postawiliśmy pod ścianą. Przynieśliśmy jeszcze sprzęt do odtwarzania muzyki, którą ja miałem załatwić. Rose jeszcze zawiesiła jakieś gówna na drabinkach.
Praktycznie nie rozmawialiśmy, wkurwiło mnie to, że idzie na bal z Charlie'm. Nie miałem ochoty już nawet spędzać z nią czasu.
Gdy wszystko było gotowe poszliśmy w swoje strony.
*DZIEŃ BALU*
Dzień w szkole minął jak zawsze. Nudy i tyle. Na bal zaprosiłem Rachel. Dziewczyna na jeden wieczór. Będzie jak zawsze, spędzę z nią trochę czasu, a potem będzie przez tydzień do mnie wydzwaniała. Nie lubię takich dziewczyn, są za łatwe. Nie mają własnego zdania i zrobią wszystko co im karze, by tylko się przypodobać.
Nie lubię Halloweenowych tradycji, są dla mnie za dziecinne, ale wszyscy muszą się przebrać. Ubrałem się na czarno i wziąłem maskę. Gdy byłem gotowy poszedłem do Charlie'go.
Przywitałem się z jego rodziną i poszedłem na górę. Nie spodziewałem się takiego obrazka. Mój przyjaciel siedział na ziemi, a na jego kolanach Rose.
-Cześć.
-Siema, gdzie twoja dziewczyna? -zapytał blondyn. Przyjrzałem się im, dziewczyna miała w dłoni farbę i pędzel, malowała mu coś na twarzy.
-Spotkamy się na miejscu., -odpowiedziałem i usiadłem obok nich.
-Dobra nie ruszaj się już. -rozkazała mu dziewczyna i przyłożyłam pędzel z białą farbą do twarzy.
-Malujesz go? -zapytałem rozbawiony.
-Sam chciał.
-Tylko nie zepsuj tego Słońce.
Słońce. Heh.
To wyglądało tak: ona go malowała, a on kładł ręce na jej udach lub pośladkach. Robił to jej na złość. Rose krzyczał na niego i rzucała jego łapy. Dobrze Rose, tak trzymaj.
Jakby ona mu na to pozwalała, zapomniałbym, że to mój przyjaciel i uciął mu ręce.
Kurwa co ja bym dał, żeby ona siedziała na moich kolanach...
-Lenehan ręce! -skarciła go po raz setny.
-Przepraszam nie mogę się powstrzymać.
-Dobra już skończyłam. -brunetka zeszła z jego kolan i z torby wyjęła... Coś...w każdym razie wyglądało jak krem.
-Co to?
-Guma do włosów. -uśmiechnęła się. -Jeszcze włosy ci ułożę.
Nałożyła tej gumy na ręce i zaczesała jego włosy do tyłu.-Noi pięknie. -z uśmiechem podziwiała swoje dzieło. No muszę powiedzieć, że wyszło jej zajebiście.
Rose wzięła swoją torbę i poszła do łazienki się szykować.
Ile jej to zajęło?
Pieprzone dwie godziny!!!
No ludzie ile można.
Była już gotowa pół godziny temu, ale mama Charlie'go musiała oczywiście ją zobaczyć i weszła do łazienki. I trzydzieści minut jeszcze poprawiała Rose.
-Już jesteśmy spóźnieni.-oznajmił blondyn spoglądając na zegarek. Założył już jakaś godzinę temu ciuchy, które wybrała mu Rose. Czarne spodnie, czarną koszula i czarną marynarka.
Po długim wyczekiwaniu do pokoju weszła Rose.
-Woow.-tyle udało mi się wydusić.
-Co? Dobrze? -zapytała obracając się dookoła.
-Wyglądasz pięknie. -uśmiechnąłem się skanując ją wzrokiem od dołu do góry. Po chwili otrząsnąłem się myśląc jak to musiało idiotycznie brzmieć.
-Dziękuję.
-Boże Rose wyglądamy zajebiście! Jak ty się nauczyłaś tak malować?
-Oglądałam filmiki za YouTube.-zaśmiała się. -Idziemy?
-A co z Will'em?
-Źle się czuję. Został w domu. A twoja partnerka?
Idzie z moim przyjacielem.
-Umówiliśmy się na miejscu.
-Aa no tak. Okej. To idziemy?
-Tak, mamoo wezmę twój samochód! -krzyknął blondyn i wyszliśmy z jego domu. Rose szła przodem, a my za nią.
-Eh zajebiście wygląda. -szepnął do mnie Charlie śledząc każdy jej ruch.
-Mówiłeś, że ci się nie podoba.
-Podoba, ale nie w ten sposób. To tylko przyjaciółka.-klepnął mnie w ramię i wsiedliśmy do auta.
Charlie jako ten romantyczny dżentelmen pomógł Rose wysiąść z samochodu.
Weszliśmy do szkoły i od razu skierowaliśmy się na salę. Ludzi było sporo, wszyscy poprzebierani na różne sposoby, ale moim zdaniem najlepiej wyglądali Charlie i Rose.
Oczywiście impreza już się zaczęła, wszyscy tańczyli do muzyki, którą wcześniej załatwiłem.
-Leooo! -odwróciłem się, a w moje ramiona wpadła Rachel.
-To my was zostawimy. Chodź Słońce. -blondyn pociągnął dziewczynę i tyle ich widziałem.
-Idziemy tańczyć, czy wolisz robić coś innego?
Wolę pilnować Charles'a i Rose.
-Chodź usiądziemy.-wziąłem ją za rękę i poszliśmy do stolika. Siedziała tam jakaś para, ale gdy się dosiedliśmy uciekli.
*ROSE*
Charlie wyciągnął mnie na środek sali. Nie lubię i nie potrafię tańczyć, ale bawić się trzeba. Charlie chyba też nie potrafi tańczyć, złapał mnie za rękę i położył dłoń na moich plecach, a ja na jego ramieniu. Kręciliśmy się po całej sali, co jakiś czas chłopak obkręcał mnie, podnosił czy opuszczał w dół. Było zabawnie, dawno tak się nie bawiłam, właściwie to nigdy się tak nie bawiłam. W końcu zaczęła lecieć wolna muzyka, byłam strasznie zmęczona. Charlie objął mnie w talii i przyciągnął do siebie, a ja zarzuciłam ręce na jego kark.
Wszyscy nam się przyglądali, faktycznie muszę przyznać, że całonocne oglądanie filmików na YT opłacało się. Makijaż wyszedł całkiem dobrze.
-Ja to jednak zajebiście tańczę. -powiedział do mojego ucha blondyn. Zaśmiałam się.
-Masz rację, nigdy nie miałam lepszego towarzysza.
-Jak będziesz miła to może jeszcze kiedyś zabiorę cię na jakiś bal.
-Myślę, że to nie dla mnie. To pierwsza i ostatnia impreza w moim życiu.
-Aj tam. Jeszcze cię wyciągnę na jakąś.
Tańczyliśmy cały wieczór byłam wykończona. Charlie to rozrywkowy chłopak, z nim nie da się nudzić.
Widziałam Devries'a, który siedział przy stoliku ze swoją dziewczyną.
Gdy impreza dobiegła końca, postanowiliśmy już iść.
-Pójdę jeszcze do łazienki. Spotkamy się w samochodzie.
-Okej.
Chłopcy ruszyli w stronę wyjścia a ja w głąb korytarza. Światła były zgaszone więc było cholernie ciemno. Jakimś cudem udało mi się znaleźć toaletę. Zapaliłam światło, weszłam do pomieszczenia, załatwiłam swoje potrzeby i umyłam ręce. Poprawiam włosy i już miałam wychodzić, ale światło się zgasiło a do pomieszczenia weszła jakaś postać. Była przerażona. Ten ktoś szybko do mnie podszedł i łapiąc w talii przycisnął do zlewu przylegając do mnie całym ciałem.
-Nawet nie wiesz jak bardzo mi się podobasz w tej sukience. -szepnął do mojego ucha przegryzając jego płatek. Rozpoznałam głos. To był Devries. Jego dłoń z mojej talii przeniosła się na biodra, a potem na pośladki. Serce waliło jak oszalałe.
-Cco ty robisz? -zapytałam ledwo słyszalnie.
-Przepraszam, ale nie mogę się powstrzymać.- Spojrzał na mnie a ja zauważyłam blask w jego oczach i speszona spuściłam głowę.
Jego dłoń z pośladków, jadąc po całej długości moich pleców znalazła się na policzku. -Spójrz na mnie.-rozkazał a ja to zrobiłam.
-Jesteś stanowczo za blisko.
-Słyszę bicie twojego serca. Podoba ci się to. -Zaśmiał się krótko i odgarnął kosmyk moich włosów. Nie bardzo wiedziałam do czego to prowadzi. -Przepraszam, ale muszę. -Oznajmił i wbił się w moje usta. Była zaskoczona, nie wiedziałam co się dzieję. Jego usta były miękkie i delikatne, robił to powoli, jakby delektował się każdym dotknięciem naszych warg. Zaczęłam odwzajemniać pocałunek, za bardzo się wkręciłam żeby przestać. Na chwilę oderwał się ode mnie i zaśmiał. Momentalnie znów jego usta znajdowały się na moich.
-Hej.-odepchnęłam go lekko. -Charlie czeka.
-To poczeka jeszcze chwilę. -szepnął i znów zbliżył swoje usta do moich.
-Przestań Devries.
-Nie mów do mnie Devries. -warknął.-Może pójdziemy teraz do mnie?-zaproponował gładząc moje włosy. Tego się nie spodziewałam.
-De... Leo nie...
-Dlaczego ty taka jesteś?
-Leo musimy już iść.
Chłopak odpuścił. Złapał mnie za dłoń i wyszliśmy na korytarz. Od razu wyrwałam swoją rękę.
-Co z tobą jest nie tak? -odwrócił się w moją stronę. Było ciemno więc nie widziałam jego twarzy, ale mogę się założyć, że był zły. -Nie ważne, mam lasek na pęczki. -oznajmił wyprzedzając mnie.
Teraz to w ogóle nie wiem o co chodzi. Całuje mnie, dotyka, a po chwili stwierdza, że 'jesteś jedną z wielu i w sumie to mam cie w dupie'. To miłe.
Gdzie się podział ten przestraszony Leo z podstawówki?
Poprawiłam sukienkę i zgrabnym krokiem poszłam do samochodu.
__________________________________
Siemson moje Słoneczka!
Nudziło mi się więc jest nowy rozdział!
Jak się podoba?
TeamCharlie? TeamLeondre?
Miłego tygodnia :*
-Kate xx
♥
OdpowiedzUsuńCo ten Leo odpierdala? Ja rozumiem, ze Rose podoba mu się no ale teraz to zachował się jak totalny dupek. W ten sposób na pewno nie zdobędzie Rose. Niech lepiej zaprosi ją na jakąś kolację czy coś. Niech sobie porozmawiają a nie "Ja to mam lasek na pęczki" No kurde xd A Charlie to chyba pomylił osoby, niech znajdzie sobie jakąś inną! Leo ma być z Rose! XD Nie wiem jak Ty to zrobisz, ale tak ma być :D
OdpowiedzUsuńRozdział super, czekam na nexta.
Przy okazji u mnie nowy :)
Mery xx
O kurde
OdpowiedzUsuńCały czas się śmiałam XD #pojeb
Hahhahahhahahahahahahahahahaahahahhahaah
Rozdział świetny
cudny
pachnący (wtf? XD)
przecudny
i oby tak dalej
i co ja jeszcze...
Aha!
Leo... No kurde, no.. Mówiłam, że zachowuje się jak typowy szkolny fejm? Mówiłam!
I kto miał rację? No Weronika miała rację
BUM MADAFAKA
XDDDD
Nie wiem cyz coś zrozumiesz z tego co napisałam, ale co z tego XD
No to ja lecę, bo chcę (XDDDD)
Papa!
~W xoxo
Tam miało być czy* XD
UsuńLeo ty pojebie o co ci chodzi wtf czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńBoże cudowny rozdział 😱💕💕💕 no nie spodziewałam się takiej akcji na tym balu 😊💕 Leo taki pewny siebie 😱 trochę nie fair się zachowuje wobec Rose... Ale szczerze mówiąc lubię go takiego 💕💕 Charlie i to jego 'Słońce' hahaha 😅😅😅 Lenehan specjalista od spraw sercowych 😂 jeden z najlepszych rozdziałów 💕💕 co ja mówię , wszystkie są najlepsze 💕💕💕 błagam daj szybko nexta 👌👌💕💕 wgl wszystko się tak rozkręca 💕💕 czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział 💕💕💕💕💕
OdpowiedzUsuńJacie cudowny 💕💕💕 Czekam na nexta 💕💕💓💓❤❤
OdpowiedzUsuńEhhhh Leo ... co on odwala? Ja team Charlie! Wiem że Leo podoba się Rose ale traktuje ją jak wszystkie inne laski. To jest przykre.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Dzieje się oj dzieje :* tak trzymaj Młoda :)
Czekam na następny/ N. ❤
Ehhhh Leo ... co on odwala? Ja team Charlie! Wiem że Leo podoba się Rose ale traktuje ją jak wszystkie inne laski. To jest przykre.
OdpowiedzUsuńBardzo fajny rozdział! Dzieje się oj dzieje :* tak trzymaj Młoda :)
Czekam na następny/ N. ❤
Genialny rozdział <3 Co ten Devires xDD Tak jej chyba nie zdobędzie xDD Charls taki romantyk :3 Ja Team Charlie bo Leo takie głupoty odwala xDD Mam nadzieje że Rose będzie z Charliem <3
OdpowiedzUsuńRozdzial cudny I czekam na nexta,ja team leo
OdpowiedzUsuńOd razu zadam pytanie: KIEDY NEXT? I teraz moja opinia: rozdział cudowny najlepszy jak każdy który napisałaś 👑👌❤👌❤❤👌👌👌👑👑 pisz dalej i nie poddawaj się 👑
OdpowiedzUsuńteam Leo ❤ czekam ❤ niesamowita jesteś ❤
OdpowiedzUsuńZapomniałam o rozdziale 😂 To wiesz, Kate jest niesamowity, najlepszy, przecudny, najwspanialszy ❤ Wgl to kocham kocham KOCHAM Ciebie i bloga :))) Mam nadzieję że będzie szybko, okej? 😂
UsuńDlaczego twoje rodziały są tak dobre? 😂💘 To tak kochana Kate, ja chce następny ❤ A no i nie wiem czemu ale ta akcja z Leo, mega, ja chce kolejny nooo, znając ciebie to mega namącisz, ogólnie to tak czy siak będę czytać, ten uczuć kiedy jesteś #TeamLeondre ale Charlie też by pasował ehh 👌 Dobra ja czekam na kolejny i ten tego powodzenia Katarzyno 😂 Nieee ja wole jednak Kate 👌
OdpowiedzUsuńDlaczego twoje rodziały są tak dobre? 😂💘 To tak kochana Kate, ja chce następny ❤ A no i nie wiem czemu ale ta akcja z Leo, mega, ja chce kolejny nooo, znając ciebie to mega namącisz, ogólnie to tak czy siak będę czytać, ten uczuć kiedy jesteś #TeamLeondre ale Charlie też by pasował ehh 👌 Dobra ja czekam na kolejny i ten tego powodzenia Katarzyno 😂 Nieee ja wole jednak Kate 👌
OdpowiedzUsuńOMG!!
OdpowiedzUsuńKate kocham twojego bloga!♥
Leo zachowuje sie jak szkolny fejm ale takiego go kochamy ♥
Charlie...ach Charlie ten romantyk ♥
Ale Rose ma być z Leo i koniec kropka!♥
Czekam na next♥
Lili xxx
Może jestem dziwna, ale wolę team Charlie
OdpowiedzUsuńRozdział świetny. Jak Leo tak może. Rose to ekstra dziewczyna, a ten co. Wybieram team Charliego. Pasują do siebie. Pozdrawiam i życzę weny. Zapraszam do mnie toocomplicated-bamff.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCały czas próbuję rozgryść zagadkę, kto będzie z Rose
OdpowiedzUsuńAAA to jest takie super ❤ Kocham twoje ff jest takie inne od pozostałych ❤ nie jest "oklepane" XD Super sie czyta aż nie chce się kończyć 💓 Piszesz bardzo ciekawie, szybko wciąga 💕 Czytając można wyczuć emocje co jest zajebiste 💋 Masz talent i pisz dalej bo wychodzi Ci to Zajebiście 👑 Nie mam pojęcia który team XD 😂 Oby więcej razy Ci się nudziło żebyś pisała rozdział 😍 Super, twoje ff jest najlepsze jak czytałam i czytam 💗
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny 😘 Nie mogę się doczekać nasępnego rozdziału 💞
AAA to jest takie super ❤ Kocham twoje ff jest takie inne od pozostałych ❤ nie jest "oklepane" XD Super sie czyta aż nie chce się kończyć 💓 Piszesz bardzo ciekawie, szybko wciąga 💕 Czytając można wyczuć emocje co jest zajebiste 💋 Masz talent i pisz dalej bo wychodzi Ci to Zajebiście 👑 Nie mam pojęcia który team XD 😂 Oby więcej razy Ci się nudziło żebyś pisała rozdział 😍 Super, twoje ff jest najlepsze jak czytałam i czytam 💗
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i życzę dużo weny 😘 Nie mogę się doczekać nasępnego rozdziału 💞
TeamCharlie!!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem... Ja jestem #teamChardre<3 Nadal nie potrafię między nimi wybierać... No cóż, rozdział cudny, aż miło😍 Nie mogę się doczekać kolejnego💘💘
OdpowiedzUsuń~M xx
#TeamCharlie a co co rozdziału no mega leo ty zjebie co ty odpierdalasz wtf "mam lasek na peczki" hehe usmialam sie □ czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńBoże to jest zajebiste! Nie mam słów na tego bloga <3 Moim zdaniem najlepszy <3 Dawaj szybko next'a !
OdpowiedzUsuńTeam Charlie!! Zdecydowanie TAK!
OdpowiedzUsuńTak sb myślałam: po co mam wejść jak rozdział w czwartek?
Aż dzisiaj weszłam i tak patrzę i takie Oooo Kocham Cię,Kate 💜
Oby ci się więcej nudziło 😜
Do następnego :*
Chyba weny ci nie brakowało ������teamCharlie
OdpowiedzUsuń